Tak jak uprzedzałem, dzisiaj recenzja książki. I to nie byle jakiej, bo na tapecie będzie sam Charles Bukowski.
Wybrałem go nie bez powodu, o czym więcej przeczytasz w artykule.
Tak jak uprzedzałem, dzisiaj recenzja książki. I to nie byle jakiej, bo na tapecie będzie sam Charles Bukowski.
Wybrałem go nie bez powodu, o czym więcej przeczytasz w artykule.
W poprzedniej części przyglądaliśmy się, jak ewoluuje społeczeństwo, gdy władza powoli przechodzi w ręce kobiet. Natomiast dziś poświęcimy czas najmniejszym komórkom społecznym, którymi są rodzina i związek.
Tutaj najwyraźniej widać, że każdy mężczyzna podążający za kobietą cierpi.
Za każdym razem, gdy mężczyzna podąża za kobietą, cierpi.
Dzisiaj, gdy do naszego społeczeństwa i kultury przekrada się nowa wizja — zamiana ról — widzimy to coraz wyraźniej. Motywowane zewsząd kobiety wyskakują przed szereg, a zniechęcani wszystkimi siłami mężczyźni usuwają się w cień.
Pytanie brzmi: czym to się skończy? Czy kobieta sprawdza się w roli lidera? Czy zaburzenie tradycyjnej hierarchii przyniesie pozytywne skutki?
„Nie” — brzmi moja odpowiedź. W artykule pokażę ci, dlaczego.
Przeszliśmy drogę od rodziny i wychowania do tego, w jaki sposób te rzeczy przekładają się na późniejsze życie w społeczeństwie. Dzisiaj chciałbym nieco poszerzyć tę analizę i tym samym zakończyć cały cykl. Poszerzyć o niezwykle istotną sprawę, bo o relację między dwiema płciami, które nie bardzo wiedzą, co to znaczy być kobietą i mężczyzną.
Sprawdzimy, jak chłopcy zdobywają dziewczyny.
Pisząc poprzedni tekst przyszła mi do głowy myśl, że nasze współczesne, społeczno-kulturowe wychwalanie kobiety i kobiecości ponad wszystko jest w istocie cofnięciem się w rozwoju. Ludzkość zaczynała od wychwalania natury, „matki, która nas karmi”, a słabi mężczyźni bili pokłony przed jej podobiznami i w oczywisty sposób bali się kobiet ze swojego plemienia, nie rozumiejąc ich natury i „mocy stwarzania życia”, jaką posiadają.
Dziś wszyscy jesteśmy nauczani, żeby podziwiać „silne kobiety”. Zaczyna się to od naszych osobistych matek, którym (jak wszyscy mówią) należy się szacunek, miłość i wdzięczność. Potem przechodzimy w świat szkolny, gdzie stanowcza większość nauczycieli to kobiety, a finalnie lądujemy w społeczeństwie, które uważa, że kobiety powinno się chronić, podziwiać, wspierać i motywować, a przy tym nie widzi żadnej hipokryzji w tym, żeby nadal określać je jako „silne kobiety”.
Problem polega na tym, że w całej tej zawierusze wokół kobiet gubi się mężczyzna. Gubi się ojciec, jego absolutnie niezbędna rola w życiu dziecka, a co za tym idzie – nikt młodych ludzi nie uczy szacunku do taty. Ba! Nikt nie uważa, że w ogóle istnieje taka konieczność! Ojciec dziś jest mylnie uważany za mało znaczący dodatek do rodziny (dzieci akceptujące ten pogląd będą cierpiały całe życie), którego równie dobrze mogłoby nie być.
W prasie co i rusz można natknąć się na tematy poświęcone męskości, gdzie samozwańczy eksperci próbują wyjaśnić tzw. „upadek mężczyzn”. Czasem robią to z litościwą manierą ludzi chcących pomóc, czasem z dumą i wyższością, jakby czekali na to od wieków (tak dzieje się najczęściej wtedy, gdy głos zabierają sfrustrowane kobiety, skrycie nienawidzące mężczyzn).
My postaramy się spojrzeć na sprawę obiektywnie. Co takiego dzieje się z mężczyznami, że tak często wytyka się im słabość? Czym dzisiejszy facet różni się od tego, który żył dawniej? Jak to lubią mówić kobiety: „gdzie ci prawdziwi mężczyźni”?
Pora wziąć się za rogi z bykiem feminizmu – feminizmu już nie w ogóle i całościowo, ale w jego bardzo konkretnym przejawie, czyli tekście: „Czego współczesny mężczyzna nie wie o współczesnej kobiecie?” autorstwa niejakiej Malwiny Pe.
Zapnijcie pasy, bo będzie trzęsło.
Twoje wartości kierują twoim życiem. Uporządkuj je, jeśli chcesz, aby twój pobyt na świecie okazał się tego wart.
Co powinno być twoim nadrzędnym celem?
Wielu młodych mężczyzn powie, że motywacja to znalezienie kobiety – i będą się za takową uganiać, póki starczy im tchu albo póki nie dostąpią zaszczytu „posiadania dziewczyny”. Równie wielka grupa młodych mężczyzn powie, że pieniądze – i za zysk sprzedają swoje zdrowie, swoich przyjaciół, siebie i wszystko inne, jeśli zajdzie taka konieczność. Jeszcze inni będą mówić bardziej ogólnie: rodzina, zdrowie, dobrobyt, dobra zabawa, etc. itp.
Kto z nich ma rację? Nikt? Wszyscy po trochu?