Idea honoru na przestrzeni wieków nabrała takiej wartości, że każdy chciałby skąpać się w jej złocistym świetle. To najbardziej naturalna chęć na świecie, bo honor w najprostszym rozumieniu jest poważaniem, respektem, statusem. Zostać uhonorowanym znaczy być podziwianym przez twoją grupę/społeczeństwo.
Ale jak to osiągnąć? Na czym polega honor i jakie zachowania uznajemy za honorowe? Tego dowiecie się z dzisiejszego tekstu, podsumowującego wątek początków męskości.
Cecha męskiej wspólnoty
Według rozumowania Thomasa Hobbes’a, autora Lewiatana, honor jest formą szacunku, opartą na czyjejś potędze, ergo uznaniem czyjejś władzy nad ludźmi i wpływu, jaki na nich ma. Ściśle wiąże się to z wolnym rynkiem, gdzie wartość zależy od tego, co kto ma do zaoferowania i ile ktoś inny jest w stanie za to zapłacić. Być uhonorowanym w tym rozumieniu, znaczy posiadać przydatne umiejętności; znaczy otrzymywać dzięki nim coraz więcej władzy i wpływów.
Podobnie rzecz ma się w pierwotnym, niebezpiecznym środowisku, w którym mężczyźni muszą na sobie polegać, by przetrwać. Wtedy idea honoru bezpośrednio odnosi się do siły, odwagi i mistrzostwa, cnót niezbędnych, by zapewnić bezpieczeństwo sobie i innym. Mężczyźni posiadający te cnoty z automatu będą bardziej wartościowi dla grupy, niż ich „gorsi” koledzy. Ich słowo/wola będzie znaczyła więcej.
I chociaż w dzisiejszym społeczeństwie często władzę mają ci, którzy są znani i bogaci, to niewiele ma to wspólnego z dawną renomą walecznych mężczyzn, którzy nadali idei honoru jej heroicznego błysku.
Według Jamesa Bowmana, autora Historii honoru (org. Honor: A History), honor można rozróżnić na dwa typy: „honor odruchowy (zwrotny)” i „honor kulturowy”.
Honor od zawsze polegał na chęci udowadniania reszcie mężczyzn, że jesteś dobry w byciu mężczyzną i poradzisz sobie z wypełnieniem męskiej roli, gdy nadejdzie niebezpieczeństwo.
Honor odruchowy w najprostszym rozumieniu jest bronieniem własnej godności, chęcią oddania komuś, kto nas uderzył; pokazania, że nie jest się kimś, kogo można bezkarnie zaatakować. Bronienie własnego honoru, mimo że jest odruchem prymitywnym, ma bardzo wyraźne, praktyczne zastosowanie. Jest większa szansa, że ludzie zostawią cię w spokoju, jeśli lękają się zagrożenia z twojej strony, a jeśli mężczyźni ci ustępują, bo się ciebie boją, od razu zyskasz pewien status pośród nich. W przypadku grup i społeczeństw jest tak samo: jeśli twoja grupa uchodzi za taką, która „nie da sobie w kaszę dmuchać”, inne grupy będą unikały konfrontacji.
Ktoś kiedyś powiedział: „Jeśli pozwolę komuś ukraść moje kury, równie dobrze mógłbym pozwolić mu zgwałcić moje córki.” Jest to idealny przykład odruchowego honoru.
Dla odmiany „honor kulturowy” jest definiowany jako suma „tradycji, historii i nawyków myślowych konkretnego społeczeństwa, odnoszących się do stosownych i niestosownych użyć przemocy.”
Ta definicja ma silne, moralne zacięcie. Mimo że Bowman wywodzi ją z honoru odruchowego, to kulturowy honor ma więcej do czynienia z tym, jak być dobrym człowiekiem, niż z tym, jak być dobrym w byciu mężczyzną.
Właśnie przez swoje połączenie z moralnością i wartościami cenionymi społecznie, kulturowy kod honorowy może przemienić się praktycznie we wszystko. Pojęcia honoru używa się do oznaczania każdego rodzaju poważania, szacunku czy respektu. Ale uznanie, jakiego Hobbes upatrywał w honorze, teraz przyznawane abstrakcyjnym konceptom, ma niewiele wspólnego z tradycyjnym znaczeniem tego pojęcia.
Idealna męskość może być jedynie aspiracją – jak każdy ideał, tak i ten nie jest w pełni osiągalny. Chodzi o to, żeby do niego dążyć; być lepszym, silniejszym, odważniejszym, bardziej wyuczonym - a dzięki temu zyskać większy honor.
Żeby honor w ogóle coś znaczył, musi być hierarchiczny. Zostać uhonorowanym, znaczy być poważanym, a że ludzie mają różne zdolności i różne motywacje, to niektórzy będą cieszyli się większym szacunkiem, niż inni. I chociaż często słyszymy, że wszyscy ludzie są równi, to w życiu wygląda to zupełnie inaczej. Wystarczy na dłużej zamknąć grupę mężczyzn w jednym pomieszczeniu, by przekonać się, że w krótkim czasie ustalą między sobą hierarchie, zupełnie jak bohaterowie Władcy much.
Czego dowiedzieliśmy się do tej pory? Że uhonorować kogoś, znaczy potwierdzić jego dokonania i uznać, że osiągnął wyższy status w grupie społecznej.
Ale gdybyśmy się tu zatrzymali, gdybyśmy stwierdzili jedynie, że honor to wysoki status społeczny, pominęlibyśmy znaczenie tego słowa bliskie rycerzom, samurajom, antycznym Grekom czy Rzymianom – czyli tym, którzy nadali idei honoru szlachetnej, legendarnej wartości, która czyni go takim pociągającym.
Z prostego powodu: honor zawsze opierał się na szacunku do mężczyzny w męskiej grupie. Nikt nigdy nie słyszał o czymś takim, jak kobiecy kod honorowy i trudno sobie wyobrazić, jak miałby on wyglądać.
Część winy za taką postać rzeczy ponosi nasza historia. Fakt, że to mężczyźni rządzili przez większość dziejów i to oni ustalali, jakie zachowania są uważane za honorowe, a jakie za hańbiące. Dzisiaj już nikt nie potępia kobiecych starań w tym zakresie, ale nie zmienia to naturalnej tendencji, że to od mężczyzn się wymaga. Niezaradna kobieta rzadko kiedy trafi na bruk. Jeśli jest przynajmniej przeciętnej urody, na pewno znajdzie się facet gotów wziąć ją pod swoje skrzydła. Niezaradny mężczyzna prawie zawsze kończy w rynsztoku. Jego zdolności są jego polisą ubezpieczeniową. Są warunkiem jego przetrwania i wyznaczają granicę dobrobytu.
Szczegóły kulturowego kodu honorowego w społeczeństwach mogą się od siebie różnić, a nawet zmieniać razem ze zmieniającymi się okolicznościami i wartościami moralnymi. Jednak większość mężczyzn wciąż będzie uznawało fundamentalną, taktyczną potrzebę „honoru odruchowego” (pamiętacie: zasada „jeśli mnie uderzysz, to ci oddam”). Faceci nadal mierzą się wedle podstawowych, męskich cnót: siły, odwagi i mistrzostwa. Ba, kobiety uznają mężczyzn posiadających te cnoty za bardziej atrakcyjnych.
Idąc dalej należy zaznaczyć, że większość autorów zgodnie stwierdza, że „honor zależy od konkretnej grupy i jej wartości”. A taka grupa opiera się na poczuciu wspólnej tożsamości.
Bez poczucia wspólnoty (i samej wspólnoty) nie możemy mówić o istnieniu czegoś takiego, jak honor.
W dzisiejszym, kosmopolitycznym świecie, gdzie znajomości są krótkie, pokonywanie setek kilometrów w ciągu dnia możliwe, a sojusze nietrwałe, poczucie wspólnoty (świadomość „my” kontra „oni”) znika, a konflikty zwykle przeżywamy na prywatnym polu. W takich warunkach trudno o trwały kod honorowy.
Zdolności mężczyzny są jego polisą ubezpieczeniową. Są warunkiem przetrwania i wyznaczają granicę dobrobytu.
By honor miał jakikolwiek sens, musi opierać się na bezpośrednich kontaktach i ryzyku doświadczenia hańby i wstydu w oczach bliskich ci ludzi. To częściowo wyjaśnia, dlaczego mężczyźni, którzy dorastali razem, albo towarzyszyli sobie w trudnych sytuacjach, będą bardziej przejęci honorem niż ci bez trwałych, męskich przyjaźni, albo ci, którzy z innymi mężczyznami spotykają się tylko w towarzystwie kobiet.
Honor, jako męska cnota, jest zdefiniowany przez Donovana w ten sposób:
„Honor jest troską o własną reputację dotyczącą siły, odwagi i mistrzostwa w kontekście danej grupy składającej się głównie z mężczyzn.”
Małe sprostowane: oczywiście istnieją moralne i kulturowe kody honorowe, które wpłyną na to, jak mężczyźni będą się postrzegać, ale w definicji chodzi o wyłuskanie tego, co łączy mafiozę z rycerzem, samuraja z jakimś dzikusem z dżungli. Tym czymś jest pierwotny, męski etos.
Zrozumieć hańbę
Jednym z powodów tego, że honor uważa się za cnotę, jest prosty fakt: przejmowanie się tym, jak wyglądamy w oczach naszych towarzyszy, jest pokazem lojalności i świadczy o tym, że czujemy się członkiem danej grupy. Dbanie o to, co otaczający cię mężczyźni o tobie myślą, jest wyrazem szacunku i – odwrotnie – nie dbanie o to jest wyrazem jego braku.
W warunkach przetrwania chronienie własnej reputacji (bycia silnym, odważnym i umiejętnym) daje taktyczną przewagę. Jeśli jakiś członek grupy o to nie dba, cała grupa będzie wydawała się słaba przez skojarzenie. Hańba i niedbanie o własny honor są niebezpieczne, bo pokaz słabości jest najlepszym zaproszeniem dla ataku z zewnątrz. W warunkach indywidualnych pokaz słabości albo uległości przyciąga ludzi, którzy z chęcią wykorzystają cię jako narzędzie do realizowania własnych celów.
Do pewnego stopnia tłumaczy to, dlaczego mężczyźni z taką niechęcią reagują na ostentacyjną zniewieściałość – na mężczyzn delikatnych, kobiecych. Niechęć do tego typu zachowania polega na męskim strachu o własny status i praktycznych obawach o taktyczne słabości z tym związane.
Dlatego hańbę należy rozpatrywać w dwóch wariantach: „niedostatecznej męskości” i „ostentacyjnej hańby”.
Niedostateczna męskość
W najprostszym tłumaczeniu jest to niedostatek którejś – lub kilku – z męskich cnót: siły, odwagi albo mistrzostwa.
Ponieważ męskość i honor są z natury hierarchiczne, wszystkim mężczyznom na jakiejś płaszczyźnie będzie brakowało męskości względem mężczyzn, którzy stoją wyżej w społecznej hierarchii. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy od ciebie, jeśli nie w tej dziedzinie, to w innej. Nikt nie jest idealny, ale niektórzy są bliżej tego ideału, niż inni.
Idealna męskość może być jedynie aspiracją – jak każdy ideał, tak i ten nie jest w pełni osiągalny. Chodzi o to, żeby do niego dążyć; być lepszym, silniejszym, odważniejszym, bardziej wyuczonym – osiągnąć większy honor.
Mężczyźni, którzy posiadają w tym względzie braki, są mężczyznami, którymi inni nie chcą być. Są daleko od ideału. Ale – jeśli nie próbują otwarcie pogardzać męskim etosem ani naginać go po to, by samemu lepiej wyglądać – nadal będą mile widziani w męskiej grupie. No, chyba że przez swoje ułomności narażą ją na niebezpieczeństwo, albo spieprzą tak bardzo, że nikt nie będzie chciał brać za nich odpowiedzialności.
Mężczyźni gardzą brakiem męskości u innych mężczyzn, bo naturalna jest dla nich chęć bycia silnymi, odważnymi i zdolnymi.
Mężczyźni o wysokim statusie zwykle nie są potworami, a ci o niskim zwykle nie chcą być dla innych ciężarem, więc będą szukać sposobu, by nadrobić swoje braki innymi zaletami. Pomyślcie o tych zabawnych, grubych kolegach, albo delikatnych artystach, albo opiekuńczych facetach, którzy dbają o to, żeby lepsi od nich mężczyźni mieli, czego im potrzeba. Mimo, że ich zadania nie cieszą się wielkim poważaniem, to będą je wykonywać, byle tylko należeć do honorowej grupy.
Niedostatek męskości jest niepożądany i zwykle kończy się niskim statusem społecznym. Mężczyźni gardzą nim, bo naturalna jest dla nich chęć bycia silnymi, odważnymi i zdolnymi. Niedostatek męskości rzadko kiedy wzbudza agresję lub gniew, ale może frustrować.
Inaczej ma się sprawa z ostentacyjną hańbą.
Ostentacyjna hańba
Niedostatek męskości polega na próbowaniu i ponoszeniu ciągłych porażek. Ostentacyjna hańba nie ma z tym nic wspólnego. Cechujący się nią mężczyźni w bezwstydny sposób pogardzają tym, co myślą o nich ich towarzysze. To, co często nazywa się zniewieścieniem, jest teatralnym odrzuceniem męskich hierarchii i cnót.
Jeśli porównalibyśmy męskość do religii, to tacy mężczyźni byliby heretykami. Ostentacyjna hańba jest obrazą dla podstawowych wartości męskiej grupy.
Wedle definicji Donovana:
„Ostentacyjna hańba to otwarty brak zainteresowania własną reputacją dotyczącą siły, odwagi i mistrzostwa w kontekście grupy składającej się głównie z mężczyzn.”
Jak pisze sam autor, „ostentacyjna hańba jest trochę jak wejście na salę pełną mężczyzn ćwiczących jiu-jitsu i upieranie się, żeby przestali i popatrzyli, jak fantastycznie umiesz tańczyć.” Taki mężczyzna szuka uznania w czymś, czego męska grupa nie ceni, albo co jest niestosowne w danym momencie.
Mężczyźnie, który otwarcie odrzuca męskie wartości nie można zaufać w trudnej sytuacji. Brak honoru to brak lojalności.
W pierwotnym środowisku tego typu zachowanie przysparza grupie samych problemów. Otwarcie i teatralnie odrzucając podstawowe męskie wartości, mężczyzna zachęca do słabości i insynuuje poddańcze tendencje tym, którzy obserwują z zewnątrz.
Każdy student ludzkiej mowy ciała przyzna, że postawy, gesty i ton mężczyzn, których uznaje się za zniewieściałych, sugerują uległość. Oczywiście nie musi to być prawda – ludzie są dalece bardziej skomplikowani, by sprowadzać ich do samej mowy ciała – ale nie zmienia to faktu, że uległość jest tym, co swoim zachowaniem reklamują.
Mężczyźnie, który otwarcie odrzuca męskie wartości nie można zaufać w trudnej sytuacji. Brak honoru to brak lojalności. Ktoś, kto teatralnie oznajmia, że nie chce być najsilniejszy, najodważniejszy i najzdolniejszy, jak tylko potrafi, kto afiszuje się taką postawą, jest słabym ogniwem. Przynosi hańbę grupie. Jego towarzysze wyglądają na słabych, tolerując takie zachowanie.
Dlatego często zdarza się, że męskie grupy odrzucają mężczyzn nie wstydzących się hańby. Taką decyzją grupa pokazuje, że jest silna, zjednoczona i „nie toleruje wśród swoich towarzyszy niemęskich mężczyzn.”
Wracając do początku
Honor od zawsze polegał na udowadnianiu reszcie mężczyzn, że jesteś dobry w byciu mężczyzną i poradzisz sobie z wypełnieniem męskiej roli, gdy nadejdzie niebezpieczeństwo. Pokazywanie, że jest się dobrym człowiekiem albo obywatelem, jest odrostem od tej pierwotnej idei.
Zależy nam na tym, co inni mężczyźni o nas myślą, bo – po pierwsze i najważniejsze – mężczyźni zawsze na sobie polegali, aby przetrwać. To zwycięstwo nad naturą i innymi mężczyznami, to przetrwanie i dobrobyt i życie samo w sobie, nadało honorowi tej złotej poświaty, która od wieków przyciąga mężczyzn i karze im gardzić hańbą.
Tym sposobem kończymy naszą przygodę z The way of men i początkami męskości. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć wam, żebyście byli dobrzy w byciu mężczyznami, bo – jak mówi przysłowie – „silni mężczyźni budują społeczeństwa, słabi je niszczą”.
Dziękuję za wspólna przeprawę i zapraszam za tydzień, kiedy to poruszymy już nowy temat. Do przeczytania!
Sprawdź resztę serii: