Kiedy wpadłem na pomysł tego tekstu, od razu przyszło mi do głowy pytanie: “dla kogo on tak naprawdę będzie?”
Dla kobiet, żeby w końcu raz na zawsze zrozumiały, co podoba się mężczyznom? Czy bardziej dla mężczyzn, żeby lepiej poznali siebie i nie bali się przyznać, co tak naprawdę jest dla nich atrakcyjne?
A może i dla pierwszych, i dla drugich?
Cóż, przekonamy się w praniu.
Dlatego bez zbędnego przeciągania wstępu przejdźmy do konkretów i poszukajmy odpowiedzi jedno bardzo ważne pytanie. Brzmi ono następująco: co tak naprawdę podoba się mężczyznom?
Święta trójca atrakcyjności
Atrakcyjność kobiety w oczach mężczyzny dzieli się na trzy główne aspekty, które (kiedy występują razem) tworzą idealną kandydatkę na dziewczynę, a w dalszej perspektywie nawet narzeczoną i żonę.
Jakie to aspekty? Czytaj dalej, a się dowiesz.
1. Uroda
No tak, uroda na pierwszym miejscu — ale ze mnie szowinistyczna świnia 😉
Jednak pisząc już nieco poważniej, kiedy mam na myśli urodę, nie oczekuję, żeby kobieta od razu wyglądała jak modelka Victoria’s Secret (chociaż bym się nie obraził). Wystarczy, że będzie się podobała mnie, jako indywidualnemu mężczyźnie.
Bez tego trudno mówić o jakiejkolwiek daleko idącej relacji.
Ale nie bądźmy też naiwni. “Ładna w moich oczach” nie oznacza, że uroda jest czymś w 100% subiektywnym. Większość z nas zgodzi się, że szczupła kobieta będzie ładniejsza od otyłej. Zadbana będzie ładniejsza od niechlujnej.
I tak dalej, i tym podobne…
Zbyt wielu mężczyzn w dzisiejszych czasach idzie po najmniejszej linii oporu, jeśli chodzi o ten aspekt atrakcyjności kobiety. Osobiście znam kilku takich, którzy weszli w związek nie dlatego, że panna im się podobała, tylko dlatego, że w danym momencie była ich jedyną opcją.
To już wolałbym być do końca życia sam, niż zgadzać się na taki układ i wmawiać sobie do końca życia, że ktoś mi się podoba. Jednocześnie jakiś głosik z tyłu głowy wciąż by mi przypominał, że “gówno prawda”.
Oczywiście każdy z nas powinien też być realistą. Jeśli nie wyglądasz jak George Clooney ani nie możesz się pochwalić statusem czy sukcesem materialnym, celowanie w modelki z Victoria’s Secret raczej będzie poza twoimi możliwościami… chociaż ambicje są jak najbardziej godne podziwu 😉
Jednak my mężczyźni mamy tę zaletę, że możemy znacznie zwiększyć swoją wartość matrymonialną — właśnie poprzez ciężką pracę nad sobą, status społeczny i pieniądze. Kobiety nie mają tego przywileju.
Dobra, lecimy dalej.
2. Młodość
I znowu uruchamia się szowinizm — tym razem do kwadratu. Bo jak to „kobieta powinna być młoda”? A co ze starszymi?
Nic, większość z nich straciła już swoją szansę na znalezienie wartościowego faceta.
Wynika to z faktu, że młodość nierozerwalnie wiąże się z urodą. W końcu dwudziestolatka będzie bardziej atrakcyjna od trzydziestolatki, a trzydziestolatka od czterdziestolatki, itd.
Proste jak budowa cepa.
Moglibyśmy tutaj jeszcze wspomnieć o aspekcie biologicznym, który też gra dość dużą rolę. Młode kobiety po prostu są bardziej płodne i zdrowsze, przez co lepiej nadają się do założenia rodziny.
No i jest jeszcze jeden plus młodości. Mianowicie: istnieje większa szansa, że twoja kandydatka na żonę nie była wcześniej przeorana przez 20 innych mężczyzn 😉
W końcu z logicznego punktu widzenia miała mniej czasu na takie zabawy.
Warto tutaj jeszcze dodać, że „młoda” nie zawsze znaczy dwadzieścia parę lat. Ważne jednak, żeby była młodsza od ciebie.
3. Brak uszkodzeń
Co my tu mamy? Co może oznaczać stwierdzenie, że kobieta nie powinna być zniszczona?
A chociażby to, o czym wspomniałem wcześniej, czyli żeby nie była obracana przez 20 innych typów, zanim poznała ciebie. Co prawda durne feministki próbują nam wmawiać, że “mężczyźni po prostu boją się kobiet odważnie korzystających ze swojej seksualności,” ale kto by tam je brał na poważnie.
No dobra, zlituję się i wyjaśnię zagadnienie, bo może któraś to przeczyta.
Droga feministko, mężczyźni nie boją się kobiet odważnie korzystających ze swojej seksualności. Mężczyźni (przynajmniej ci rozsądni) po prostu nie chcą mieć kurwy za żonę.
Tyle w temacie.
Jednak abstrahując już od liczby partnerów seksualnych, zniszczona (lub zużyta) kobieta to również taka, która ma dzieci z poprzedniego związku. Albo taka, która ma poważne problemy sama ze sobą.
Zastanów się logicznie: po co miałbyś brać sobie którąś z powyższych panien na głowę? Tym bardziej, jeśli sam nie ciągniesz za sobą żadnego bagażu.
Jeżeli zaczynasz “na świeżo”, szukaj kogoś “świeżego”.
Zresztą odnosi się to nie tylko do mężczyzn. Taką samą radę dałbym kobiecie.
Podsumowując, umawianie się ze zniszczoną kobietą jest jak kupno używanego samochodu. Bierzesz na siebie wszystkie problemy, które zostawił po sobie poprzedni właściciel. Jedyna różnica jest taka, że w przypadku samochodu w grę wchodzą fundusze. Po prostu mogą ci nie pozwolić na kupno nowego.
Za to większość z nas „stać” na nieużywaną kobietę.
Dlatego odradzam związek z taką, która jest zniszczona. Chyba że chcesz się męczyć z uprzedzeniami, które zostawił po sobie jej poprzedni facet — albo kilku 😉
Podsumowanie
Tak prezentują się podstawy atrakcyjności kobiety w oczach mężczyzny. Jeśli każdy z wymienionych aspektów jest obecny, można myśleć o dalszych posunięciach, czyli m.in. patrzeć na charakter czy wspólne ideały.
Ale wiesz co? Pod tym względem mężczyzna nie jest zbyt wymagający.
Prawdę mówiąc większość facetów oczekuje przede wszystkim szacunku. Może jeszcze tego, żeby po powrocie z pracy żony czekały na nich z ciepłym obiadem i uśmiechem na ustach.
Skomplikowane? Nie sądzę. A mimo to mnóstwo kobiet potrafi spierdolić nawet tak proste zadanie ;D
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Zdjęcie wpisu autorstwa Cottonbro
Dowiedz się więcej:
Dlaczego „zniszczona”, a nie „doświadczona”? Czy to wynika z kompleksu, że nie dorownasz poprzednim partnerom?
Mam nadzieję, że jesteś kobietą.
Mężczyźnie taki pasywno-agresywny bełkot w ogóle nie powinien przejść przez gardło. Ja osobiście wstydziłbym się używać tak sfeminizowanej merytoryki.
Ale nie ma problemu, jeśli jesteś mężczyzną, chętnie Ci odstąpię te wszystkie „doświadczone”, jak je nazywasz.
Zabawne, że ludzie czują się urażeni tym, co podoba się mężczyznom. Możesz tupać ze złości ile chcesz — nie zmieni to faktu, że mężczyźni właśnie to lubią w kobietach.
Twój teks też jest pasywno-agresywny
Choć nie odpowiedziałeś na pytanie, czemu uważasz przeszłe historie seksualne za coś złego. W tekście po prostu stwierdzasz to jako fakt.
😀 W którym miejscu jest pasywno-agresywny?
Napisałem w tekście, że żaden normalny mężczyzna nie chce mieć kurwy za żonę. Dlatego. Mógłbym jeszcze dodać, że rozwiązłość kobiet zwykle wynika z poważnych problemów ze sobą i jeszcze tych problemów dokłada do już i tak obciążonej psychiki. Po co jakikolwiek chłop miałby brać sobie taki kłopot na głowę? Tym bardziej, że im ktoś bardziej rozwiązły, tym trudniej mu zachować wierność w stałym związku.
No i mężczyznom podoba się niewinność. Nikt nie chce mieć świadomości, że jego kobieta była wcześniej obracana przez 10 innych typów.
Wystarczy?
Faceci lubią młode i piękne kobiety a one bogatych facetów. Co jeśli związek opiera się tylko na tym? Facet zostawi kobietę gdy ta się rozchoruje lub zestarzeje a ona zostawi go gdy straci majątek (chodzby w wyniku jakiegoś wypadku).
Widać że nie szanujesz kobiet skoro twierdzisz że ich charakter nie ma dla ciebie żadnego znaczenia, a męskość jest tam gdzie jest szacunek do drugiego człowieka, więc trochę przykro się to czyta, widząc że napisał to dorosły facet
Nie wiem, gdzie przeczytałaś, że charakter nie ma żadnego znaczenia. Albo że mężczyzna nie powinien szanować drugiego człowieka ;D
Albo że facet powinien zostawić kobietę, kiedy ta się zestarzeje.
Sporo sobie dopowiedziałaś do tego tekstu. Chyba rozmawiasz sama ze sobą, nie ze mną 🙂
Szanowny Panie Fabianie,
czy pisząc o kobietach „zniszczonych” przez „problemy z samą sobą” ma Pan na myśli coś konkretnego?
Uznałem, że chodzi Panu o kobiety z problemami psychicznymi. Czy uzgadnia się to z Pańską intencją?
Mam pytanie: czy bierze Pan pod uwagę fakt, że kobieta czytająca pańskiego bloga – i doznająca „problemów z samą sobą” – interpretująca pańskiego posta w podobny sposób, poczuje się zraniona? Czy należy winić tę kobietę, gdy zapostuje ona na mediach społecznościowych, że „faceci to świnie”?
Albo inaczej: czy jest Pan świadomy, że oficer werbunkowy radykalno-feministycznej guerrilli, żeby nabyć nowego rekruta, potrzebuje jedynie wskazać pańskiego bloga? „Popatrz! Tak myślą mężczyźni!”
Uważam, że pański blog – oraz inne jemu podobne – są jednym z czynników radykalizujących zarówno młodych mężczyzn, jak i młode kobiety. Radykalizacja ta zdaje się postępować w przeciwnych kierunkach spektrum politycznego (kobiety w lewo, mężczyźni w prawo).
Kolejne pytanie: jeżeli zgodzi się Pan ze mną, że zachodzi wspomniany wyżej proces stopniowej radykalizacji, to jaki dostrzega Pan punkt końcowy tego procesu? Czy mylę się sądząc, że narastający „rozdźwięk” między interesami poszczególnych płci, jeżeli ma charakter polityczny, to jego usunięcie również musi mieć taki charakter?
Mój blog jest skierowany do mężczyzn, więc poruszam tematy bliskie mężczyznom. Nie odpowiadam za to, co sobie jakaś kobieta pomyśli i szczerze mówiąc, mało mnie to obchodzi.
W swoich tekstach pociągam do odpowiedzialności zarówno mężczyzn, jak i kobiety. Z tym, że te drugie za długo żyły w świecie, który bał się im zwrócić na cokolwiek uwagę. Dlatego odbierają prawdę jako nienawiść.
Radykalizacja jest dużo częstsza u kobiet, niż u mężczyzn. A rozdźwięk nie jest żadnym problemem, bo jeśli mężczyźni na powrót staną się mężczyznami i przestaną bać się kobiet, drogie panie nie będą miały innego wyjścia, jak tylko grzecznie podążać za swoimi panami. Właśnie w taki sposób Bóg stworzył ten świat.
Żenada
Oj, ktoś się oburzył
Po przeczytaniu Pańskiego artykułu, jednakże jestem w stanie zaobserwować jak bardzo puste i jałowe jest Pana podejście do tak ważnej kwestii jaką są związki i miłość. Według mojej personalnej opinii tekst powyżej to raczej potencjale wybranie partnerki na zaspokojenie sobie pewnych potrzeb fizjologicznych zamiast zaznanie prawdziwej miłości za pośrednictwem dwóch stron. Pana podejście jest materialistyczne. Tekst nie bazuje na oczekiwaniach tylko chamskich wymogach. Miłość to coś więcej niż ładny wygląd i młody wiek czy status majątkowy. Kierując się Pana spostrzeżeniem gwarantuje, że nigdy nikt nie znajdzie prawdziwej miłości. Nie godnie podaje się Pan jako symbol mężczyzn i ich wytycznych w stosunku do kobiet. Z tekstu wysysa się desperacja. Po co on w ogóle powstał i komu ma służyć ? …
Tekst dotyczy atrakcyjności, nie tworzenia zdrowego związku. Atrakcyjność to pierwszy krok do związku.
Polecam wyjść ze świata instagrama i zaobserwować prawdziwych ludzi jak różnorodnie dobierają się w związki. Atrakcyjność to nie tylko wygląd przypomnę.
Ciężki debil pisał ten artykuł, pozdrawiam
;D
Ten tekst mimo wszystko nie jest mizoginiczny a raczej mizoandryczny 😉 dlatego że przedstawia mężczyzn jako prymitywne istoty kierujące się jedynie instynktami. Jakbym była facetem to serio bym się oburzyła i widzę po komentarzach powyżej że głównie to panowie się oburzają i się nie dziwię. Jakby kobiety miały podążać za facetami takiego pokroju jak autor to daleko byśmy nie zaszli jako cywilizacja 🙂
Panowie myślący jak kobiety się oburzają 😉 Z prawdą już tak jest, że oburza tych, którzy żyją w kłamstwie
Ten tekst mnie rozczarowal. Najlepsze napisales w podsumowaniu. Myslalam jednak ze choc jeden facet sie wylamie i napisze ze nr 1 u kobiety to charakter a nie uroda. Dodam ze od kilku lat sledze meska strone internetu i wiem jakie wymagania maja mezczyzni wobec kobiet. Na pierwszym miejscu wiadomo – uroda a potem cala reszta. Fakt zdarzaja sie jednak mezczyzni ktorzy otwarcie przyznaja ze najbardziej u wybranki liczy sie charakter ale sa w mniejszosci. Wiek co prawda liczy sie jesli chcesz miec zdrowe potomstwo ale ktora chce teraz rodzic majac 20 na karku? Teraz kobiety bardziej chca studiowac i rozwijac kariere (na facetow nie zawsze warto liczyc). W dodatku maciezynstwo laczy sie tez z odpowiedzialnoscia (tez cecha charakteru:-)). Ostatni punkt kontrowersyjny ale ja zgadzam sie w pelni. Gdybym byla facetem tez nie chcialbym kobiety z dzieckiem albo 'wyzwolonej’. Artykul bylby lepszy gdybys skupil sie na tym co napisales w koncowce. Oceniam na moce cztery. Pozdrawiam.
Tekst dotyczy atrakcyjności, która jest pierwszym krokiem do związku. Bo co mi po charakterze, jeśli kobieta nie jest dla mnie atrakcyjna? Charakter nie uratuje jej też w moich oczach, jeśli ma dziecko.
Oczywiście jeśli chce się stworzyć związek małżeński, należy poznać drugiego człowieka.