Będzie nietypowo. Zamiast zająć się konkretnym tematem, podzielę się z tobą kilkoma spostrzeżeniami, nad którymi rozmyślałem w ciągu ostatnich dni (a może tygodni?). Wszystkie prowadzą do wspólnej tezy przewodniej zawartej w tytule.
Bo dzisiaj rozsądny człowiek naprawdę nie potrzebuje fikcyjnych historii.
Wydarzenia na świecie są na tyle nieprawdopodobne, że żaden pisarz czy scenarzysta by tego nie wymyślił — nawet po miesiącu ćpania i chlania. A gdyby jednak, to i tak nikt nie wziąłby jego rojeń na poważnie. „Fantastyka, fikcja, wymysły szaleńca” — tak określali by jego powieść, gdyby parę lat temu poruszył tematy, które dziś są codziennością.