Mówiąc nienawiść, można pod nią automatycznie podciągnąć takie uczucia, jak zazdrość, żal, złość, irytację, etc. Wszystkie one wywodzą się bowiem z jednej, nadrzędnej emocji, którą jest gniew (nienawiść). I choć można by podnosić argument, że każde z tych uczuć jest naturalne i że są one stałym elementem życia ludzkiego, to – jak się niedługo przekonamy – nie przynoszą one człowiekowi (szczególnie mężczyźnie) żadnego pożytku. A im bardziej ktoś je w sobie pielęgnuje, tym bardziej na tym cierpi, mimo że może nie zdawać sobie z tego sprawy.
Jak działa nienawiść?
Nie będziemy tutaj zagłębiać się w szczegółowy proces tego, w jaki sposób to uczucie lub jego pochodne pojawiają się w człowieku. Wystarczy powiedzieć, że w 99% przypadków ma to związek z urażonym ego lub zbyt wielkim przywiązaniem do rzeczy lub innego człowieka. W pierwszej sytuacji mamy do czynienia z pychą, z obrazą wobec tego, że ktoś lub coś sprawiło, że nasza wrażliwa pewność siebie lub wiara w siebie została nadszarpnięta. W drugim jest to efekt pokładania zbyt wielkiego zaufania w innym człowieku lub rzeczy, albo widzenie w którymś z tych dwóch głównego źródła własnej wartości. W obydwu przypadkach jest to podejście błędne, ponieważ dorosły człowiek powinien zwalczyć swoje ego i nie czynić z nikogo ani z niczego takiej wartości, że jej utrata mogłaby go złamać. Już spieszę z wyjaśnieniem, dlaczego.
Rodząca się w takich przypadkach nienawiść (lub któreś z mniejszych uczuć: żal, zazdrość, złość, irytacja) oślepia człowieka. W gniewie, słuchając tego, co urażone ego ma mu do powiedzenia, nie widzi świata takiego, jakim jest, bo wierzy w to, co dzieje się w jego głowie. Poddanie się temu procesowi potrafi doprowadzić do szaleństwa, depresji lub wiary w jakiekolwiek kłamstwo, które będzie w stanie choćby trochę podbudować na duchu. Niestety kłamstwo nigdy nie prowadzi do dobrych rozwiązań, tak samo, jak kierowanie się w życiu nienawiścią.
Nienawiść/Gniew wypala człowieka od środka.
Człowiek, który hoduje w sobie tego typu uczucia, niszczy sam siebie. Dlaczego? Bo nigdy nie będzie w stanie zaznać wewnętrznego spokoju, przez co spędzi życie na nieustannym poszukiwaniu zaspokojenia w zewnętrznym świecie. To właśnie z najgłębiej skrywanych uczuć złości, żalu, nienawiści, etc. wywodzą się wszelkie zboczenia, nałogi, depresje, choroby psychiczne i tendencje autodestrukcyjne. Człowiek, który nienawidzi drugiego człowieka, bardzo często nienawidzi również siebie. (W swoich badaniach, pracy i rozmowach z ludźmi nagminnie spotykam się z tendencją, w której osoby krytyczne wobec innych, osądzające i szydzące z innych, tą samą miarą osądzają, krytykują i szydzą z siebie. Są to bardzo często ludzie bardzo wrażliwi, wstydliwi, zakompleksieni i wewnętrznie skonfliktowani, chociaż na zewnątrz mogą tego nie okazywać.)
Jeśli ktoś czuje wewnętrzną pustkę, to jest bardziej niż pewne, że będzie hodował swoje ego lub dowartościowywał się przedmiotami i tanimi przyjemnościami. Albo uczepi się drugiego człowieka, który stanie się dla niego źródłem wszelkich pozytywnych uczuć.
Nienawiść u mężczyzny
Może to zabrzmieć dziwnie, bo wbrew temu, o czym mówią statystyki i badania, ale natura męska nie cechuje się gniewem ani nienawiścią. W jednym z ostatnich wpisów tłumaczyłem, dlaczego wrażliwy/emocjonalny mężczyzna jest kobietą. Tutaj można postawić tę samą tezę: gniewny, agresywny, nienawistny mężczyzna zachowuje się jak kobieta.
Wyjaśnijmy to na przykładzie. Weźmy faceta, którego łatwo wyprowadzić z równowagi, który z powodu obraźliwego słowa staje się agresywny, gotowy do ataku, który – poprzez swoją nienawiść – obwinia kogoś innego za własne niepowodzenia. Czy takie zachowanie określimy jako męskie? Mam nadzieję, że społeczne pranie mózgów nie zaszło tak daleko i każdy, kto to czyta, odpowie: „nie”. To jedyna słuszna odpowiedź, bowiem czyż w taki sposób nie zachowuje się rozwydrzona dziewczynka? Właśnie dlatego taki mężczyzna jest kobietą, ponieważ od matki nauczył się dawać upust swoim emocjom, co jest nie tylko destrukcyjne dla niego, ale również dla otoczenia. (Panie, strzeżcie się mężczyzn, którzy lubią dawać upust swoim emocjom!) Męskość wyrasta na samokontroli, nie na poddawaniu się emocjom, a już na pewno nie ta tym, by pozwalać im przejmować kontrolę nad sytuacją. Natura męska jest spokojna, uporządkowana, nie ma w niej miejsca na emocjonalny chaos. Mężczyzna pozwala emocjom przychodzić i odchodzić, ale do żadnej nie przywiązuje się na tyle, by mogła posiąść go we władanie.
Mężczyzna dający upust emocjom jest niebezpieczny dla siebie i swojego otoczenia.
Dzięki temu potrafi zachować prawdziwy ogląd na sytuację i działać logicznie, a nie pod wpływem dyktatu czegoś tak chaotycznego, jak emocja. Jak już pisałem, nienawiść i jej pochodne oślepia, sprawia, że człowiek jest w stanie uwierzyć we wszystko, co ma szansę podgrzać jego przeświadczenie. Nie obchodzi go, czy informacja jest prawdziwa, czy nie – jeśli jest przeciwko temu, kogo nienawidzi, to nada się nawet wierutne kłamstwo.
Poza tym nienawiść to narkotyk. W takim znaczeniu, że człowiek staje się w pewien sposób zależny od tego, kogo nienawidzi – ta więź często potrafi być silniejsza niż to, co ogólnie uznaje się za miłość. Z tego też powodu ludzie bardzo często stają się tacy sami, jak obiekt ich nienawiści. (Lubię tu podawać za przykład feministki, które we wszystkim próbują naśladować znienawidzonych mężczyzn. Ale można także spojrzeć na dzieci, które nienawidzą swoich rodziców – bardzo często powtarzają one te same błędy.)
Czy nienawiść może być przydatna?
Mogą znaleźć się ludzie, którzy podniosą argument za przydatnością nienawiści (chociaż użyliby raczej określenia „gniew”, bo jest mniej pejoratywne, ale mimo tego w końcowym rozrachunku znaczy to samo). Mogę się zgodzić, że agresja, gniew i tego typu uczucia mogą być olejem napędowym do realizowania celów, ale jest to olej marnej jakości. Gniew to broń obosieczna, bo ten sam ogień, który wykorzystujemy do podporządkowywania sobie świata, spala nas od środka. Gniew i nienawiść to po prostu zbyt słaby fundament, by na nim budować.
Z drugiej strony stoi mało doceniany spokój ducha, który wbrew pozorom posiada dużo większą moc sprawczą. Gwarantuję każdemu, nieważne, czy siada do pracy naukowej, czy szykuje się do walki w ringu, że zachowując spokój i nie plątając się we własne myśli osiągnie dużo więcej, niż kierując się gniewem. Będzie bowiem miał jasny ogląd na sprawy i będzie potrafił dostrzec to i zareagować w taki sposób, jaki umknie komuś zaślepionemu agresją lub niecierpliwością. Spokój jest fundamentem, który pozwoli stopniowo budować stabilne zwycięstwo.
Trucizna
Wszystko, co napisałem powyżej, odnosi się zarówno do mężczyzn, jak i kobiet. Tego typu emocje są równie destrukcyjne dla obydwu płci, jednak mężczyzna, z racji tego, że jest bardziej dynamiczny, traci dużo więcej. Przede wszystkim dlatego, że istnieją wyraźne prawa przeciwko ekspresji fizycznej (pobiciom i niszczeniu mienia), w której lubuje się mężczyzna i którą łatwo potępić. W przypadku ekspresji psychicznej (obrażaniu, bezpodstawnemu oskarżaniu i innych typach psychicznego znęcania się), w której lubują się kobiety, trudniej o sprawiedliwość i w ogóle o ich zauważenie.
Właśnie dlatego, dla dobra własnego i innych, mężczyźni powinni powrócić do swojego naturalnego stanu bycia. Do natury, która jest spokojna i logiczna; która pozwala mężczyźnie robić to, co słuszne, a nie to, co podpowiadają emocje.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Photo by Aarón Blanco Tejedor on Unsplash