Jeżeli śledzisz, co dzieje się w szeroko pojętym mainstreamie internetowym, prawdopodobnie nie uszedł twojej uwadze odcinek „Hejt Parku”, w którym wystąpił Janusz Korwin-Mikke. Jakby nie było, przez ładnych parę dni program bił rekordy popularności na YouTube.
Jednak nawet jeśli nie wiesz, o co chodzi, żadna tragedia się nie stała. Ów program jest tylko przyczynkiem do tematu dzisiejszego artykułu.
Sam przekonałem się do obejrzenia wywiadu w całości, zachęcony kontrowersjami wokół niego. I powiem wam szczerze: co to była za przygoda!
Ale bynajmniej nie z powodu Korwina, tylko ludzi, którzy postanowili zadzwonić do studia i się z nim (Korwinem, nie studiem) posprzeczać. Odniosę się do dwóch tematów z całego programu, bo reszta nie była aż tak istotna.
Jak możesz się domyślać, jednym z tych tematów będą kobiety. W końcu przy Korwinie zawsze muszą być jakieś wyjące kobiety.
A drugi temat?
Otóż na deser zostawiłem sobie „globalne ocipienie”, jak to ładnie określa Rafał Otoka-Frąckiewicz.
Także bez przydługich wstępów, zaczynajmy!
Czy kobiety są mniej inteligentne od mężczyzn?
Oczywiście nie mogło zabraknąć tego pytania. Korwin słynie w pewnych kręgach z tezy, że kobiety są mniej inteligentne od mężczyzn, czym wywołuje białą gorączkę w umysłach feministek i w gruncie rzeczy większości rozemocjonowanych, przewrażliwionych dziewczynek i maminsynków.
Ale jak to jest z tą tezą? Prawda to, czy nieprawda? Czy kobiety rzeczywiście są mniej inteligentne od mężczyzn?
Ano są mniej inteligentne, jeśli wyciągniemy średnią arytmetyczną z badań IQ. Jednak tutaj uczciwie należy zaznaczyć, że różnica nie jest duża.
Za to jest znaczna rozbieżność w rozkładzie inteligencji względem populacji. Co to znaczy? Że w przypadku mężczyzn inteligencja ma tendencję do rozkładania się w sposób skrajny, czyli jest więcej geniuszy i więcej debili, ale mniej osobników o przeciętnej inteligencji.
Natomiast w populacji kobiet inteligencja skupia się w przedziale środkowym, czyli jest mniej geniuszy i mniej debili, za to więcej osobniczek o przeciętnej inteligencji.
Skoro tę kwestię mamy z głowy, przejdźmy dalej.
Czy kobiety nie myślą racjonalnie?
Korwin-Mikke powiedział jeszcze kilka ciekawych rzeczy o kobietach. Jego stwierdzenia (przynajmniej te z wywiadu) są w oczywisty sposób prawdziwe, ale rozemocjonowani ludzie nie potrafią tego zaakceptować.
Wymienię tutaj kilka najciekawszych:
kobiety mają tendencję do głosowania na socjalizm (co jest prawdą);
kobiety są czymś pomiędzy mężczyzną a dzieckiem (co też jest prawdą);
kobiety nie myślą logicznie (to także prawda).
Okej, rozbierzmy każdą z tych spraw na części, żeby mnie tu zaraz jakieś wściekłe feministki nie próbowały zlinczować.
Kobiety-socjalistki?
Kobiety są urodzonymi socjalistkami. Wydaje im się, że opieka nad innym człowiekiem to wyraz miłości albo tego, że komuś zależy. Nawet jeśli ten sam człowiek jest dorosły i ma wszelkie narzędzia do tego, by stać się samodzielnym.
Taki sposób myślenia jest totalną bzdurą.
Jeżeli matka opiekuje się dorosłym synem lub córką, nie robi im przysługi. Wręcz przeciwnie — stopniowo zabija ich chęć do życia. Bo po co mają się o coś starać, skoro wiedzą, że mamusia o wszystko zadba?
Taka sytuacja jest szczególnie destrukcyjna dla syna, bo w ciepłym domku niczego się nie nauczy. Zamiast zdobywać doświadczenie, mierzyć się z przeciwnościami i nabierać siły, staje się słaby, leniwy i żałosny.
Dokładnie taka sama sytuacja ma miejsce w społeczeństwie, gdy panuje socjal. Darmowe pieniądze demoralizują. Bo po co człowiek ma chodzić do pracy, skoro nawet bez niej ma za co żyć? Po co się o cokolwiek starać, jeśli bez wysiłku też można?
Tak jak w domu rządzonym przez matkę dzieci stają się słabe i leniwe, tak samo w państwie opiekuńczym obywatele stają się zdemoralizowani i gnuśni.
Ponadto opiekowanie się kimś to też jedna z metod kontroli. W końcu synuś nie zostawi mamusi, która „tak wiele dla niego zrobiła”. Tak samo obywatel nie sprzeciwi się rządowi, który go utrzymuje.
Kobieta pomiędzy mężczyzną a dzieckiem?
Zauważyłem, że to stwierdzenie Korwina z programu najbardziej ubodło kobiece ego. Chyba wynika to z faktu, że kobiety zamiast najpierw myśleć, najpierw czują — a potem dostosowują myślenie do emocji.
Ale do tego jeszcze wrócimy.
Teraz pomyślmy nad tym stwierdzeniem, które (jak już wspomniałem) też jest prawdziwe. Przecież kobiety są biologicznie przystosowane do opiekowania się dziećmi. A żeby się z dzieckiem odpowiednio porozumieć, muszą nadawać na tych samych falach. Dlatego — tak jak powiedział Korwin-Mikke — kobiety znajdują się w pomiędzy mężczyzną a dzieckiem.
Również z tego powodu kobiety potrzebują silnych mężczyzn, aby im przewodzili i się nimi opiekowali. Same zawsze władują się w jakieś kłopoty.
Kolejnym dowodem na pseudodziecięcą naturę kobiet jest ich niechęć do brania odpowiedzialności za cokolwiek. Wina zawsze leży po stronie kogoś innego, bo ona taka naiwna i delikatna nie wiedziała, w co się pakuje.
Mimo to nie widzą żadnych przeszkód w domaganiu się równych praw społecznych.
Mieć wszelkie prawa i żadnych obowiązków — bardzo wygodnie, drogie panie.
Bardzo wygodnie.
Jak to jest z tą kobiecą logiką?
Tutaj nie będę się szczególnie rozpisywał, bo — że tak powiem — jaki jest koń, każdy widzi. Kobiety nie tylko są bardziej emocjonalne od mężczyzn, ale jeszcze mają tendencję do odbierania każdej krytyki jako personalnego ataku.
Idealnie potwierdziła to pani Domagalik, która zadzwoniła do studia w trakcie programu z Korwinem. Zaznaczam, że nie mam pojęcia, kim jest ta kobieta (podobno jakaś dziennikarka).
Zaczęła swój wywód od stwierdzenia, że „ona jest całkiem logicznie myślącą kobietą.” I to było jej ostatnie logiczne zdanie 😉
Bo co się działo potem… ojojoj…
Pani Domagalik ewidentnie poczuła się urażona. Zadzwoniła do studia tylko po to, aby się wyżalić i nawymyślać Korwinowi, nie podając przy tym żadnego logicznego argumentu. Tym samym mimowolnie potwierdziła jego słowa o kobietach.
Znowu Korwin wysłuchał jej biegunki słownej ze stoickim spokojem.
Właśnie tak powinien reagować mężczyzna — nie dawać się wciągać w to emocjonalne kobiece piekło. Jeśli zrobi inaczej, przegra.
Za każdym razem.
Bonus: czy kobiety obniżają standardy w miejscu pracy?
Oglądając wywiad z Korwinem w programie „Hejt Park”, przypomniała mi się pewna anegdota dotycząca kobiet i ich masowego napływu na rynek pracy.
Otóż jakiś czas po wywalczeniu przez feministki równouprawnienia w Stanach Zjednoczonych, pewne linie lotnicze trafiły na problem. Jaki? Miały samych pilotów mężczyzn, co nie podobało się tęgim głowom z zarządu, bo tu równouprawnienie i „siła kobiet”, a oni zatrudniają samych facetów.
Jeszcze ktoś posądziłby ich o seksizm czy mizoginizm i dopiero by było!
Dlatego przyjrzeli się sprawie i co odkryli? Że kobiety owszem próbowały zostać pilotami, ale nie potrafiły zdać egzaminu. Po prostu poziom był wtedy tak wyśrubowany, że nawet większość mężczyzn odpadała, a co dopiero kobiety.
Co z tym zrobił zarząd linii lotniczych? Ułatwił egzamin. Dla kobiet.
Wyobrażasz to sobie? W imię „równouprawnienia” linie lotnicze wolały zaryzykować życiem pasażerów, dając im gorzej wyszkolonych pilotów, niż powiedzieć kobietom „sorry, musicie się bardziej starać.”
Jedno pytanie: czy to jest normalne?
Zresztą to na pewno nie był odosobniony przypadek. Za każdym razem, gdy kobiety wchodzą na teren rywalizacji typowo męskiej, trzeba dla nich obniżać standardy. Z tego prostego powodu, że kobieta nie jest w stanie konkurować na tym samym poziomie, co mężczyzna.
Żeby mogła być „równa” mężczyźnie, trzeba najpierw tego mężczyznę otępić, zdemotywować i najlepiej oskarżyć o mizoginizm i seksizm. Tak w praktyce wygląda równouprawnienie.
Tu zaznaczam jedną rzecz: z powyższego nie wynika, że nie ma kobiet, które radzą sobie lepiej od mężczyzn. Oczywiście są. Tak samo są kobiety, które cechują się profesjonalizmem i są bardzo dobre w swoich zawodach. Jednak stanowią wyjątki, które tylko potwierdzają ogólną regułę.
Ciąg dalszy nastąpi…
Chciałem w jednym tekście, ale widać będą dwa (ciągle brakuje mi wolnego czasu). Także na globalne ocipienie zapraszam następnym razem.
Jeszcze na chwilę wracając do „Hejt Parku” — moje ogólne wrażenie jest następujące: dzisiejsi ludzie tak bardzo emocjonalnie reagują na to, co im się nie podoba, że dosłownie wyłączają rozum. Osobiście nie jestem ani fanatykiem, ani fanem Korwina, ale wysłuchałem chłopa i stwierdziłem, że dobrze mówi.
W wielu rzeczach się zgadzamy. O mój Boże, czy to czyni mnie korwinistą? 😉
Oprócz tego mam jeszcze jedno spostrzeżenie. Im dłużej obserwuję świat i szaleństwa, które wyczyniają ludzie w emocjach, tym bardziej przekonuję się, że emocje otrzymaliśmy w prezencie od diabła, nie od Boga.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
1) czyli uważasz, że jest pewna hierarchia jakości? Mężczyźni > Kobiety > Dzieci?
2) uwielbiam takie wymyślone anegdotki, rozmywajace słowa „Jakiś czas po” oraz „pewna linia”, uderzanie w oburzenie i potwierdzenie tego co wcześniej ktoś myślał. Dokładnie wszystkie elementy fake newsa.
1) Jest hierarchia ról. Nie wiem, co masz na myśli, pisząc „jakości”.
2) To nie jest wymyślona anegdotka. Jak będę miał więcej luzu w pracy, znajdę źródło i dodam je do tekstu.
1) przez jakość miałem na myśli, że uważasz że któraś rola jest ważniejsza, lepsza, bardziej sprawna lub powinna panować – w którymkolwiek z tych aspektów
Po pierwsze, jakich aspektów?
Role są po prostu inne, nie wartościuję ich. Mężczyźni są stworzeni do kierowania światem, a kobiety do pomagania im w tym zadaniu i opiekowania się domem i dziećmi. Proste.