Blisko 5 lat prowadzenia bloga pozwoliło mi się zmierzyć z wieloma punktami widzenia czytelników. Czy to poprzez liczne komentarze, które każdy może sprawdzić pod poszczególnymi artykułami, czy poprzez prywatne wiadomości wysłane bezpośrednio do mnie.
Jednak wśród wielu opinii jedna pojawia się regularnie i nagminnie. Teoria przewrażliwionych kobiet (i zniewieściałych mężczyzn) jakobym był bezlitosnym draniem, świnią, seksistą, mizoginem, etc. Litania epitetów, jak można się domyślić, jest dużo dłuższa, ale nie ma sensu przywoływać jej tutaj w całości.
Wszystko dlatego, że mam czelność postulować, aby mężczyźni byli mężczyznami. I nie boję się przy tym zwracać uwagi na zło — czy to kobiece, czy męskie.
Jak się okazuje, napominanie mężczyzn kobiety są w stanie przełknąć (do tego stopnia, że nawet go nie zauważają). Jednak napominanie kobiet jest świętokradztwem najgorszego sortu, zasługującym nawet na ekskomunikę ze współczesnego społeczeństwa — niezależnie od tego, czy krytyka jest uzasadniona.
Po części wynika to z faktu, że wedle obecnej propagandy kulturowej mężczyźni zostali zakwalifikowani do grupy ciemiężców, a kobiety do grupy ciemiężonych. (Więcej o tym przeczytasz👉tutaj👈)
Jednak dzisiaj nie o polityce będzie mowa.
Dziś wyjaśnimy sobie, kiedy mężczyzna powinien przeprosić kobietę. I choć temat wskazuje, że artykuł powinien szczególnie spodobać się naszym drogim paniom, coś czuję, że jednak nie będą zbyt zadowolone 😉 Dlatego doczytaj do końca, bo warto!
Kiedy jesteś w błędzie, jesteś w błędzie
Na początek wyjaśnijmy sobie jedną rzecz.
Kiedy mężczyzna winien jest żonie przeprosiny w oczach Boga, powinien ją przeprosić. Powinien szukać jej wybaczenia, do czego obliguje go jego pozycja jako ambasadora Boga na ziemi.
Kobieta nie powinna musieć się o to prosić. Znajomi nie powinni musieć chłopa do tego namawiać.
Kiedy Bóg uważa, że mężczyzna jest w błędzie, oznacza to — uwaga, uwaga — że jest w błędzie. A kiedy mężczyzna popełnił błąd, powinien przyjąć to na klatę. W pełni i bez wymówek. Dlaczego? Ponieważ jako ambasador Boga i głowa swojej rodziny powinien być dla domowników żywym przykładem tego, jak wygląda pokorne uznanie swojej porażki.
Jednak tutaj pojawia się poważny problem, ponieważ wielu dzisiejszym kobietom męska pokora nie wystarcza. Jeśli nie wierzysz, poczytaj sobie komentarze na blogu 😉
A może zastanawiasz się, dlaczego nazywam mężczyznę ambasadorem Boga? Jeszcze do tego wrócimy.
Póki co idźmy dalej.
Boski standard
Wyjaśnijmy sobie jeszcze jedną istotną rzecz, żeby dalsza część tekstu miała większy sens.
W chrześcijańskim światopoglądzie wszechświat znajduje się w rękach niezmiennego i świętego Boga, który w swojej istocie i atrybutach jest jedyną, absolutną reprezentacją świętości. Co więcej, objawił nam swoją naturę w tym upadłym świecie, żebyśmy wiedzieli, jak Go czcić i jak się do Niego odnosić.
Objawił ją na dwa sposoby:
- poprzez prawo pisane,
- poprzez żywy przykład swojego syna, Jezusa Chrystusa z Nazaretu.
Razem daje nam to absolutny standard boskości i świętości, który obejmuje wszystkie aspekty życia.
Dlatego, wracając do naszego tematu, kiedy mężczyzna i kobieta (mąż i żona) są skonfliktowani, istnieją tylko dwa możliwe wyjaśnienia. Albo Bóg uważa, że mężczyzna jest w błędzie i powinien przeprosić, co na pewno spodobałoby się kobiecie. Albo — uwaga, uwaga — Bóg uważa, że mężczyzna nie jest w błędzie.
Teraz należy zadać pytanie. Skoro Bóg uważa, że mężczyzna nie jest w błędzie, dlaczego sam mężczyzna miałby uważać inaczej?
Logiczne, prawda? A mimo to istnieje mnóstwo kobiet, dla których to wciąż za mało. Współcześnie nazwalibyśmy takie delikwentki “królowymi ula” albo “girl bossami”. Uważają one, że ich uczucia są równie ważne, co boskie prawo, dlatego mężczyzna powinien za każdym razem się z nimi konsultować.
Przykro mi, drogie panie, ale nie. Jesteście w błędzie.
Mężczyzna otrzymał od Boga autorytet i panowanie. Dlatego jeśli chce żyć ze swoim Stwórcą w zgodzie, powinien ów autorytet i panowanie przyjąć, a następnie wykorzystać do kierowania swojej rodziny (a także lokalnej lub światowej społeczności, jeśli Bóg obdarzył go większą władzą) ku świętości.
Kobiety chciałyby jednak, żeby męskie sumienie nie było ograniczone wyłącznie przez prawo wszechmocnego Boga, ale także przez uczucia “wszechmocnej żony”.
To jest herezja. Koniec i kropka.
Kobiece argumenty
Dzisiejsze kobiety, mimo że (podobno) wierzą w Boga, nie chcą przyjąć tej prostej prawdy do wiadomości. Bo niby dlaczego żona miałyby być posłuszna mężowi, skoro…
Tu padają argumenty wysokiego kalibru, takie jak:
- mąż mojej koleżanki ją bił,
- mąż mojej siostry jest alkoholikiem,
- mąż mojej córki ogląda porno,
- mąż mojej kuzynki jest takim nerwusem, że wszyscy domownicy muszą chodzić wokół niego na paluszkach.
Rozprawmy się z taką argumentacją raz na zawsze.
Po pierwsze, wymienione sytuacje nieraz są prowokowane przez żony. I nie piszę tego po to, żeby usprawiedliwiać ewidentnie złe męskie zachowanie. W końcu jedno zło nie uzasadnia drugiego zła.
Jednak byłbym daleki od zwalania wszystkiego na męża. Chociażby dlatego, że większość mężczyzn to nie psychopaci, którzy przychodzą z pracy do domu i stwierdzają: “ach, nudno mi jakoś, więc przywalę żonie dla rozrywki”.
Wyobraźmy sobie taką sytuację:
Żona poprzez czepialstwo, ględzenie, narzekanie, obrażanie i inne nękanie znęca się psychicznie nad mężem przez 10 lat małżeństwa. Chłop wytrzymywał to rok, dwa lata, trzy, pięć, dziesięć… Ale potem nagle coś w nim pękło. Miał gorszy dzień albo po prostu cierpliwość mu się skończyła i w chwili słabości przywalił żonie.
To go oczywiście nie usprawiedliwia. Ale raczej nie powiemy, że żona jest tu święta i niczym nie zawiniła.
Inny facet może przez takie postępowanie kobiety uciec w alkoholizm. A jeszcze kolejny stanie się taki nerwowy, że będzie wybuchał przy najmniejszej drażliwości. To wciąż nie jest usprawiedliwienie, ale czasem warto spojrzeć na żonę, zanim wyzwie się męża od najgorszych.
Wróćmy jednak na główne tory artykułu.
Po drugie, wymieniane przez kobiety przykłady mężczyzn w światopoglądzie chrześcijańskim kwalifikowałyby ich jako skrajnych grzeszników, którzy powinni odpokutować za swoje grzechy, zadośćuczynić i naprawić swoje rodziny, jeśli jeszcze można to zrobić.
(Swoją drogą grzesznikiem byłaby także żona, która jest zbyt arogancka, żeby okazać posłuszeństwo swojemu mężowi.)
Tak czy inaczej w każdym z powyższych przykładów mężczyzna zawinił żonie w oczach Boga, dlatego powinien okazać pokorę i ją przeprosić.
Tutaj chyba jesteśmy wszyscy zgodni, prawda?
W takim razie dlaczego tak wielkie kontrowersje budzi stwierdzenie, że mąż, który nie bije żony, nie pije, nie ogląda porno i nie jest nerwusem nie ma powodu do przeprosin i korzenia się przed żoną? Bo co? Nie traktuje jej wtedy jak boga i nie podbudowuje jej wybujałego ego?
Terror kobiecych emocji
Kobiece emocje są bramą do piekieł. Wiem, mocne stwierdzenie, ale już wyjaśniam, o co mi chodzi.
Kiedy kobieta domaga się, aby jej uczucia były traktowane równie poważnie, jak Boskie prawo, z biegiem czasu okaże się, że jej emocje spychają Boga z piedestału. Ba! Słowo Boże przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie, ponieważ rodziną zacznie rządzić terror jej emocji.
W tym przypadku też nie musisz wierzyć mi na słowo.
Wystarczy, że popatrzysz na współczesne kobiety. Ich arogancja objawia się za każdym razem, gdy reagują wścieklizną na chociażby wspomnienie modelu małżeństwa, który został zaprojektowany przez Boga.
Męski grzech słabości
W tym kontekście warto także poświęcić trochę uwagi mężczyznom. Istnieje bowiem wielu mężów, którzy zarabiają na rodzinę, opiekują się nią, nie są nerwowi, itd. — pod tymi względami dobrze wywiązują się ze swojej roli.
Jednak mają jedną istotną wadę. Są tchórzliwymi i nałogowymi kłamcami.
Nie chodzi o to, że nie mówią żonie o jakiejś kochance w drugiej części miasta. Albo że wydali wszystkie pieniądze na pierdoły (chociaż to akurat domena kobiet 😉 ). Albo o czymś jeszcze innym, co na pierwszy rzut oka wydaje się poważne.
Nic z tych rzeczy. Mężowie najczęściej kłamią na temat emocjonalnego klimatu, który panuje w ich rodzinie.
Żona, poprzez swoje emocje, sprawuje tyraniczną kontrolę nad wszystkim, co dzieje się w domu. Innymi słowy, jej uczucia są wyniesione do rangi najwyższego autorytetu i nikt z nimi nie dyskutuje.
Oznacza to, że jeśli mężczyzna nie zawinił kobiecie w oczach Boga, ale ona CZUJE, że jej zawinił, taki jegomość od razu spieszy z przeprosinami.
Niestety jest jeden problem. Mężowie, którzy postępują w taki sposób, próbują budować dobre małżeństwo (albo ratować niedobre) za pomocą kłamstwa.
Powiem tak: z tej mąki chleba nie będzie.
Jeśli przepraszasz lub korzysz się przed żoną tylko dla własnej wygody lub po to, żeby zachować spokój w domu, chociaż nie zrobiłeś nic złego, nie masz dobrego małżeństwa. Przykro mi to mówić, ale w najlepszym razie żyjesz w fikcyjnym związku, a w najgorszym jesteś niewolnikiem humorów swojej żony.
Jeżeli wydaje ci się, że unikniesz rozwodu poprzez kapitulację i padanie na twarz, bo alternatywą byłoby — o zgrozo — postawienie się własnej żonie, jesteś w błędzie. Nawet gorzej, jesteś grzesznikiem.
Nie da się bowiem uratować małżeństwa, grzesząc przeciwko własnemu małżeństwu. A grzeszysz, bo nie respektujesz swojego autorytetu i roli przywódcy, którą otrzymałeś od Boga.
Podsumowanie
Na koniec powróćmy do stwierdzenia, że mężczyzna jest ambasadorem Boga na ziemi. Skąd taki pomysł?
W Piśmie Świętym, w jednym ze swoich listów apostoł Paweł pisze, że mężczyzna został stworzony dla chwały Bożej, a kobieta dla chwały mężczyzny. Cytat biblijny co prawda rzadko przytaczany, ale bardzo istotny.
Bo co to tak naprawdę znaczy? Jak moglibyśmy przełożyć go z języka biblijnego “na nasze”?
Bardzo prosto. Mężczyzna powinien postępować tak, aby przynosić zaszczyt swojemu Ojcu Niebieskiemu, a kobieta tak, aby przynosić zaszczyt swojemu mężowi (albo ojcu ziemskiemu, jeśli jeszcze męża nie ma).
Niestety dzisiaj wszystko jest odwrócone do góry nogami, przez co mężczyźni starają się przynieść zaszczyt swoje żonie, a ona (w swojej arogancji) stara się przynieść zaszczyt swojemu rogatemu panu. I obydwoje strasznie z tego powodu cierpią.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Na podstawie Unless God Thinks You Wronged Her