Mówiąc o męskich przyjaźniach, a szczególnie wspólnotach, nie mam na myśli grupy rówieśniczej, kolegów, z którymi dorastałeś. Nie chodzi o to, że się nie nadają, albo że czegoś im brakuje – mogą być ważną częścią owej wspólnoty, ale na pewno nie jedyną.
Jaki jest problem z grupą rówieśniczą?
A no taki, że zostawiona samopas, będzie się uczyć życia od siebie nawzajem.
„Co w tym złego?” – zapytacie.
„A co o życiu może wiedzieć banda nastolatków?” – mógłbym zapytać w odwecie. Ba, nawet dwudziestolatkowie nie grzeszą mądrością (żeby nie powiedzieć, że w większości przypadków nadal są kompletnymi idiotami i nie zdisować się jeszcze bardziej ;)) – średnio jako taką wiedzę o życiu zdobywamy dopiero, gdy zbliżamy się do trzydziestki.

