Chcesz sprawdzić, jak słaby jest mężczyzna? Dowiedz się, ile potrafi wydać na kobietę. Naprawdę, to jedna z najlepszych miar męskiej mizerności, braku stanowczości i niedostatku pewności siebie.
Niestety dzisiaj coraz więcej facetów upada tak nisko, że nie widzi problemu w wyskakiwaniu z kasy na randkach i w związkach. A coraz więcej chytrych kobiet uczy się to wykorzystywać i doi ich bez litości.
Mimo że są sytuacje, w których szczodrość nie jest zła, istnieją pewne granice dobrego smaku. Granice, po przekroczeniu których facet po prostu staje się frajerem.
Przykro mi panowie, taka jest prawda.
Dzisiaj przyglądamy się tym granicom i sprawdzamy, ile warto wydać na kobietę 😉 Temat tekstu zasugerował czytelnik, więc indywidualne pozdrowienia dla ciebie (jeśli to czytasz).
Tyle, jeśli chodzi o grę wstępną. Przejdźmy do meritum.
Kiedy płacić?
Tutaj sprawa jest prosta. Jeśli zapraszasz dziewczynę na randkę do baru albo jakieś restauracji, nie ma nic złego w tym, żebyś zapłacił rachunek.
Jednak jest kilka zastrzeżeń.
Po pierwsze — nie zabieraj jej do najdroższego lokalu w mieście. Dlaczego? Oto kilka praktycznych powodów:
zostawisz tam mnóstwo pieniędzy (co rozumie się samo przez się);
jeśli dziewczyna okaże się „nie za bardzo”, wspomniane mnóstwo kasy pójdzie na marne;
wyjdziesz na kogoś, kto za bardzo się stara (czyli prawdopodobnie próbuje nadrobić swój brak pewności siebie czy inne wady).
Najlepiej wybierz zwykłą, przeciętną knajpę, gdzie nie zostawisz połowy wypłaty. Prostota jest lepsza niż pozerstwo (szczególnie, jeśli nie stać cię na luksusy).
Jeżeli dziewczyna miałaby jakieś obiekcje, to dowód, że nie umówiła się z tobą, tylko z twoimi pieniędzmi.
Po drugie — nie funduj każdego wyjścia. Ona nie jest twoją żoną, żebyś opłacał każde wyjście na miasto. Jeśli sam zapraszasz, okej. Jeśli to wasza wspólna inicjatywa albo ona coś proponuje, nie bądź frajerem. Dziewczyna chyba potrafi na siebie zarobić, prawda?
Poza tym jeśli ona oczekuje od ciebie wyskakiwania z kasy za każdym razem, gdy gdzieś wychodzicie, z automatu wiesz, że z taką kobietą nie warto się wiązać. Prawdopodobnie myśli, że jest lepsza od ciebie i że jej się należy.
Pytanie brzmi: czy chcesz się umawiać z taką narcystyczną „księżniczką”?
Natomiast drugą sytuacją, w której nie ma nic złego w płaceniu za kobietę, jest małżeństwo. Twoją rolą jako męża jest zadbać o żonę i dzieci. Jednak tutaj również jedno zastrzeżenie. Utrzymujesz żonę, żeby ona mogła w spokoju zająć się domem i dziećmi. Nie wyrzucaj pieniędzy na kobietę, która cały dzień siedzi na kanapie i pachnie.
I jeszcze jedno: nie przesadzaj z tą szczodrością wobec żony. Z kobietą jak z dzieckiem — nie możesz jej za bardzo rozpieszczać, bo wychowasz sobie egotystycznego potwora 😉
Kiedy nie płacić?
Najprościej byłoby napisać: „we wszystkich pozostałych przypadkach nie płać”. Jednak rozwiniemy trochę temat, żeby nie było niedomówień.
Zacznijmy od tego — jeśli opłacasz kobiecie:
wycieczki,
ubrania,
wszystkie wspólne wyjścia,
drogie prezenty (biżuteria, sprzęt elektroniczny, samochód, etc.)
Wiedz, że coś jest z tobą nie tak. Coś jest z tobą poważnie nie tak.
Ktoś mógłby argumentować: „no dobra, ale ja też coś z tego mam — wiesz, o co chodzi.” W takim wypadku nie ma co słodzić, twoja relacja z kobietą to relacja sponsora z prywatną prostytutką.
Swoją drogą inwestycja raczej mało opłacalna, jeśli chcesz znać moje zdanie.
Natomiast gdy płacisz za to wszystko i nic z tego nie masz (bo też zdarzały się takie sytuacje), jesteś po prostu głupi — nie ma co owijać w bawełnę.
Idźmy dalej.
W przypadku wspólnego mieszkania (bez ślubu) oczywiście rachunki idą pół na pół, tu nie ma dyskusji. To samo tyczy się małżeństwa, gdy jeszcze nie masz dzieci i żona pracuje. W końcu nie ma powodu, żebyś ponosił wszelkie koszty, gdy ona też zarabia.
Ogólnie rzecz biorąc, nie inwestuj w kobietę tak, jakbyś kupował złoto. Po pierwsze — kobiety nie są takie cenne. Po drugie — w przeciwieństwie do złota z biegiem lat tracą na wartości.
A teraz przejdziemy do jeszcze jednej istotnej kwestii.
Dlaczego płacenie za wszystko jest złe?
Jak już wspomniałem we wstępie, gdy fundujesz każdy wypad lub dajesz drogie prezenty, pokazujesz swoją słabość. Dlaczego? Ponieważ kobieta widzi, że nie potrafisz jej odmówić. Ponadto dajesz jej do zrozumienia, że jest dla ciebie zbyt ważna.
Jeżeli wysyłasz takie sygnały kobiecie, możesz być pewien jednej z dwóch rzeczy z jej strony:
uzna cię za frajera i wykorzysta swoją przewagę do wydojenia z ciebie wszystkich pieniędzy,
uzna cię za frajera i zerwie znajomość.
Kobiety gardzą słabymi mężczyznami. Facet, który okazuje słabość, traci wszelką atrakcyjność w ich oczach. Dlatego albo rzucają go dla innego, albo wykorzystują dla egoistycznej satysfakcji.
Nawet jeśli kobieta nie miała takich zamiarów od początku, swoim zachowaniem ją do tego zachęcasz. W efekcie z automatu stawiasz się na przegranej pozycji.
Tym bardziej, że kobiety nie zadowolisz na dłużej niż 5 minut. Nawet jakbyś spełnił jej wszystkie marzenia, przez chwilę będzie się cieszyć, a potem znowu wymyśli jakiś problem. Dlatego każdy mężczyzna, który stara się uszczęśliwiać kobietę, kończy sfrustrowany i z depresją.
Twoją rolą, męską rolą, jest kobiecie przewodzić, a nie spełniać jej zachcianki.
Kiedy pompujesz jej ego płaceniem za wszystko i spełnianiem życzeń, strzelasz sobie w kolano. Dajesz jej do zrozumienia, że jest dla ciebie czymś w rodzaju bogini. Jak myślisz, czym się to skończy? Oczywiście straci do ciebie cały szacunek i uzna za mało wartościowego, a przy okazji zakompleksionego i pozbawionego pewności siebie.
Posłuchaj dobrej rady — nie chcesz znaleźć się w tym miejscu.
Jak mówi internetowe powiedzenie: „jeśli traktujesz ją jak gwiazdę, ona będzie traktować cię jak fana.”
Podsumowanie
Na koniec dodam tylko tyle, że randkowanie wcale nie musi być drogie. Istnieje wiele aktywności, za które nie trzeba płacić, a wciąż są atrakcyjne. Dlatego nie wyrzucaj pieniędzy w błoto, bo z kobietami jest jak z samochodami — na większości z nich tylko stracisz.
Poza tym to nie pieniędzmi powinieneś zdobywać zainteresowanie płci pięknej. Oczywiście pieniądze są w tym pomocne, ale jednak nie powinny być twoim jedynym atutem.
Jeśli są, coś jest nie tak. Poważnie nie tak.
Podsumowując, mężczyzno: stawiaj na prostotę i nie bądź frajerem. Miejcie do siebie trochę szacunku, panowie!
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Zdjęcie wpisu autorstwa energepic.com z Pexels
Dowiedz się więcej:
I would like to thank you for the efforts youve put in writing this blog. Im hoping to view the same high-grade content by you later on as well. In fact, your creative writing abilities has encouraged me to get my own, personal blog now 😉
Jestem pod wrażeniem, jak postępowy to tekst! Czyli dostrzegasz, że w finansach, czasem, należy postrzegać kobietę jako pełnoprawnego człowieka!
A skąd pomysł, że nie uważam kobiety za pełnoprawnego człowieka? 😀
Może mylne wrażenie po przeczytaniu wielu Twoich tekstów. Na pewno uważasz za różnych, o odmiennych rolach i predyspozycjach. Niestety często w Twoich tekstach można odczytać jakbyś uważał, że kobiety są też gorsze od mężczyzn (i stąd mój wniosek o nie byciu pełnoprawnymi ludzmi)
Radzę trzymać się tego, co jest napisane, a nie dopowiadać sobie rzeczy z własnej wyobraźni 😉