Jeśli jesteś mężczyzną, w twoim życiu na pewno pojawił się okres, gdy zainteresowanie kobietami zaczęło diametralnie rosnąć. Prawdopodobnie zastanawiałeś się również, w jaki sposób możesz zachęcić koleżanki lub nieznajome do spojrzenia na ciebie przychylnym okiem. Uwodzenie kobiet jest tematem, który nie traci popularności (szczególnie wśród młodych mężczyzn), a różni guru podrywu zbijają na tym miliony.
Jednak pytanie brzmi, czy uwodzenie jest dobre? Czy warto się go uczyć i czy w końcowym efekcie wyjdzie ci to na zdrowie? O tym przeczytasz poniżej.
Uwodzenie kobiet i jego efekty
Nie kryję, sam należałem do osób, które kiedyś się tym interesowały. Był nawet okres w moim życiu, gdy obracałem się w towarzystwie „uwodzicieli”. Był też czas, kiedy próbowałem sił w tej aktywności. Dlatego z doświadczenia mogę powiedzieć, że uwodzenie działa. W tym sensie, że możesz wyuczonymi technikami doprowadzić kobietę do zainteresowania się tobą, a nawet zaciągnąć ją do sypialni.
Nie będę się tutaj zagłębiał w te techniki, ponieważ artykuł dotyczy czegoś innego. Jeśli szukasz treści dotyczących sposobów uwodzenia, w internecie jest masa stron, filmów i ludzi, którzy bardziej niż chętnie podzielą się z tobą informacjami na ten temat. Ja chcę ci pokazać inną stronę problemu. Uwodzenie może ma swoje plusy, ale ma też nieciekawe konsekwencje, o których napiszę kawałek dalej.
Zacznijmy jednak od zalet.
Napisałem już, że uwodzenie działa — niejedną kobietę przekonasz w ten sposób do seksu. Może też mieć pozytywny wpływ na twój charakter w tym sensie, że nabierzesz więcej odwagi w kontaktach z płcią przeciwną i ogólnie z ludźmi. Tutaj upatrywałbym największej zalety uwodzenia. Postawiłbym ją nawet wyżej niż seks.
To dlatego, że mężczyźni dzisiaj boją się kobiet. Nieraz pisałem, skąd ten strach się bierze, więc odsyłam do wcześniejszych wpisów. Może sam doświadczyłeś go za młodu, kiedy nie potrafiłeś odnaleźć języka w gębie, gdy ładna koleżanka zwróciła na ciebie uwagę. W głowie zgrywałeś bohatera Casanovę, a kiedy przychodziło co do czego, paraliżował cię lęk i pewność siebie magicznie spadała do zera. To nie są problemy tylko i wyłącznie wieku nastoletniego — wielu dorosłych mężczyzn nadal ich doświadcza.
Sztuce uwodzenia trzeba przyznać jedno: jest skuteczna.
Osobiście znam kilku potężnych facetów, którzy wzbudziliby w tobie strach samym wyglądem, a którzy nagle zmieniają się w zakłopotanych chłopców, kiedy przychodzi im kontaktować się z kobietą. Zachowują się tym bardziej nieporadnie, im ta kobieta jest ładniejsza. Jest to cecha wspólna dla wszystkich mężczyzn, którzy wychowywali się zbyt blisko matki, a zbyt daleko od ojca.
Uwodzenie pomaga przełamać nieśmiałość. Uczy, jak powinieneś mówić, co mówić, jak się zachowywać i jak ubierać. Po prostu pokazuje ci, co jest atrakcyjne dla kobiety i jak możesz to wykorzystać na własne potrzeby.
Niestety jest to tylko fasada. Ucząc się uwodzenia dalej pozostajesz tym zakłopotanym chłopcem z tym, że teraz trzymasz w rękach mapę do seksu. Innymi słowy: problemy, które masz z kobietami, nadal w tobie tkwią. Zakryłeś je wyuczonymi zachowaniami i markowymi ciuchami, ale nie zniknęły.
Jeśli nie wierzysz, przekonasz się o tym, gdy z którąkolwiek z tych kobiet zechcesz wejść w związek. Wbrew pozorom wielu „odważnych” uwodzicieli paranoidalnie boi się się zaangażowania, a kiedy już się wiążą, nie trwa to zbyt długo. Kobiety szybko przekonują się, że ten atrakcyjny, odważny i zabawny samiec alfa w rzeczywistości nadal jest chłopczykiem. I w końcu poczują się rozczarowane.
W tym momencie możesz się zastanawiać: „no i co? Dostałem co chciałem, idę dalej. Gdzie tu problem?” Pozwól za mną, a pokażę ci, gdzie.
Jaki wpływ ma na ciebie uwodzenie kobiet?
Nie oszukujmy się, w uwodzeniu chodzi o seks i tylko o seks. Niektórzy mogą mówić, że dzięki tym technikom łatwiej ci będzie znaleźć miłość swojego życia i może należysz do 1%, któremu na tym zależy, ale powiedzmy sobie szczerze: w większości przypadków liczysz na przygodę, nie małżeństwo. Problem polega na tym, że ta przygoda szybko cię zmieni.
Mężczyźni uczący uwodzenia twierdzą, że są samcami alfa, kobiety tańczą tak, jak im zagrają, i że wygrali w biologicznej samczej grze, bo ich licznik panienek przebija przeciętny kilkukrotnie. Czują się zwycięzcami w wojnie płci, mimo że nadal tkwią pod butem kobiety.
„Jak to?” — zapytasz.
Ktoś kiedyś powiedział, że kobieta kontroluje mężczyznę na dwa sposoby: dając mu jedzenie i/albo dostarczając mu seksu. Drugi sposób jest oczywiście skuteczniejszy, bo dla mężczyzny seks jest silnym narkotykiem. Goniąc za nim, jest w stanie zrobić wszystko i dlatego widzimy tak wielu mężczyzn słuchających się swoich kobiet.
„No ale uwodziciel nie słucha się kobiet, to one słuchają jego” — myślisz. Jest to prawda tylko w drobnej części. Uwodzenie rzeczywiście pozwoli ci wpłynąć na kobietę, ale w jaki sposób? Musisz się jej przypodobać. W języku polskim jest ładne określenie „bawidamek” i świetnie tu pasuje. Musisz być na tyle dobrą zabawką, żeby kobieta cię nagrodziła seksem.
Jako uwodziciel nie wygrywasz tzw. "wojny płci". Kobieta nadal jest twoim bogiem.
Mało który podrywacz zdaje sobie sprawę, że podświadomie uważa kobietę za swojego boga. Ona ma coś, czego on chce; ona jest wartością, którą trzeba zdobyć; ona musi być zadowolona, żeby to dostał. Dlatego uwodzenie każe ci stać się kameleonem — zmieniasz charakter, sposób mówienia i to co mówisz w nadziei, że z czymś się przebijesz przez kobiecą niechęć. Nigdy nie jesteś sobą bo boisz się, że to nie wystarczy.
Tutaj możemy podzielić mężczyzn na dwa obozy:
takich, którzy trzymają się jednej kobiety i słuchają jej we wszystkim, bo boją się, że odetnie im kranik z seksem, oraz
takich, którzy szybko znajdują nową kobietę (nowy narkotyk), jeśli stara nie chce „współpracować”.
W obydwu przypadkach mężczyzna jest uzależniony od kobiety, jednej albo wielu. On jest narkomanem, ona dilerem. Zadaj sobie teraz pytanie, kto ma większą władzę: narkoman czy diler?
I na koniec mój ulubiony argument biologiczny: samiec alfa, który sypia z wieloma kobietami. Problem tego stwierdzenia polega na tym, że jeśli już używamy biologii i porównujemy się do zwierząt dla potwierdzenia naszej wartości, róbmy to sprawiedliwie. Samiec alfa to nie samiec, który sypia z wieloma kobietami, tylko taki, który spłodzi z nimi najwięcej dzieci. Seks bez potomstwa w świecie zwierząt jest pusty. Dlatego nie jesteś samcem alfa — zostałeś oszukany przez samice, bo twój materiał genetyczny poszedł do kosza. Kobieta wygrywa (biologicznie rzecz ujmując).
Jednak to nie jedyne problemy, jakie kryje w sobie uwodzenie. Tkwi w nim również wiele nienawiści, o której opowiem w kolejnym rozdziale.
Uwodzenie kobiet czy nienawiść do kobiet?
Są dwa rodzaje uwodzicieli:
kochankowie, którzy wmawiają sobie i innym, że kochają kobiety i dlatego nie potrafią się bez nich i seksu z nimi obejść, oraz
podrywacze, którzy nikogo nie oszukują i mówią wprost, że traktują kobiety jak bezosobowy obiekt seksualny (czasem nawet przyznają, że tak naprawdę nienawidzą płeć przeciwną).
Znałem obydwa typy uwodzicieli i powiem wam szczerze: różnią się tylko i wyłącznie usprawiedliwieniem, jakie mają dla swojego zachowania. Poza tym w obydwu wypadkach chodzi o skrywaną głęboko w sobie nienawiść, żal i inne bolesne uczucia.
Dlaczego tak twierdzę?
Zastanów się: jeśli naprawdę „kochasz” jakąś kobietę, czy nie powinieneś postąpić wobec niej właściwie, a nie ją wykorzystywać? Czy nie na tym polega miłość? Mimo że wielu ludzi — i mężczyzn, i kobiet (nawet w związkach) — nazywa swoje uczucia miłością, tak naprawdę nie chodzi o nic innego, tylko o pożądanie.
Chęć zdobywania kobiet bierze się z nienawiści, nie z miłości.
Wszystkie te rzeczy, które byś chciał robić z kobietami raczej mają niewiele wspólnego z miłością, mam rację? ;]
Dużo bliżej im do nienawiści, a ta bierze się jeszcze z czasów dziecięcych i młodzieńczych, kiedy to pierwszy raz poczułeś gniew wobec matki, bo cię irytowała, bo była nadopiekuńcza, bo zwierzała ci się z rzeczy, z których zwierzać się nie powinna itp. Odwróciła cię od ojca i teraz masz z nią miłosno-nienawistną relację rzutującą na każdy kontakt z kobietą. Nienawidzisz jedną (i to najważniejszą), więc nienawidzisz wszystkie. Pożądasz od kobiet matczynej uwagi, bo nie zdajesz sobie sprawy że to, czego naprawdę ci brakuje, to miłość ojca.
Jeśli powyższy akapit wydaje ci się zagmatwany, prześledź moje teksty dotyczące relacji z matką, a obraz ci się rozjaśni.
Niemniej jednak uwodziciele (i wszyscy oddzieleni od ojca mężczyźni) na przemian służą wielkiej matce i starają się ją zniszczyć. „Wielka matka” jest określeniem archetypowej kobiecości wykorzystywanym w psychoanalizie.
A jeśli czytasz to i jesteś kobietą, wiedz jedno: idąc do łóżka z mężczyzną tak naprawdę robisz krzywdę sobie. Nie myśl, że się z tobą ożeni, bo jak mówi popularne przysłowie: „po co ma płacić na krowę, kiedy dostaje mleko za darmo?” Poza tym (to już i dla mężczyzn, i dla kobiet) wszystkie badania wskazują na to, że im ktoś miał więcej partnerów seksualnych, tym trudniej mu utrzymać wierność w małżeństwie.
Czy uwodzenie ci pomoże?
Poprzez uwodzenie możesz nauczyć się pewności siebie, ale jest ona w dużej mierze fałszywa. Nadal nie wiesz jak radzić sobie z kobietami poza zaciąganiem ich do sypialni. Jeśli wylądujesz w stałym związku przekonasz się, że kobieta weszła ci na głowę i nawet nie zauważyłeś, kiedy to się stało. Może potrafisz przewodzić w drodze do łóżka, ale za cholerę nie potrafisz przewodzić w życiu.
Innymi słowy: jesteś pozerem, a nie prawdziwym mężczyzną.
Twoim męskim celem jest trzymanie emocji i żądz na wodzy oraz podążanie za tym, co słuszne, a nie za tym, co wygodne. Czy tego chcesz, czy nie, jako mężczyzna jesteś światłem dla świata, a już na pewno drogowskazem dla twojej kobiety. Panie mogą tego nie przyznawać, ale zawsze biorą przykład z mężczyzn.
Spójrz na feministki, które oficjalnie nienawidzą facetów, a mimo to starają się być takimi jak oni. Tak samo każda kobieta zawsze pójdzie za swoim mężczyzną, jeśli go szanuje. Oczywiście będzie po drodze płakać, narzekać, obrażać się, krzyczeć i tupać nóżką, ale pójdzie. Twoim zadaniem jest poprowadzenie jej do światła, a nie w mrok.
I tym mistycznym akcentem dzisiaj się z wami pożegnam.
Bądźcie silni!
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Dowiedz się więcej:
Woow. W Twoich artykułach nie ma narzędzi jak sobie z tym poradzić, ale świadomość tego może prowadzić do pozyskania narzędzi jak sobie z tym radzić. Świetne artykuł.
Dzięki za miłe słowa. Jak pisałem wcześniej, jakbyś miał jakieś konkretne pytania, możesz pytać.