W poprzednim wpisie dokonałem rozdziału pomiędzy mężczyznami i „miłymi facetami”. Napisałem wtedy, że dzieli ich solidny kręgosłup – pierwsi twardo obstają przy swoich poglądach i potrafią być niebezpieczni; drudzy, w pogoni za sympatią otoczenia czy swojej wybranki, zamieniają się w galarety społeczne, kiwają grzecznie na każdą usłyszaną opinię, nawet jeśli sami myślą zupełnie co innego.
Dzisiejszy temat jest przedłużeniem poprzedniego. Porozmawiamy o drugim członie tytułu: sercu mężczyzny. Panie i panowie, czapki z głów – dzisiaj zajmiemy się miłością.
To ona pozwala twardemu, pewnemu siebie facetowi obrać odpowiednią drogę; ukierunkować siłę, chęć podejmowania ryzyka i waleczność tam, gdzie można zrobić z nich dobry użytek. „Dobry”, czyli taki, który służy jemu i innym.


