Czy tego chcemy, czy nie, natrętne myśli są stałym elementem naszego życia. U niektórych ich natężenie jest większe, u innych słabsze, ale każdy — bez wyjątku — doświadcza obecności tych niechcianych przybyszów.
Część z nas radzi sobie z nimi całkiem sprawnie. Ale są też ludzie, którzy pod naporem natrętnych myśli padają na glebę i nie potrafią się podnieść.
Jeżeli zatem wydaje ci się, że coś jest z tobą nie tak, bo w twojej głowie pojawiają się od czasu do czasu złe, chore lub szalone pomysły, ten tekst jest dla ciebie. Zgłębimy ów problem od A do Z.
Naszym “A” będzie krótkie wyjaśnienie, czym natrętne myśli w ogóle są.
Czym są natrętne myśli?
Najprościej mówiąc, natrętne myśli są myślami, których nie chcemy. Pojawiają się w naszych głowach bez zaproszenia, w różnych momentach dnia, nieraz pozostając tam na dłużej i odwracając uwagę od aktualnych czynności.
Co gorsza, ze względu na niesioną przez siebie treść często wywołują strach, gniew, podniecenie czy jakąkolwiek inną, silną emocję. Krótko mówiąc: wzbudzają niepokój.
Natrętne myśli — przykłady
Żeby lepiej zobrazować, czym są natrętne myśli, warto podać ich przykłady. Jedną z najpopularniejszych odmian tychże (szczególnie u mężczyzn) są myśli nacechowane seksualnie. Kolejny wariant dotyczy scenariuszy przemocowych, np. chęci skrzywdzenia kogoś. Jeszcze inny przywołuje złą przeszłość lub pesymistyczne wizje przyszłości, wywołując lęk czy poddenerwowanie.
Istnieją również obsesyjne myśli, które na pierwszy rzut oka nie wydają się aż tak złe. Dotyczą wątpliwości odnośnie związku i innych relacji, podejmowanych decyzji, własnej wartości i bezpieczeństwa, tożsamości, itp. Chociaż łagodniejsze, w odpowiednim natężeniu potrafią wywołać duży niepokój.
Jednak ludzi najbardziej przerażają i obrzydzają myśli dosadne, wykraczające daleko poza granicę tego, co społecznie akceptowalne. W skrajnych przypadkach zdarzają się:
- agresywne, złe myśli o bliskich i nie tylko (np. wizja skrzywdzenia kogoś z rodziny albo znęcania się nad zwierzęciem),
- myśli seksualne skierowane w nieakceptowalnym kierunku (np. wobec krewnych, kogoś obiektywnie złego, a nawet nieletniego czy tej samej płci),
- idee dotyczące skrzywdzenia samego siebie,
- bluźniercze myśli na temat Boga (co dla osoby wierzącej jest szczególnie niepokojące),
- etc.
Zapytaj dowolnego terapeutę, a potwierdzi, że w głowach wielu ludzi pojawiają się takie lub podobne myśli. Ba! Sam mogę to potwierdzić po wieloletnim prowadzeniu bloga i rozmowach z ludźmi zwracającymi się do mnie po rady.
Czasem myśli są tylko sekundowymi przebłyskami, niczym obrazy na pokazie slajdów, a w innych przypadkach całymi scenariuszami rozgrywającymi się w umyśle wbrew woli człowieka. Wtedy goszczą tam znacznie dłużej, niż powinny.
Niech zatem nikogo nie dziwi, że normalna osoba może poczuć niepokój, a nawet przerażenie, jeśli w jej głowie pojawi się podobna myśl.
Na szczęście dobra wiadomość jest taka, że natrętne myśli niekoniecznie muszą oznaczać coś złego. Zazwyczaj nie mają nawet nic wspólnego z tym, jakim ktoś jest człowiekiem. To po prostu myśli-śmieci — odpady po zachodzących nieustannie procesach mentalnych.
Żeby to lepiej zrozumieć, należałoby wyjaśnić, skąd natrętne myśli w ogóle się biorą.
Skąd biorą się natrętne myśli? Wyjaśnienie naturalistyczne
Mózg człowieka jest niezwykłym narządem. Pracuje bez przerwy, 24/7, nawet kiedy śpimy. Jest jak stale włączony komputer, który na przemian przyjmuje informacje z zewnątrz i przetwarza je.
Oznacza to, że mózg działa dynamicznie. Pozostaje w ciągłym ruchu. Dlatego jeśli chcesz zatrzymać się na jakiejś myśli, musisz podjąć aktywny wysiłek intelektualny, żeby zachować ją w głowie na dłużej. W przeciwnym wypadku mózg będzie mielił informacje dalej.
Dynamiczny charakter naszych umysłów sprawia, że zawsze pojawiają się w nich nowe myśli. W ciągu doby ich ilość można liczyć w dziesiątkach, setkach, a nawet tysiącach, jeśli ktoś szczególnie upodobał sobie przebywanie we własnej głowie. Co więcej, niektóre losowe myśli mogą stanowić pożywkę dla innych, powodując ciąg różnych majaków bazujących na jednym temacie.
Nie powinno nas zatem zaskakiwać, że wśród dziesiątek myśli może znaleźć się jakaś dziwna, straszna czy niepokojąca.
Niektórzy zastanawiają się wtedy: skąd w mojej głowie taki pomysł? Dlaczego myślę o tych rzeczach, skoro nie chcę o nich myśleć?
Odpowiedź na te pytania czasami jest jedną wielką niewiadomą.
Mówimy w końcu o natrętnych myślach (przemocowych, seksualnych, sugerujących, że stanie się coś złego, czy jakichkolwiek innych). Wbrew popularnym przekonaniom nie każda z nich wynika z wnętrza człowieka. Mózg każdego dnia przyjmuje miliony bodźców, więc niektóre z nich mogą wywoływać dziwne myśli.
Możesz np. wysłuchać w wiadomościach, że ktoś zgwałcił kobietę, a po chwili (lub nawet po paru godzinach) twój umysł zaczyna odtwarzać ten scenariusz w wyobraźni.
Właśnie dlatego natrętne myśli nie zawsze znaczą coś złego. Jeśli jakaś cię rozprasza, nie panikuj, tylko przypomnij sobie, jak działa mózg człowieka.
Jest to oczywiście wytłumaczenie naturalistyczne, które do pewnego stopnia wyjaśnia źródło pochodzenia natrętnych myśli, ale nie wyczerpuje tematu. Nie wyczerpuje go nawet na gruncie naturalistycznym. Chociażby dlatego, że twoja działalność w ciągu dnia może mieć bezpośredni wpływ na rzeczy dziejące się w głowie.
Wyjmujesz to, co wkładasz
Jak wspomniałem, mózg reaguje na bodźce. Ogromna część z nich pozostaje niezależna od nas, ponieważ w wielu sytuacjach życiowych nie mamy wpływu na to, jakie informacje trafiają do naszych głów.
Jednak istnieje też solidny kawał rzeczywistości, którą sami (i to z chęcią) do siebie przyjmujemy.
Z tej przyczyny każdy, kto zmaga się z natrętnymi myślami, powinien uczciwie zadać sobie pytanie: czy zapraszam do swojego życia niechciane sugestie?
Może idee związane z przemocą pojawiają się w twojej głowie, bo oglądasz i słuchasz agresywnych, mściwych ludzi? Albo twoja playlista jest wypełniona tego typu muzyką? A co z napastliwymi myślami seksualnymi? Czy przypadkiem nie są one zasilane pornograficznymi treściami, które pochłaniasz?
Tutaj może nie być przypadku. Jeśli karmisz swój umysł syfem, istnieje duża szansa, że będziesz otrzymywał ten sam syf z powrotem.
Co prawda obsesyjne myśli nie zawsze wynikają z treści, które pochłaniamy, ale w wielu przypadkach tak jest. Ponadto, nawet jeśli główna przyczyna problemu leży gdzie indziej, dbanie o czystość umysłu na pewno ci nie zaszkodzi. Ba! Unikanie szkodliwych treści może znacznie złagodzić niechciane podszepty.
Sam mogę dać temu świadectwo, podobnie jak wielu innych mężczyzn.
Kiedy byłem nastolatkiem, oglądałem porno — i to regularnie. Zdarzały się nawet okresy, że robiłem to kilka razy w tygodniu. I powiem tak: jakie mi wtedy myśli przechodziły przez głowę… mój Boże… Nawet w środku dnia, gdy byłem zajęty czymś innym, mój umysł potrafił nagle zacząć odtwarzać scenariusze rodem z pornosów. Z tym, że nieraz w roli aktorów występowali ludzie, których znałem.
Jakby ktoś był w stanie podłączyć mój mózg do ekranu i wyświetlić to wszystko szerszej publice, uznano by mnie w tamtym okresie za ostatniego zwyrola.
Na szczęście z biegiem lat zrezygnowałem z pornografii i mój umysł stał się o wiele bardziej spokojny. Nie przeczę, że nawet dziś jakaś zagubiona myśl erotyczna czasem się pojawia, ale jest to ułamek procenta tego, co dzieje się w głowie człowieka konsumującego pornosy.
Dlatego doskonale rozumiem, dlaczego mnich Serafin Rose powiedział (słynne dzisiaj) słowa:
Pornografia jest ikonografią diabła.
Morał z powyższego wywodu jest taki, że jeśli jakieś treści, sytuacje czy nawet ludzie wzmacniają niechciany natłok myśli w twojej głowie, dobrym pomysłem byłoby odcięcie źródła problemu. Chyba warto to zrobić dla spokoju umysłu, prawda?
Testowanie świętości
Inną formą natrętnych myśli, szczególnie popularną wśród osób z nerwicą albo lękami, są sugestie podważające rzeczy istotne z perspektywy danej osoby. Jeśli w grę wchodzą sfery, w których ktoś czuje się szczególnie wrażliwy lub odpowiedzialny (np. rodzina, wiara, poczucie własnej wartości czy osobiste bezpieczeństwo), wątpliwości pojawiające się w umyśle mogą wywołać bardzo silne reakcje emocjonalne.
Dlatego właśnie w tym miejscu natrętne myśli znajdują podatny grunt do rozkwitu.
Kiedy umysł rzuca w twoją stronę pomysły albo scenariusze, które poddają w wątpliwość fundamenty twojej osobowości i przekonań, można to nawet traktować jako pokrętną formę testu. Wewnętrzny sprawdzian, czy rzeczywiście jesteś tym, kim wydaje ci się, że jesteś.
Nie zmienia to natomiast faktu, że próby mentalne, ze względu na treść, potrafią wywoływać skrajne emocje.
Schemat jest stosunkowo prosty. Umysł podsuwa ci jakąś brutalną, seksualną czy jeszcze inną ideę z zapytaniem: może chciałbyś coś takiego zrobić? Albo: naprawdę jesteś dobrym człowiekiem? Może jednak nie zależy ci tak bardzo na rodzinie? Może chciałbyś kogoś skrzywdzić? Ewentualnie wyżyć się seksualnie na kimś, na kim nie powinieneś?
Niektórzy podczas kontaktu z takimi myślami wpadają w panikę, bo wydaje im się, że skoro w ich głowach pojawiają się podobne pomysły, coś musi być z nimi nie tak.
Jednak myśli to tylko myśli — nie powinniśmy o tym zapominać. W żaden sposób nie świadczą o tym, jakim ktoś jest człowiekiem. Jakby nie było, nie bez powodu nazywamy je “natrętnymi” myślami. Pojawiają się w głowie bez naszego zaproszenia, więc nie możemy siebie za nie winić.
Poza tym uczucie obrzydzenia lub niechęci do losowych, nieprzyjemnych myśli świadczy o tym, że nie podobają ci się takie pomysły.
Ale właśnie w twojej reakcji tkwi haczyk. Jeśli odpowiadasz emocjonalnie na niechciane idee podsuwane ci przez umysł, albo próbujesz z nimi walczyć, dajesz im tylko więcej siły. Wyjaśnimy to sobie szczegółowo w dalszej części artykułu.
Póki co idźmy dalej.
Głębsze źródła problemu
W niektórych przypadkach natrętne myśli mają głębszą przyczynę. Dawne traumy, niechęci, tęsknoty czy głęboko zakorzenione przekonania, z których człowiek niejednokrotnie nie zdaje sobie sprawy, stanowią dla nich doskonałą pożywkę.
Jeśli zatem niechciane myśli pojawiają się stosunkowo regularnie i mają wspólną tematykę, istnieje szansa, że wskazują na jakiś konkretny problem wewnątrz ciebie.
Podręcznikowym przykładem takiego stanu rzeczy jest sytuacja, w której chłopak wychowuje się bez ojca (albo ma z ojcem znikomy kontakt). Może to w znacznym stopniu nadwyrężyć jego wiarę we własną męskość, a co za tym idzie — pewność siebie. W efekcie chłopak będzie szczególnie podatny na myśli, które podważają jego wiarygodność jako mężczyzny.
Objawia się to w różny sposób.
Jednym z najczęstszych przejawów problemu są myśli o własnych niedostatkach lub potrzebie udowodnienia swojej męskości. W twojej głowie mogą pojawiać się lęki, że kobieta cię zostawi, bo nie jesteś wystarczająco dobry. Albo nieustanne myśli o konieczności potwierdzania swojej wartości poprzez to, tamto i owamto. A kiedy już zrobisz te rzeczy, w twoim umyśle pojawią się następne.
I następne.
I następne, bez których nie będziesz mężczyzną.
Miałem kiedyś dobrego kolegę wychowanego przez samotną matkę, mierzącego się z podobnym problemem. Był on bowiem święcie przekonany, że musi udowodnić sobie swoją męskość poprzez przespanie się z określoną liczbą kobiet.
Powiem szczerze: dopóki go nie poznałem, nigdy mi nawet przez myśl nie przeszło, żeby w taki sposób potwierdzać swoją męskość. Zresztą zawsze mi w tym pomyśle coś nie pasowało. Chyba dlatego, że przyjmując taki pogląd, musiałbym jednocześnie zgodzić się na ukrytą w nim ideę, że to kobiety z jakiegoś powodu decydują, kto jest mężczyzną, a kto nie.
Zostawmy jednak to źródło problemu i spójrzmy pokrótce na inne, aby mieć pełniejszy obraz tematu.
Hodowanie w sobie nienawiści do konkretnego człowieka lub całej grupy ludzi również tworzy podatny grunt dla rozwoju natrętnych myśli. Chodzi nie tylko o idee związane z przemocą, ale również seksualnością. Jako że nienawiść jest bardzo silnym narkotykiem, potrafi wykorzystywać inne zmysły do swoich celów.
Dlatego ciągoty do poniżających aktów seksualnych mogą sugerować skrywaną niechęć do obiektu swojego pożądania (np. kobiet). A jeśli ktoś chce, żeby to na nim dokonywano takich aktów, prawdopodobnie sam nie ma o sobie wysokiego mniemania.
Bywa też tak, że ktoś skrycie obawia się bycia złym człowiekiem. Może pochodzi z patologicznego środowiska i — chociaż wiedzie normalne życie — ten strach gdzieś w nim tkwi, co objawia się natrętnymi myślami o krzywdzeniu innych.
Poniekąd wiąże się to z testami, o których pisałem wyżej.
Umysł podsuwa ci przemocowe (lub złe w inny sposób) scenariusze i pyta: hej, podobałoby ci się coś takiego? Ty z kolei z obrzydzeniem mówisz “nie” i przez chwilę czujesz się lepiej, dopóki nie nadejdzie kolejna, podobna myśl.
Jeszcze innym przykładem są idee dotyczące samobójstwa lub krzywdzenia samego siebie. Mogą wynikać z poczucia braku bezpieczeństwa, beznadziei, przekonania o własnej bezwartościowości, etc.
Powody mogą być różne, dlatego w niektórych przypadkach (gdy myśli natrętne o określonej tematyce powtarzają się regularnie) warto zwrócić na nie uwagę. Istnieje bowiem szansa, że masz do czynienia z zewnętrznymi objawami problemu zakopanego gdzieś poza obszarem dostępnej świadomości.
Kto wie? Może Bóg dopuszcza do ciebie te myśli, bo chce ci pokazać jakąś ranę, na którą do tej pory nie zwracałeś uwagi.
Błahostki
Zanim przejdziemy do kolejnej części artykułu, warto krótko wspomnieć o błahych powodach natrętnych myśli. Jak wspomniałem, nie każda niepokojąca sugestia umysłu wymaga natychmiastowego przeprowadzenia psychoanalizy na sobie samym.
Wiesz już, że jednym ze źródeł natrętnych myśli może być wypełnianie mózgu toksycznymi treściami.
Jednak są też inne błahe powody. Może twoje agresywne myśli w danym momencie biorą się stąd, że jesteś głodny? Albo przemęczony? Albo niedożywiony?
Wbrew pozorom nie powinniśmy ignorować takich rzeczy. Wielu wegetarian i wegan cierpi na stany lękowe, które niejednokrotnie znikają, kiedy w ich diecie ponownie pojawia się mięso.
Jeszcze innym powodem ataku natrętnych myśli może być chwilowe znalezienie się w dołku emocjonalnym.
Słyszałem wiele świadectw potwierdzających, że właśnie przy pogorszonym humorze lub stresie umysły mężczyzn wypluwają z siebie natrętne myśli erotyczne, które oferują fałszywe poczucie komfortu dostępne w przyjemności seksualnej.
Dlaczego fałszywe?
Bo jeśli dasz się zwieść i sięgniesz po pornografię, zapłacisz za tę chwilową przyjemność pogorszonym poczuciem własnej wartości, wstydem, a także jeszcze bardziej natrętnymi myślami i większym głodem przy następnej okazji — zupełnie jak narkoman.
Skąd się biorą natrętne myśli? Wyjaśnienie duchowe
Do tej pory trzymaliśmy się wyjaśnień naturalistyczno-psychologicznych. Jednak znamy się już na tyle, żebyś wiedział, że na takich wyjaśnieniach nie poprzestaję.
Moim zdaniem zachodni świat zrobił sobie straszną krzywdę, odrzucając duchowy element życia dla kultu rozumu. Bo rozum bez Boga zawsze i wszędzie zwiedzie człowieka na manowce. Najbardziej jaskrawym dowodem takiego stanu rzeczy jest nasz dzisiejszy świat, który — kierując się “rozumem” — zwalcza wszystko, co rozumne: logikę, podstawowe fakty i obiektywną prawdę.
Dlatego teraz przyjrzymy się problemowi natrętnych myśli od strony duchowej.
Grzech pierworodny
Niechciane, natrętne myśli to nieproszeni goście, którzy wpychają się do naszych przestrzeni mentalnych bez pozwolenia. Nie jest to coś, czego byśmy chcieli, gdybyśmy byli w 100% wolni.
Ale nie jesteśmy.
Wszyscy doświadczamy efektów grzechu pierworodnego, który — wbrew temu, co wielu ludziom się wydaje — nie oznacza, że rodzimy się winni i zasługujemy na karę. Nic z tych rzeczy. Grzech pierworodny odnosi się do skażonej natury ludzkiej, którą otrzymaliśmy po pierwszych rodzicach.
Jednym z efektów tego skażenia jest “pożądliwość”. Termin, który w słowniku Kościoła Katolickiego oznacza “skłonność do grzechu”. Innymi słowy: zło (w różnych odmianach) wydaje nam się atrakcyjne.
Jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego (KKK 405):
„Chociaż grzech pierworodny jest grzechem własnym każdego, to jednak w żadnym potomku nie ma on charakteru winy osobistej. Jest pozbawieniem pierwotnej świętości i sprawiedliwości, ale natura ludzka nie jest całkowicie zepsuta: jest zraniona w swoich siłach naturalnych, poddana niewiedzy, cierpieniu i władzy śmierci oraz skłonna do grzechu (ta skłonność do zła jest nazywana „pożądliwością”). Chrzest, dając życie łaski Chrystusa, gładzi grzech pierworodny i na nowo kieruje człowieka do Boga, ale konsekwencje tego grzechu dla osłabionej i skłonnej do zła natury pozostają w człowieku i wzywają go do walki duchowej.”
Dlatego przypomnijmy: w perspektywie naturalistycznej nasze mózgi bez przerwy pracują i wypluwają z siebie setki myśli, ale w ujęciu duchowym doświadczamy efektów skażenia natury ludzkiej.
Częścią naszej pierwotnej rany jest to, że czasami (chociaż w życiu codziennym możemy być porządnymi ludźmi) nasze umysły zabierają nas w mroczne zakątki rzeczywistości. Doświadczamy natrętnych myśli, których treść niejednokrotnie jest zła.
W takim sytuacjach powinniśmy pamiętać: okej, to element mojej skażonej natury, nie ma się czym przejmować. Boże, potrzebuję Twojej łaski.
Demony
Kolejnym elementem wyjaśnienia duchowego są różnej maści złe duchy na usługach antycznego węża, który (dzięki tysiącom lat doświadczenia w pracy psychologicznej) doskonale wie, gdzie człowieka uderzyć, żeby zabolało. Albo żeby owinąć go sobie wokół palca.
Na szczęście jest też dobra wiadomość.
Dzięki poświęceniu Chrystusa złe duchy nie są w stanie zmusić nas do zrobienia czegokolwiek. Mogą co najwyżej wręczyć nam kajdanki i zachęcać, żebyśmy sami się nimi skuli.
W jaki sposób to robią?
Podsuwają nam różne niechciane myśli w nadziei, że zaczniemy z nimi romansować. A im dłużej taką myśl animujemy w naszych głowach, im dłużej ją przewracamy na wszystkie strony i analizujemy, tym bardziej kajdanki zaciskają się na nadgarstkach.
Końcowy efekt romansowania z demonami zawsze kończy się tak samo: stresem, gniewem, desperacją, żądzą, etc. Wynika to z zaburzenia naturalnej harmonii duszy.
Istnieje co najmniej kilka taktyk, za pomocą których złe duchy osiągają swoje cele. Część z nich wyda ci się znajoma po lekturze wyjaśnienia naturalistyczno-psychologicznego, ale zawsze warto lepiej poznać swojego wroga.
Zakrzywienie czasu
Jednym z najpopularniejszych ataków na spokój duchowy człowieka jest zakrzywienie czasu, czyli próba wyrwania nas z teraźniejszości i wrzucenia do czegoś, co było lub będzie. Demony uwielbiają umieszczać ludzi w mentalnej maszynie czasu i odtwarzać różne scenariusze wydarzeń.
Jest to szczególnie skuteczne w przypadku ludzi, którzy mają nieciekawą przeszłość (np. pochodzą z patologicznej rodziny). Czasami wystarczy jedna zbłąkana myśl odnośnie złego, traumatycznego wydarzenia z dawnych lat, aby przywołać niechciane wspomnienia i emocje, co totalnie wybija człowieka z rytmu.
Jednak natrętne myśli mogą wrzucić cię również w jakiś zmyślony scenariusz przyszłości. A nie da się przecież sterować wydarzeniem, do którego jeszcze nie doszło. Nawet jeśli opracujesz w głowie tysiąc planów awaryjnych, nigdy nie dowiesz się, czy któryś z nich może zadziałać, co w ostateczności prowadzi do strachu i niepewności.
Emocje będą tym silniejsze, im bardziej nie do zniesienia jest dana wizja przyszłych wydarzeń.
Półprawdy
Na pewno słyszałeś powiedzenie, że diabeł jest ojcem kłamstw. Jednak nie oznacza to, że nigdy nie mówi prawdy. Ba! Najlepsze i najskuteczniejsze kłamstwa są ukryte pomiędzy kilkoma prawdami.
Dlatego twój umysł może ci podsuwać natrętne myśli dotyczące dawnych porażek, np.:
- spieprzyłeś pierwszą robotę,
- spartaczyłeś drugą robotę,
- schrzaniłeś trzecią robotę…
I może nawet nawet każda z tych rzeczy jest prawdą. Ale zaraz za nimi nadchodzi kłamstwo, które ma cię rozłożyć, takie jak:
- nigdy nie poradzisz sobie z żadną pracą.
Jeśli podobna myśl zakotwiczy ci się w głowie, bo przyjmiesz ją jako słuszną, będzie podkopywała twoje wszystkie przyszłe starania. Nawet jeśli znajdziesz pracę idealną dla siebie, jakiś demon szepnie, że nie dasz sobie z nią rady, więc lepiej zrezygnować. Albo będzie cię podburzał przeciwko szefowi i innym pracownikom.
Inny przykład, bardziej dostrojony do tematyki bloga.
Powiedzmy, że miałeś do tej pory złe doświadczenia z kobietami. Złe duchy ci o nich przypominają:
- pierwsza dziewczyna cię zdradziła,
- druga dziewczyna zostawiła dla innego,
- w internecie codziennie widzisz anegdotyczne dowody na to, jakie kobiety są złe,
- wszystkie kobiety to kurwy i tak powinieneś je traktować — tutaj znowu pojawia się kłamstwo.
Zaakceptuj je, a stworzysz podwaliny pod całą armię natrętnych myśli, bardzo często nacechowanych erotycznie. Jak wspominałem, gniew lubi mieszać się z żądzą, tworząc afrodyzjak na tyle silny, że mało kto potrafi mu się oprzeć.
Mam nadzieję, że schemat jest zrozumiały.
Tornado myśli
Jeszcze jedną demoniczną taktyką na wyprowadzenie człowieka z równowagi jest mentalne tornado, popularnie określane jako natłok myśli (nerwica stanowi jego zaawansowane stadium). Jest to sytuacja, w której jedna niepokojąca sugestia umysłu zabiera cię do innej, a ta do kolejnej — i tak w kółko.
Zupełnie jakbyś znajdował się na karuzeli.
Dla przykładu: powiedzmy, że byłeś dzień wcześniej na rozmowie kwalifikacyjnej i teraz w twojej głowie pojawia się wątpliwość, czy dostaniesz tę pracę. Z niej wyrasta kolejna myśl, że jeśli nie dostaniesz roboty, czym zapłacisz za rachunki? Potem pojawia się wizja wylądowania na bruku…
I tak dalej, i tak dalej.
Po pewnym czasie odlatujesz do fikcyjnej rzeczywistości na taką odległość, że zaczynasz wpadać w panikę.
Jednak warto zaznaczyć, że nie każde tornado myśli musi zaczynać się od wizji czegoś złego. Złe siły są na tyle sprytne, że mogą najpierw zarzucić przynętę w postaci przyjemnej myśli, a kiedy człowiek się złapie, stopniowo ją wykręcają.
Mało tego! W niektórych przypadkach (np. tęsknoty) wykręcanie wcale nie jest potrzebne.
Mógłbym tutaj po raz kolejny podać swój przykład. Chciałbym mieć rodzinę, ale z racji moich obecnych powinności i obowiązków nie mogę. Nie dlatego, że miałbym kłopot ze znalezieniem sobie kobiety. Wręcz przeciwnie — nie chcę zwalać na głowę jakiejś biednej dziewczyny moich zmartwień.
Dlatego dla mnie myśli o posiadaniu własnej rodziny, chociaż przyjemne, potrafią być męczące. Uderzają bowiem prosto w tę małą tęsknotę.
Ale i tutaj wykręcanie pierwotnej wizji (w tym przypadku w stronę erotyki) może się zdarzyć. Bo jeśli rodzina, to i żona. A wiadomo, co z żoną można robić 😉
Jak pozbyć się natrętnych myśli?
Aby pozbyć się natrętnych myśli, nie podejmuj żadnych działań przeciwko nim. Wiem, brzmi paradoksalnie, ale zaraz wyjaśnię, o co chodzi.
Niezależnie od tego, czy dajesz się porywać sugestiom umysłu, czy próbujesz z nimi walczyć, dolewasz tylko oliwy do ognia. Dlaczego? Ponieważ angażujesz siły mentalne do kontaktu z konkretną myślą, co zakotwicza ją mocniej w twojej głowie.
Dobrze wyjaśnia to analogia peronu kolejowego.
Analogia peronu kolejowego
Wyobraź sobie, że siedzisz na ławce peronu kolejowego i obserwujesz przejeżdżające pociągi. Każdy z nich jest kolejną myślą pojawiającą się w twojej głowie.
Gdy pociąg podjeżdża, masz trzy wybory:
- wsiadasz,
- zostajesz na ławce,
- próbujesz siłą wypchąć go z peronu, bo ci się nie podoba.
Jeśli wsiądziesz do złego pociągu, czyli zaczniesz romansować z niechcianą myślą, zabierze cię ona w miejsca, do których prawdopodobnie nie chcesz się udać. Co gorsza, jedna podróż często kończy się przesiadką na inną linię (myśl), czyli w konsekwencji jazdą do kolejnego nieznanego i mrocznego punktu.
A co, jeśli widok jakiegoś pociągu nie podoba ci się do takiego stopnia, że chcesz jak najszybciej pozbyć się go z peronu? Wielu ludzi wstaje wtedy z ławki i próbuje siłą wypchnąć go z pola widzenia, co też nie działa. Pociąg jest za ciężki, więc kończą skrajnie wycieńczeni i zdenerwowani.
Jakby tego było mało, siłowanie się z myślami zazwyczaj sprawia, że cementujemy je w naszych umysłach.
Działa to na tej samej zasadzie, co znany nam wszystkim różowy słoń. Jeśli powiem: nie myśl o różowych słoniach, o czym zaczynasz myśleć? No właśnie. Im więcej energii poświęcasz jakiejś myśli, tym bardziej wypełni ona twoją głowę. W końcu musisz pamiętać, o czym nie chcesz myśleć, aby wiedzieć, że nie chcesz o tym myśleć 😉
Wróćmy jeszcze na chwilę do naszego peronu.
Kiedy siedzisz na ławce i podjeżdża pociąg, który ci się nie podoba, najlepszą opcją jest nieruszanie się z miejsca. Nie wsiadaj do wagonu ani nie staraj się go wypchnąć z peronu. Po prostu siedź na dupie, zrelaksuj się i przyznaj sam przed sobą: okej, podjechał pociąg, który mi się nie podoba. Może chwilę postoi na peronie, ale w końcu odjedzie.
Warto przy tym pamiętać, że natrętne myśli w większości przypadków nie mają żadnego znaczenia i nie świadczą o tym, jakim jesteś człowiekiem.
Zastanów się. Jeśli każda z tysięcy myśli pojawiających się w naszych głowach mówiłaby coś na nasz temat, bylibyśmy wszystkim i niczym jednocześnie. Bylibyśmy całkowicie chaotyczni i rozbici. Jest to też powód, z racji którego nie powinieneś martwić się, czy natrętne myśli mogą się spełnić.
Wyciszenie
Skutecznym lekiem na natręctwo myśli jest również wyciszenie. Tak, zdaję sobie sprawę, że z powodów logistycznych i osobistych jest to trudna praktyka.
Po pierwsze dlatego, że cisza w dzisiejszym świecie uchodzi za towar deficytowy. Po drugie — wielu ludzi panicznie boi się ciszy, bo zostają wtedy sam na sam z własnym umysłem, co dla niektórych może być przerażające. Toteż uciekają przed nią, gdzie się tylko da.
Nie wiedzą, że cisza może być ich najlepszym przyjacielem i dać ukojenie skołatanym umysłom.
Jak pisze psalmista w Psalmie 46:
„Wyciszcie się! Poznajcie, że Ja jestem Bogiem, Wielkim wśród narodów, Wywyższonym na ziemi!”
Dlatego uspokój się i zatrzymaj w teraźniejszości, w obecności Boga. Rozluźnij się, zaufaj Mu i pozwól, żeby jego światło rozgoniło mrok. Niech niechciane myśli przypływają i odpływają. Nie zatrzymuj ich ani nie wypychaj siłą.
Początkowo będzie to trudne i mało komfortowe, ale z biegiem czasu stanie się znacznie prostsze. M.in. dlatego, że im mniej energii oraz uwagi poświęcasz niechcianym myślom, tym słabsze się stają. W końcu większość z nich zaniknie, a ty poczujesz prawdziwy spokój ducha.
Nie oznacza to, że powinieneś siedzieć w ciszy przez cały dzień, ale warto znaleźć czas na taki relaks. Chociażby kilkanaście/kilkadziesiąt minut dziennie.
Zajęcie dla umysłu
Jeśli przebywanie w ciszy jest dla ciebie na aktualnym etapie zbyt trudne, bo myśli wariują, rozważ skupienie się na jakimś zajęciu.
Jedną z możliwości jest trenowanie w ciszy. Zajęty dźwiganiem ciężarów czy inną formą ćwiczeń nie będziesz miał wiele czasu na rozmyślania, a przy okazji stopniowo przyzwyczaisz się do braku dźwięków.
Inną opcją jest modlitwa, która zasadniczo ma dwie zalety. Pierwszą z nich jest skupienie umysłu na wypowiadaniu konkretnych słów, co utrudnia natrętnym myślom przebijanie się do świadomości. Natomiast druga dotyczy ukierunkowywania samego siebie na rzeczy, które są piękne, prawdziwe i dobre. Dlatego są to wyjątkowo skuteczne leki na natrętne myśli dla osób karmiących się do tej pory toksycznymi treściami.
Poza tym autorytet obecny w imieniu Jezusa Chrystusa odgania demony — zarówno te duże, jak i małe. Egzorcyści to potwierdzą.
Kiedy zatem pojawią się natrętne myśli (szczególnie takie, które nie chcą łatwo ustąpić), nie bierz za nie odpowiedzialności, bo przecież sam ich nie wybrałeś. Pamiętaj też, że zawsze możesz powołać się na Króla Wszechświata i poprosić o jego wsparcie, litość i ochronę, kiedy skażony element natury ludzkiej nie daje ci spokoju.
Podsumowanie
Teraz, gdy już wiesz to wszystko, możesz się rozluźnić — nawet w obliczu niechcianych podszeptów umysłu. Znasz naturalistyczne i nadprzyrodzone źródła ich pochodzenia, jak również naturalistyczne i nadprzyrodzone sposoby na to, jak pozbyć się natrętnych myśli.
Wniosek jest jeden: nie ma się czego obawiać. Dlatego nie pozwól, żeby podszepty pochodzące od złego okradły cię ze spokoju ducha.
Martwiąca byłaby dopiero sytuacja, w której z własnej woli zaczynasz akceptować te myśli jako coś dobrego lub interesującego. Wtedy, wracając na chwilę do wcześniejszej analogii, sam zakładasz sobie kajdanki na ręce.
Dlatego na koniec dnia każdy z nas powinien zadać sobie pytanie: czy to ja wykorzystuję swój umysł, czy mój umysł wykorzystuje mnie? Jeśli masz do czynienia z drugą sytuacją, pora zawrócić do punktu wyjścia, bo jedziesz na siedzeniu pasażera. I nie wiem, czy chcesz się przekonać, kto steruje pojazdem.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
W moim przypadku, to wlasnie wyciszenie dziala (w tym lektura Pisma Swietego) oraz powiedzenie sobie w myslach stanowczego „nie” tym niepozadanym myslom. Moze strategia peronu kolejowego bedzie skuteczna, gdy bede silniejszy.
Niestety, w chwilach slabosci (tak jak pisales o dlugotrwalym stresie, glodzie i deficycie snu) wychodzi ze mnie caly syf, w tym wlasnie mysli seksualne. One zamieniaja sie w chwile przyjemnosci, ktore nie sa wspolmierne do kilku dni cierpienia, ktore nastapuja potem. Coz, przegrywam.
Tym bardziej teraz, gdy sie wypogodzilo a kobiety ubieraja sie w taki sposob, ze eksponuja swoje ciala i ten nadmiar bodzcow sprawia, ze bedac oslabionym przez zaburzony sen, umysl mi wariuje.
Ale wierze, ze mi sie poprawi, bo pracuje nad soba i ode mnie to zalezy czy bedzie lepiej czy gorzej.
Swietny tekst :). Dziekuje
Świadome powiedzenie sobie, że „to nie ja” oczywiście jest pomocne. Ale nie ma też sensu z myślami na siłę walczyć. Lepiej je wziąć „w niewolę przed Bogiem”, jak czytamy w Biblii.
Lektura też się przydaje, bo wycisza.
W chwilach osłabienia ciała ataki złego zawsze są silniejsze, bo nasze mury obronne słabną. Dlatego np. Jezus właśnie podczas postu na pustyni był napastowany przez diabła. Dlatego lepiej unikać nadmiernego umartwiania ciała, jeśli ktoś jest jeszcze słaby duchem.
Lato na pewno jest próbą wytrwałości dla większości mężczyzn z powodu współczesnych kobiecych ubiorów. Ale odseksualizowanie umysłu (czyt. unikanie pornografii) bardzo tutaj pomaga. Co prawda nie sprawi, że kobiety przestaną Ci się podobać, ale Twój mózg przestanie łączyć kawałek odsłoniętego ciała dziewczyny z przyjemnością seksualną.
Życzę powodzenia i pamiętaj, że masz Ojca w niebie, od którego możesz (a nawet powinieneś) czerpać siłę. Także nie jesteś w tej walce sam.