Mimo że na pozór pytanie zadane w tytule artykułu wydaje się całkowicie wyrwane z kontekstu, w rzeczywistości idealnie podsumowuje dzisiejsze nastawienie większości ludzi do świata.
Co mam na myśli? Mamusine spojrzenie na sytuację, wedle którego tzw. “ofiara” nigdy niczemu nie jest winna, bo przecież “moje dzieciątko wpadło w łapy bezdusznego oprawcy”. Dlatego nie ma dyskusji, cały ciężar odpowiedzialności musi spoczywać na nim, racja?