Jeszcze nie tak dawno (jakieś 100-150 lat) temu mężczyzna praktycznie nie miał dostępu do nagiego kobiecego ciała. Jedyną akceptowalną ścieżką jego poznania było małżeństwo. Alternatywę (tolerowaną głównie w miastach) stanowiły dość szemrane burdele, gdzie zwykle tylko bardziej zamożni mężczyźni mogli zaspokajać swoje żądze.
Pornografia praktycznie nie istniała (poza śladowymi wyjątkami), a seks przedmałżeński, choć się zdarzał, był skrajnie źle odbierany przez społeczeństwo, co znacznie ograniczało jego ilość. Poza tym, jeśli do takich schadzek dochodziło między kawalerem i panną, nieraz kończyły się ślubem.
My żyjemy w innych czasach.
Dzisiejszy mężczyzna ma dostęp do nagiego kobiecego ciała zawsze i wszędzie, nawet bez wychodzenia z domu. I to nie byle jakiego kobiecego ciała, tylko ukształtowanego (zwykle sztucznie) w kierunku ideału. Oczywiście na tyle, na ile to tylko możliwe.
A gdyby chciał tego ciała dotknąć? Wystarczy, że uda się do klubu. Tam na pewno znajdzie dziewczynę (i to niejedną), która z chęcią rozłoży przed nim swoje… serce 😉 W końcu dzisiejsze społeczeństwo nie widzi w tym nic złego.
Ostatecznie jest jeszcze prostytucja. Ale tu również zaszły zmiany. Mężczyzna już nie musi ograniczać się do jakieś styranej życiem kurtyzany. Jeśli dobrze rozezna się w temacie, znajdzie młodą studentkę, która (z własnej nieprzymuszonej woli!) dorabia w ten sposób na życie.
Nawet jeśli tylko mały odsetek studentek tak robi, jest ich wystarczająco dużo, żeby zaspokoić potrzeby dziwkarzy.
Kończąc ten przydługi wstęp, chciałbym — cytując klasyka — zadać jedno, zajebiście ważne pytanie. Czy (pod tym względem) żyjemy w lepszych, czy gorszych czasach?
Biorąc pod uwagę naukową analizę tematu autorstwa J.D. Unwina, lepszych dla prymitywnej przyjemności. Jednak znacznie gorszych dla intelektualnego, duchowego i cywilizacyjnego rozwoju.
Dlaczego? O tym w artykule.
Seks i kultura
“Seks i kultura” to życiowe dzieło antropologa społecznego z Oxfordu, J.D. Unwina. Wedle jego własnych słów książka stanowi jedynie streszczenie przeprowadzonych przez niego badań, bo ich pełny opis zająłby jakieś 7 tomów.
Ładne mi streszczenie. Książka ma ponad 700 stron i prawdopodobnie można by tą cegłą kogoś zabić.
Jeśli zaś chodzi o samego Unwina, uchodził raczej za racjonalistę przekonanego o tym, że nauka jest ostatecznym narzędziem poznania. Nic też nie wskazuje, żeby był szczególnie religijny. Nie można mu więc zarzucić, że wyniki jego pracy miały jakikolwiek ideologiczny skręt.
O wiele bardziej bliższe prawdzie będzie stwierdzenie, że jako rzetelny naukowiec podszedł do badań obiektywnie i uczciwie podzielił się wynikami. A tak się składa, że wnioski z jego dociekań idealnie wpasowują się w chrześcijańską wizję świata.
Ale, jak wspomniałem przed chwilą, nie jest to książka z jakimkolwiek (nawet minimalnym) religijnym zacięciem. Zatem mój artykuł też taki nie będzie.
Na łamach swojego życiowego dzieła J.D. Unwin podsumował dane z badań nad 86 społeczeństwami istniejącymi na przestrzeni 5000 lat. Większość z nich to kultury prymitywne, ale znalazło się wśród nich również kilka rozwiniętych cywilizacji, takich jak hellenistyczna, rzymska, sumeryjska, babilońska czy anglosaska.
Unwin przeprowadzał swoje badania pod kątem ewentualnego związku między wolnością seksualną i rozkwitem kultury. Podzielę się tutaj małym spoilerem: korelacja jest ujemna.
Innymi słowy: wzrost jednego ZAWSZE wiąże się ze spadkiem drugiego.
Wnioski z dociekań Unwina są szczególnie ciekawe obecnie. W końcu w latach 60., 70. i 80. przez zachodnie społeczeństwa szturmem przeszła rewolucja seksualna. Czy jej skutki są takie same, jak przewidywał Unwin ponad 80 lat temu?
Przekonajmy się.
Kategorie kulturowe Unwina
Abyśmy mieli na czym bazować, musimy zbudować pewien fundament do naszych rozważań. Dlatego zaczniemy od przytoczenia podstawowych definicji, którymi w swoim dziele posługuje się Unwin.
Opisał on cztery “główne wzorce kultury ludzkiej” i zakresy jej rozkwitu, które zmierzył, opierając się na architekturze, sztuce, inżynierii, literaturze, rolnictwie, etc. Punktem odniesienia było to, w jakiej relacji pozostają one do świata naturalnego i jego sił.
Kultura zoistyczna
To najniższy typ kultury, skoncentrowany wyłącznie na zaspokajaniu podstawowych pragnień i potrzeb. Społeczeństwa zoistyczne żyją „z dnia na dzień”, nie wykazują zainteresowania przeszłością ani zrozumieniem sił natury. Brakuje im pamięci historycznej, refleksji i aspiracji wykraczających poza materialne przetrwanie. Są pozbawione organizacji rytualnej, nie oddają czci przodkom ani bóstwom, nie wznoszą żadnych świątyń.
Według Unwina kultura ta zawsze towarzyszy społeczeństwom, które dopuszczają pełną wolność seksualną przed ślubem.
Kultura manistyczna
Społeczeństwa manistyczne podejmują pierwszą próbę wyjścia poza codzienność: czczą zmarłych i oddają im pośmiertną uwagę, co manifestuje się w rytuałach pogrzebowych i kultach przodków. Nie wznoszą świątyń, ale ich pamięć historyczna jest już głębsza niż w kulturze zoistycznej.
W warstwie seksualnej manistyczne społeczeństwa nakładają na jednostki umiarkowane ograniczenia. Zwykle występuje nieregularna lub okazjonalna wstrzemięźliwość przedmałżeńska.
Ich energia społeczna może być silniejsza, ale rzadko przechodzi do etapu ekspansji militarnej czy terytorialnej.
Kultura deistyczna
Kultura deistyczna oznacza wyższy poziom rozwoju. Społeczeństwa deistyczne identyfikują potężne siły w przyrodzie jako emanacje boga lub bogów, czemu dają wyraz architektonicznie (poprzez budowę świątyń). Ich rytuały są zinstytucjonalizowane, a opieka nad nimi powierzona jest klasie kapłańskiej.
Deistyczne społeczeństwa wymagają ścisłej czystości przedślubnej, przynajmniej u kobiet, i zazwyczaj praktykują modyfikowalną monogamię lub poligamię. Mogą wykazywać ekspansywną energię społeczną (podboje, wojny, kolonizacja), ale nie osiągają jeszcze pełnej produktywności i twórczego rozkwitu.
Kultura racjonalna
To najwyższy poziom kultury w modelu Unwina. Społeczeństwo racjonalistyczne odrzuca tradycję opartą na kulcie przodków czy przesądach, a swoje poznanie opiera na rozumie, obserwacji i nauce. Przełomowe innowacje, rozwój technologiczny, naukowy i gospodarczy to jego cechy charakterystyczne.
Społeczeństwa tego typu wykazują produktywną energię społeczną, czyli kapitalizują zasoby (rozwój nauki, rolnictwa, przemysłu) i potrafią „naginać naturę do swojej woli”.
Jednak, by osiągnąć ten poziom, muszą zostać spełnione dwa warunki: przez co najmniej trzy pokolenia wspólnota musi praktykować absolutną monogamię i wymagać pełnej czystości przedmałżeńskiej. Tylko nielicznym udało się dojść do tego poziomu. Ponadto był on utrzymany tylko przez krótki czas.
Jaki jest związek między poszczególnymi rodzajami kultur?
Związek między powyższymi rodzajami kultur ma według Unwina strukturę progresywną, ale niekoniecznie liniową. Oznacza to, że choć da się zauważyć pewien schemat przechodzenia od niższych do wyższych form kultury, rozwój nie jest gwarantowany, a społeczeństwa mogą się cofać.
Oto najważniejsze zależności:
- Każda kultura racjonalistyczna była wcześniej deistyczna — Tylko społeczeństwa, które przeszły przez fazę deistyczną (czyli z instytucjonalną religią i kultem bogów), mogą osiągnąć racjonalizm. Zatem deizm jest koniecznym warunkiem, ale nie wystarczającym.
- Nie każde deistyczne społeczeństwo staje się racjonalistyczne — Aby tak się stało, musi utrzymać wysokie normy seksualne (czystość przedmałżeńska i absolutna monogamia) przez co najmniej trzy pokolenia. W praktyce tylko nielicznym się to udaje.
- Kultura może przeskoczyć poziomy (w górę i w dół) — Społeczeństwo może przejść z kultury zoistycznej bezpośrednio do deistycznej (np. poprzez nagłą zmianę norm moralnych lub w wyniku podboju). Ale może również upaść bez powrotu przez wszystkie etapy (np. racjonalistyczna cywilizacja może zapaść się od razu do stanu zoistycznego w ciągu trzech pokoleń po rezygnacji z czystości seksualnej).
Zakres restrykcyjności seksualnej
Poza podziałem kultur Unwin określił również występujące w nich rodzaje wstrzemięźliwości seksualnej. Zasadniczo dzielą się one na dwie kategorie: przedślubną i poślubną.
Rodzaje wstrzemięźliwości przedślubnej są następujące:
- Całkowita wolność seksualna — Zero restrykcji nałożonych na przedślubne zachowania seksualne.
- Nieregularne lub okazjonalne ograniczenia — Regulacje kulturowe wymagają okresowej lub sytuacyjnej abstynencji.
- Ścisła czystość — Obowiązek pozostawania w celibacie aż do ślubu (chodzi przede wszystkim o pilnowanie dziewictwa kobiet, ale często przekłada się to też na celibat męski).
Jeśli zaś chodzi o restrykcje poślubne, Unwin dzieli je następująco:
- Modyfikowalna monogamia — Tylko jeden małżonek, ale związek może zostać zerwany przez którąkolwiek ze stron.
- Modyfikowalna poligamia — Mąż może mieć więcej żon, ale żona ma prawo opuścić męża.
- Absolutna monogamia — Tylko jeden małżonek na całe życie (póki śmierć nie rozłączy).
- Absolutna poligamia — Mąż może mieć więcej żon, ale żona przez całe życie pozostaje przywiązana do jednego męża.
Skala czystości seksualnej
Na podstawie powyższych rodzajów zachowań seksualnych Unwin stworzył 6-stopniową skalę społecznej czystości seksualnej. Wygląda ona następująco:
- Całkowita wolność seksualna przed ślubem.
- Nieregularna lub okazjonalna abstynencja przed ślubem.
- Wymagana dziewiczość przedślubna u kobiet.
- Modyfikowalna monogamia/poligamia.
- Absolutna poligamia.
- Absolutna monogamia.
Jak możesz zauważyć, poślubne zachowania seksualne wpływają na społeczeństwo tylko wtedy, gdy istnieje już fundament w postaci wymaganego dziewictwa u kobiet. Zaś najwyższy poziom kultury (racjonalistyczny) jest w stanie zaistnieć wyłącznie, gdy do czystości przedślubnej dołącza absolutna monogamia.
Najważniejsze wnioski z badań Unwina
Chociaż odkrycia zawarte w książce “Seks i kultura” są liczne i bogato opisane, nie sposób ich wszystkich tutaj wymienić. Dlatego skupimy się na kilku najważniejszych wnioskach, do których doszedł Unwin.
Efekt restrykcji seksualnych
Dane jasno wskazują, że większe restrykcje nałożone na seksualność (zarówno przed-, jak i poślubną) ZAWSZE prowadziły do rozkwitu kultury.
Adekwatnie, wzrost rozwiązłości seksualnej ZAWSZE powodował zapaść kultury w ciągu zaledwie trzech pokoleń, czyli około 100 lat.
Najważniejszy czynnik
Co ciekawe, według danych największy wpływ na rozkwit kultury ma czystość przedślubna. Jeśli jest obecna i wymagana w społeczeństwie, cywilizacja rozwija się. Jeśli jednak została porzucona, kultura zaczyna się walić.
Najsilniejszy rozkwit kultury
Najlepszą kombinacją dla rozwoju cywilizacji jest zestawienie czystości przedślubnej z absolutną monogamią. Kultury racjonalistyczne, którym udało się zachować te wartości przez co najmniej trzy pokolenia, prześcigały wszystkie inne kultury na gruncie wiodących działalności ludzkich, takich jak (ale nie tylko):
- literatura,
- sztuka,
- nauka,
- architektura,
- inżynieria,
- rolnictwo.
Co ciekawe, tylko 3 z 86 kultur przebadanych przez Unwina kiedykolwiek osiągnęły ten poziom. Były to:
- Ateny (klasyczna Grecja),
- Rzym (republikański i wczesno-cesarski),
- Anglia (od XVI do XVIII wieku).
Należy jednak zaznaczyć, że Unwin nie przeanalizował wielu społeczeństw, które mogłyby dołączyć do tego grona, takich jak np. Chiny czy Japonia. Ta druga szczególnie w XIX i na początku XX wieku.
Swoją drogą rozkwit i upadek Japonii potwierdza schemat Unwina. Kraj rozwijał się tak długo, jak przestrzegał restrykcyjnych norm absolutnej monogamii (wprowadzonych w czasach odrodzenia Meiji, w 1870 roku). Potem, częściowo za sprawą USA, normy te zostały poluzowane, co doprowadziło do drastycznego spadku energii społecznej u Japończyków.

Efekt porzucenia czystości przedślubnej
Jak wykazuje Unwin, kiedy ścisła czystość przedślubna zostaje porzucona przez kulturę, w ciągu zaledwie trzech pokoleń dochodzi do rozkładu innych istotnych elementów społeczeństwa, takich jak:
- absolutna monogamia,
- myślenie racjonalne,
- deizm (czyli wiara w Boga).
Warto tutaj zaznaczyć, że Unwin nie znalazł ŻADNYCH WYJĄTKÓW od tej reguły. Schemat działał jak w zegarku. Rozluźnienie przedślubnych norm seksualnych ZAWSZE I WSZĘDZIE prowadziło do upadku społeczeństwa i kultury.
Efekt całkowitej wolności seksualnej
Co równie ważne, akceptacja całkowitej wolności seksualnej w danej kulturze skutkuje jej kompletną zapaścią. W ciągu zaledwie trzech pokoleń stacza się ona do najniższego poziomu rozwoju — zoistycznego, czyli inaczej martwego lub jałowego.
W takim społeczeństwie ludzie nie przejmują się niczym ponad własnymi potrzebami i żądzami. W efekcie jałowa kultura zazwyczaj zostaje przejęta lub podbita przez inną. Taką, która wykazuje większą energię społeczną.
Warstwa dominująca klasyfikuje społeczeństwo
Unwin zaznacza również, że społeczeństwa składają się z warstw, dlatego w obrębie jednej wspólnoty może istnieć zarówno warstwa racjonalistyczna, jak i zoistyczna. Dzieje się tak głównie dlatego, że przejście na wyższy poziom rozwoju nie jest równomierne. Jeśli elita danego społeczeństwa przyjmuje nowe wartości moralne, jego pozostałe warstwy wciąż mogą trwać w starych przekonaniach.
Jednak plus jest taki, że wysoki poziom moralności wśród warstwy dominującej wystarczy, aby nadać ton cywilizacji. Nie ma konieczności, aby każdy jeden obywatel przyjął nowy sposób postępowania (chociaż na pewno byłoby to pomocne).
Seksualność kobiet jest ważniejsza
Według Unwina utrzymanie przedślubnego dziewictwa kobiet jest najważniejsze, aby wypchnąć kulturę na wyższy poziom rozwoju. Jednak, jak już wspomniałem, pośrednio przekłada się to również na celibat męski (bo — logicznie rzecz biorąc — z kim facet ma sypiać, jak się pilnuje dziewictwa kobiet?)
Seksualność męska ma znaczenie dopiero wtedy, gdy ten fundament już istnieje w społeczeństwie. Co to znaczy?
Ograniczenie męskiej wolności seksualnej do jednej kobiety (absolutna monogamia), pozwala danej wspólnocie wzbić się ponad kultury praktykujące męską rozpustę (absolutna poligamia).
Tylko społeczeństwa, które zachowują absolutną monogamię przez kilka pokoleń, wykazują racjonalistyczną kulturę i produktywną energię społeczną. A tylko te nieliczne, które utrzymują ów stan przez dłuższy czas, przejawiają ludzką entropię.
Termin “ludzka entropia” oznacza w słowniku Unwina szczególny, najwyższy rodzaj energii społecznej. Zdolność do twórczego rozwijania, udoskonalania i przekazywania swojej tradycji kulturowej. Jest to jakby „kulminacja” energii społecznej. Moment, w którym kultura nie tylko wytwarza nowe idee, ale także potrafi je wzbogacać i przekazywać dalej w coraz bardziej wyrafinowanej formie.
Jednocześnie Unwin zauważa, że entropia ludzka trwa bardzo krótko — zwykle tylko przez połowę jednego pokolenia. Potem nieuchronnie zanika z powodu osłabienia dyscypliny społecznej i seksualnej.
Emancypacja kobiet to nic wyjątkowego
Co ciekawe, emancypacja kobiet nie jest niczym nowym. Zachód nie może sobie na tym polu przypisywać “wyjątkowej i niespotykanej dotąd” wrażliwości na równość płci, ponieważ zjawisko zrównania kobiet z mężczyznami stanowi historyczną regułę.
Unwin wykazał, że każde społeczeństwo po osiągnięciu maksymalnego poziomu rozwoju (absolutnej monogamii) zaczęło uskuteczniać emancypację kobiet.
Co jeszcze ciekawsze, ruch ten ZAWSZE okazywał się pierwszym krokiem do upadku. Po “wyzwoleniu” kobiet ZAWSZE następowało rozluźnienie norm społecznych. Najpierw kultura cofała się z absolutnej monogamii do modyfikowalnej monogamii, a następnie stopniowo porzucała czystość przedślubną.
Zjawisko to powtarzało się z NIEZAWODNĄ REGULARNOŚCIĄ.
Jak pisze Unwin:
“Czasami wyobrażamy sobie, że osiągnęliśmy koncepcję statusu kobiet w społeczeństwie, która jest znacznie lepsza niż w jakimkolwiek innym wieku; odczuwamy nadmierną dumę, ponieważ uważamy się za jedyne cywilizowane społeczeństwo, które zrozumiało, że płcie muszą mieć równość społeczną, prawną i polityczną. Nic bardziej mylnego. Ruch emancypacyjny kobiet jest zjawiskiem kulturowym o niesłabnącej regularności; wydaje się być koniecznym wynikiem absolutnej monogamii.”
Trzeba tutaj zaznaczyć, że Unwinowi nie za bardzo podoba się odkrycie, iż emancypacja kobiet ZAWSZE prowadzi do zapaści kulturowej. Nie widzi on winy w samej emancypacji, tylko w znacznym poszerzeniu możliwości seksualnych, które takowa powoduje.
W efekcie stawia następujący wniosek: jeśli jakiekolwiek społeczeństwo chce zachować wysoki poziom kultury przed długi czas, musi znaleźć sposób na połączenie absolutnej monogamii z emancypacją kobiet.
Unwin uważa, że da się to zrobić, chociaż sam nie znalazł żadnego historycznego dowodu w postaci cywilizacji, której udałby się podobny wyczyn. Do tej pory jedynym sposobem na zachowanie absolutnej monogamii było traktowanie kobiety jako członka rodziny jej męża lub ojca, a nie samodzielnego podmiotu prawno-osobowego.
Oczywiście można tutaj podnieść argument, że brak historycznego dowodu sukcesu na tym polu nie oznacza, iż jest on niemożliwy. Jednak fakty silnie na to wskazują.
Poślizg czasowy
Gdy w danej kulturze zachodzi zmiana co do restrykcji nałożonych na seksualność — niezależnie od tego, czy jest to rozluźnienie, czy zaostrzenie zasad — pełny jej efekt ujawnia się dopiero w trzecim pokoleniu. Oznacza to, że potrzeba około 100 lat, aby społeczeństwo odczuło wszystkie skutki rewolucji seksualnej (lub purytańskiej).
Dlaczego aż tyle?
Po części wynika to z faktu, że rozluźnianie restrykcji seksualnych nie zachodzi w ciągu roku czy nawet dziesięciu lat. W przypadku zachodniego świata proces ten zaczął się w latach 60. i trwał przez całe lata 70. (nawet częściowo 80.).
Co więcej, nawet pełna implementacja rewolucji seksualnej nie przynosi złego skutku w pierwszym pokoleniu, ponieważ korzysta ono jeszcze z dorobku poprzednich generacji. Z tzw. “momentum kulturowego”, które wciąż ma silny wpływ na społeczeństwo nawet po rozluźnieniu moralności.
Zmiany uwidaczniają się w drugim pokoleniu, ale ich pełnego efektu doświadczy — i to w gwałtownym tempie — dopiero trzecie pokolenie. To właśnie pod koniec jego życia kultura stabilizuje się na nowym poziomie.
Jeśli jest to poziom gorszy (czyli dochodzi do zapaści), społeczeństwo ulega samozniszczeniu lub zostaje podbite/przejęte przez bardziej energetyczną kulturę.
Jak odkrycia Unwina mają się do naszej kultury?
Przypomnijmy, że Unwin opublikował wyniki swoich badań w 1934 roku, czyli na długo przed wybuchem rewolucji seksualnej na zachodzie. Mamy więc jedyną w swoim rodzaju szansę przekonania się, czy miał rację.
Co najlepsze, możemy to sprawdzić na żywym organizmie naszej kultury.
Zakładając, że rewolucja seksualna odbywała się w latach 60-70., a jedno pokolenie u Unwina trwa około 33 lata, łatwo obliczymy, że szeroko pojęty Zachód właśnie dochodzi do końca drugiego pokolenia po rozluźnieniu moralności.
Nie jest to jeszcze etap pełnego uwidocznienia się zapaści kulturowej, ale pewne symptomy powinny być już bardzo wyraźne. Czy rzeczywiście tak jest?
Zacznijmy od tego, że w latach 60. czystość przedślubna była jeszcze bardzo wysoko ceniona. Po wybuchu rewolucji seksualnej i jej ugruntowaniu się w latach 70. nastąpiła jednak zmiana. Wolność seksualna stała się bardziej akceptowalna, a po 2000 roku większość młodych dorosłych (a w wielu przypadkach nawet nastolatków) była aktywna seksualnie.
Kultura dotarła do takiego miejsca, że chęć zachowania czystości do ślubu stała się czymś dziwnym, a nawet śmiesznym.
Zmiany zaszły również w postrzeganiu restrykcji poślubnych. Zachód zrezygnował z normy, jaką była absolutna monogamia, na rzecz modyfikowalnej monogamii.
Co dalej z Zachodem?
Zgodnie ze schematem Unwina pierwsze pokolenie korzystające z rewolucji seksualnej, dzięki dorobkowi racjonalistycznych przodków, może się jeszcze cieszyć ze swojej wolności bez obaw o jakiekolwiek katastrofy. Jednak faza “jednoczesnego posiadania ciastka i zjedzenia go” nie trwa długo.
Zazwyczaj dobiega końca w ciągu jednego pokolenia (33 lat).
Jak pisze Unwin:
“Historia tych społeczeństw składa się z serii monotonnych powtórzeń; i trudno rozstrzygnąć, który aspekt tej opowieści jest bardziej znaczący: godny ubolewania brak oryginalnej myśli, jaki w każdym przypadku wykazywali reformatorzy, czy też zdumiewająca szybkość, z jaką — po okresie intensywnej, przymusowej wstrzemięźliwości seksualnej — ludzki organizm chwyta najwcześniejszą okazję, by zaspokoić swoje wrodzone pragnienia w sposób bezpośredni lub wypaczony. Czasami można usłyszeć, jak ktoś deklaruje, że pragnie zarówno korzystać z dobrodziejstw wysokiej kultury, jak i znieść przymusową wstrzemięźliwość. Natura ludzkiego organizmu wydaje się jednak taka, że te pragnienia są nie do pogodzenia, a nawet sprzeczne. Reformatora można porównać do głupiego chłopca, który pragnie zarówno mieć ciastko, jak i je zjeść. Każde społeczeństwo ludzkie może swobodnie wybrać: albo wykazywać wielką energię, albo cieszyć się wolnością seksualną; dowody wskazują, że nie jest w stanie robić obu tych rzeczy przez więcej niż jedno pokolenie.”
W Zachodniej kulturze etap “mam ciastko i zjem ciastko” dobiegł końca mniej więcej w latach 2000. Oznacza to, że od jakichś 20 lat znajdujemy się w drugiej fazie zapaści społecznej. Możemy zatem skutecznie zaobserwować, czy Unwin miał rację.
Przypomnę, że jego zdaniem symptomem postępującego kryzysu kulturowego po porzuceniu czystości przedślubnej jest zanik trzech istotnych elementów struktury społecznej:
- absolutnej monogamii,
- wiary w Boga (deizmu),
- racjonalnego myślenia.
Czy widać to na Zachodzie?
Zanik absolutnej monogamii
Jak już wspomniałem (i chyba wszyscy się zgodzimy), absolutna monogamia została na Zachodzie zastąpiona modyfikowalną monogamią. Potwierdza to chociażby coraz większa popularność związków nieformalnych, które stają się normą kulturową.
Przed latami 70. głównym nurtem Zachodniej myśli wciąż była wiara w małżeństwo i związek aż do śmierci, a konkubinaty traktowano z niechęcią. Jasne, rozwody czasem się zdarzały, ale to nie wpływało na ogólne postrzeganie małżeństwa jako czegoś trwałego.
Dzisiaj mainstream wygląda zupełnie inaczej.
Ci, którzy rzeczywiście praktykują związek “aż do śmierci”, szybko kurczą się liczebnie. Przed rewolucją seksualną takich par było znacznie, znacznie więcej.
Odejście od Boga
Wyjątkowość kultury chrześcijańskiej polega na tym, że jest zarówno racjonalna, jak i deistyczna. I właśnie taka kombinacja dominowała w społeczeństwach zachodnich przed 1960 rokiem.
Jednak kultura głównego nurtu uległa zmianie również na tym polu.
Po rewolucji seksualnej nie tylko znacznie spadła liczba osób wierzących w Boga, ale pojawił się też silny trend usuwania samej idei Boga z życia publicznego — m.in. rządu, systemu edukacyjnego czy przestrzeni publicznej.
Co więcej, ludzie wciąż wierzący w Stwórcę odczuwają potężną presję społeczną, aby swoje wierzenia zachowywali dla siebie.
Ale tutaj pojawia się ciekawostka. Bo — wbrew pozorom — odrzucenie Boga nie prowadzi do wzrostu racjonalności. Wręcz przeciwnie, pustkę po Stwórcy ludzie zastępują różnej maści przesądami czy prostymi wierzeniami (np. new age, karma, tarot, astrologia).
Unwin zaklasyfikował takie postępowanie do kultury manistycznej, czyli dwa oczka niżej kultury racjonalistycznej.
Co gorsza, coraz więcej ludzi uznaje samych siebie za “niereligijnych”. To symptom najniższej, zoistycznej (czyli martwej) kultury. Jednak — gwoli ścisłości — należy zaznaczyć, że pisząc o osobach niereligijnych, nie mam na myśli ateistów. Chodzi tutaj o ludzi, dla których wiara w Boga jest nieistotna. Są obojętni.
Upadek racjonalizmu
Tempo, z jakim od lat 70. zachodnia kultura pozbywa się racjonalnego myślenia, jest zadziwiające. Zamiast tego hołduje postmodernizmowi, który można scharakteryzować jako subiektywizm lub relatywizm, a nawet ogólną podejrzliwość wobec wszystkiego, co rozumowe.
Co gorsza, postmodernizm otworzył drzwi dla post prawdy.
W przeciwieństwie do racjonalnego myślenia, kultura post prawdy porzuca wspólne, obiektywne rozumienie prawdy na rzecz uczuć, emocji oraz tego, w co indywidualna osoba chce wierzyć.
Najlepiej obrazuje to fakt, że ludzie mogą dzisiaj identyfikować się z czymś, co wprost zaprzecza zdrowemu rozsądkowi, nauce i rozumowi. Co więcej, otrzymują pełne poparcie dla swojego szaleństwa ze strony rządów czy systemów edukacji.
Ludzie nie tylko uważają, że mają prawo wierzyć, w co chcą. Uznają też za “mowę nienawiści” każdą opinię niezgodną z ich “osobistą prawdą”, nawet jeśli ktoś bazuje na logice i niezaprzeczalnych faktach.
Unwin co prawda nie mógł przewidzieć aż takiego szaleństwa, ale w swojej książce napisał coś bardzo podobnego na temat sofistyki:
“Gdyby poproszono mnie o zdefiniowanie sofisty, opisałbym go jako człowieka, którego wniosek nie wynika z przesłanki. Sofistyka jest doceniana tylko przez tych, wśród których zanika entropia ludzka; mylą ją [sofistykę] z trafnym rozumowaniem. Rozkwita ona wśród tych ludzi, którzy po okresie intensywnej, przymusowej wstrzemięźliwości seksualnej rozszerzyli swoje możliwości seksualne.”
Inne przesłanki
Poza głównymi objawami upadku można wskazać również szereg mniejszych przesłanek:
- Emocjonalny język — Analizy wskazują, że od roku 1980 w języku pisanym zaszła istotna zmiana. Wzrost dominacji słów powiązanych z logicznym myśleniem opartym na faktach zatrzymał się, a popularność zaczęły zyskiwać słowa naładowane emocjonalnie.
- Zastój gospodarczy — Od około 1970 roku rozwój gospodarczy w krajach pierwszego świata zaczął hamować, spadając niemal do zera w dzisiejszej Europie Zachodniej.
- Spowolnienie rozwoju naukowego — Mimo wielu nowych dziedzin naukowych zapoczątkowanych w ostatnich wiekach, liczba odkrywczych badań, które popchnęłyby naukę do przodu, znacznie zmalała.
- Jałowość popkultury — Nawet w popkulturze odnotowujemy coraz większy brak oryginalnej myśli. Dowodzi tego np. mnożąca się liczba prequeli, sequeli, remaków i podobnych filmów, które kopiują już istniejące pomysły, zamiast zaoferować coś nowego.
- Koniec ekspansji — Szczyt starań podboju kosmosu zakończył się na programie Apollo z 1972 roku. Niedługo po tym upadł ostatni przyczółek Zachodu w Afryce (RPA). Co gorsza, sytuacja się odwróciła. Teraz to nie Zachód cywilizuje peryferie, ale peryferie degenerują Zachód (np. masowa migracja).
- Spadek dzietności — Liczba urodzeń jest nie tylko wskaźnikiem, ale również jednym z bezpośrednich źródeł energii społecznej (w końcu im więcej nowych ludzi, tym więcej ambicji, pomysłów, innowacji, etc.). Tragicznie niska dzietność (poniżej zastępowalności pokoleń) to zatem wyraźny symptom martwicy społecznej.
Nie wygląda to dobrze
W pierwszej połowie XX w. Zachód był wysoce racjonalny, co objawiało się ekspresowym tempem rozwoju technologicznego. Przeszliśmy od powozów konnych do samochodów.
Od latających balonów do ponaddźwiękowych statków powietrznych.
Od suwaków logarytmicznych do komputerów.
Jednak, jak się okazuje, przewidywania Unwina zaczęły się manifestować. Odrzucenie racjonalizmu, wiary w Boga i absolutnej monogamii odbywa się na naszych oczach. To z kolei oznacza, że ostateczny kierunek tego procesu (całkowity upadek) jest wysoce prawdopodobny.
Jeśli nic się nie zmieni, Zachód wejdzie w stan zapaści w trzecim pokoleniu, licząc od rewolucji seksualnej. Czyli jakoś w drugiej połowie tego wieku.
Może będziemy wyjątkiem?
Możemy naiwnie wierzyć, że “nas to nie dotyczy”. Taka postawa jest stosunkowo naturalna i częsta wśród ludzi. Unwin określa ją jako “wybaczający egocentryzm” oraz “osobliwą i wygodną doktrynę”, która stoi w sprzeczności z danymi wskazującymi, iż wzorzec upadku powtarza się z MONOTONNĄ REGULARNOŚCIĄ.
Pasuje tu także słynne powiedzenie: “szaleństwem jest robienie tych samych rzeczy i oczekiwanie innych efektów”. Szczególnie w sytuacji, gdy wstępne przewidywania już teraz potwierdzają się z alarmującą trafnością.
Unwin pisze również, że niektóre społeczeństwa dostrzegły swoją drogę do upadku i starały się wykonać zwrot przez burtę z powrotem do moralności, ale żadnemu nie udało się przywrócić absolutnej monogamii. Po części dlatego, że ów “proces naprawy” został po drodze zatrzymany przez bardziej energetycznych najeźdźców.
Jest jednak nadzieja.
Przykład Sumerów i Anglosasów pokazuje, że po całkowitym upadku istnieje szansa na odrodzenie. Przywrócenie absolutnej monogamii zapewniło pierwszym wielowiekowy renesans, a drugim (w postaci Anglii) największe w historii imperium górujące nad resztą ówczesnego świata.
Ciekawym przypadkiem jest również ZSRR. Rewolucja bolszewicka promowała całkowitą demoralizację w społeczeństwie rosyjskim (wcześniej niż za Zachodzie wprowadziła wolność seksualną), co zakończyło się ogólnokrajową tragedią. Aborcje, porzucanie dzieci, rozpad rodzin, spadek dzietności… jednym słowem: destrukcja.
Dopiero Stalin żelazną ręką wprowadził niemal purytańską moralność seksualną. Nie dlatego, że był taki dobry. Po prostu dalszy rozwój komunizmu zostawiłby go bez mięsa armatniego, którego potrzebował.
Skąd bierze się tak silna, odwrotna korelacja?
Skoro już przy tym jesteśmy, należałoby zadać pytanie: dlaczego wolność seksualna ZAWSZE prowadzi do upadku społeczeństwa? W końcu korelacja nie oznacza jeszcze przyczynowości, jak mówi wielu badaczy.
A bardziej przystępnym językiem: to, że dwie rzeczy występują razem, nie znaczy, że jedna powoduje drugą.
Co pisze Unwin? Cóż, jego odpowiedź jest skażona freudowską myślą psychologiczną, bardzo popularną w tamtym okresie. Dlatego stawia hipotezę, wedle której nałożenie restrykcji na energię seksualną sprawia, iż jest ona przenoszona w bardziej produktywną sferę energii społecznej.
Może mieć trochę racji, ale trudno uznać jego teorię za główny powód upadku kulturowego.
Dlatego, żeby zgłębić ów problem, warto skorzystać z dorobku Mary Eberstadt. Przeprowadziła ona szeroko zakrojone badania na temat masowych zabójstw, znacznego wzrostu problemów psychicznych w społeczeństwie (w tym depresji), a także ogromnej popularności tzw. “polityki tożsamości”.
Dla tych, którzy nie wiedzą:
Polityka tożsamości to podejście, w którym ludzie kształtują swoje poglądy polityczne i społeczne na podstawie przynależności do określonych grup, takich jak rasa, płeć, partia, orientacja seksualna czy religia. Na pozór służy ona walce o prawa i uznanie dla marginalizowanych społeczności, ale w rzeczywistości dzieli społeczeństwo i wzmacnia różnice między ludźmi.
Zdaniem Eberstadt jest to efekt utraty naturalnej tożsamości, która wcześniej wynikała z dorastania w trwałych, bliskich strukturach rodzinnych. Towarzystwo licznego rodzeństwa, kuzynostwa, cioć i wujków zapewniało fundamenty niezbędne dla dobrostanu psychicznego nowych pokoleń.
Niestety, jak udowadnia Eberstadt, rewolucja seksualna wprowadziła ogromne zniszczenia do tradycyjnej struktury rodzinnej. To z kolei poskutkowało utratą naturalnej, rodzinnej tożsamości i wywołało ogromne problemy, które wymieniłem wcześniej.
Jednym z nich jest wzrost ekstremistycznych, wojujących ze sobą grup tożsamościowych.
Są to symptomy społeczeństwa, które w ekspresowym tempie stacza się. Dlatego wyjaśnienie Eberstadt wydaje się bardziej przekonujące, chociaż nic nie stoi na przeszkodzie, żeby połączyć jej wnioski z hipotezą Unwina dla wzmocnienia argumentu.
Oboje dostarczają nam solidnych dowodów na to, że rewolucja seksualna ma długoterminowe i dewastujące konsekwencje dla społeczeństwa i cywilizacji.
Jak pisze Unwin:
“Historia tych społeczeństw składa się z serii monotonnych powtórzeń.”
I wszystko wskazuje na to, że zachodnie społeczeństwa podążają tą samą, dobrze wydeptaną drogą w stronę upadku.
Alternatywne wyjaśnienia
Zanim zakończymy, podzielę się jeszcze kilkoma alternatywnymi wyjaśnieniami, które wskazują na związek między rozluźnieniem moralności seksualnej a upadkiem kultury.
Uznaj to za kilka dodatkowych argumentów.
Męska energia
Zacznijmy od tego, że większość kulturowej działalności, na której Unwin buduje swoją analizę rozkwitu społeczeństwa, skupia się wokół działalności męskiej. Podboje, kolonizacja, handel dalekosiężny, racjonalne dociekanie, autorefleksja, rozwój naukowy i technologiczny, a także lwia część innych owoców ludzkiej energii, to w rzeczywistości owoce męskiej energii.
Chyba nie będzie przesadą stwierdzenie, że za ponad 90% tych osiągnięć odpowiadają mężczyźni. Kobiecym wkładem w rozwój cywilizacji od zawsze było zajmowanie się domem i dziećmi.
I nie, to nie jest żaden przytyk w stronę kobiet (chyba że kogoś obrażają fakty).
Co równie ważne, popchnięcie cywilizacji do przodu na jakimkolwiek polu wymaga poświęcenia. Zrezygnowania z natychmiastowej gratyfikacji na rzecz nagrody oczekującej w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Jednak tutaj pojawia się problem, ponieważ laurów nie da się odkładać w nieskończoność. Z jednego prostego powodu: życie człowieka jest ograniczone czasowo. A wynagrodzenie otrzymane w późnej starości raczej nie będzie już takie przyjemne.
Jak rozwiązać ten impas? Jak zachęcić człowieka (w domyśle: mężczyznę) do odłożenia swojej gratyfikacji nawet nie na późniejszy etap swojego życia, tylko na przyszłe pokolenia?
Należy zapewnić mu potomstwo. Mężczyzna jest w stanie przestawić góry dla swojej rodziny, żony, dzieci, wnuków itd., co obrazuje poniższy wykres:

Jednak tutaj pojawia się kolejny problem. W przeciwieństwie do kobiet, mężczyźni nie mają pewności, że to oni są ojcami swoich dzieci. Natura nie wyposażyła nas w test na ojcostwo.
Jedynym sposobem na upewnienie się, że moje dziecko rzeczywiście jest moje, zawsze było maksymalne ograniczenie kobiecej seksualności.
Bez tej gwarancji — bez pewności ojcostwa — mężczyźni stopniowo tracą naturalną motywację do dbania o społeczeństwo. Taki wniosek bardzo dobrze wpisuje się w obserwację Unwina. Najwyższy rozwój kultury osiąga się tylko w absolutnej poligamii i monogamii (ze szczególnym naciskiem na tę drugą).
Nawet modyfikowalne wersje powyższych niszczą kulturę, ponieważ motywacja mężczyzny znacznie spada, kiedy ma świadomość niestałości swojej rodziny. Niestałości, która wynika z możliwości zażądania rozwodu przez żonę. A to z kolei wiąże się z oddaniem części majątku (nieraz innemu mężczyźnie, jeśli była żona znajdzie sobie nowego gacha).
Skąd w takim razie bierze się różnica między absolutną poligamią i monogamią? Różnica znaczna, śmiem przypomnieć, ponieważ tylko społeczeństwa absolutnie monogamiczne potrafią osiągnąć racjonalistyczny poziom rozwoju.
Najbardziej prawdopodobna teoria jest taka: w kulturach poligamicznych — z racji skumulowania kobiet w rękach “najlepszych” facetów — duża część mężczyzn w ogóle się nie żeni i nie posiada dzieci, więc nie ma żadnej motywacji, aby pracować na przyszłość. Rozwiązaniem tego problemu jest albo podbój w celu porwania żon “obcoplemiennych”, albo wewnętrzna walka o kobiety.
Jednak druga opcja, jak można się domyślić, niechybnie prowadzi do zniszczenia społeczeństwa.
Absolutna monogamia rozwiązuje ów problem, ponieważ usuwa źródło wewnętrznych tarć między mężczyznami. Nie muszą już walczyć o kobiety ani zazdrościć ich innym rodakom, więc mogą poświęcić się twórczej działalności ludzkiej.
Nagradzanie konkretnych zachowań
Rodzaj moralności seksualnej ma istotny wpływ na to, jakie zachowania są nagradzane w społeczeństwie. Powód jest prosty: zarówno seks, jak i rodzina stanowią bardzo silną motywację dla mężczyzny.
- Absolutna monogamia zakłada dostęp do seksu dopiero po ślubie. Jednak żeby do małżeństwa w ogóle doszło, mężczyzna musi najpierw wywrzeć wrażenie na ojcu kobiety (zazwyczaj za pomocą statusu ekonomicznego). Taka sytuacja zachęca do produktywności oraz prospołecznych zachowań. Ponadto ojcowie stanowią fundament społeczeństwa i zazwyczaj mogą własnymi siłami zapewnić rodzinie byt.
- Modyfikowalna monogamia, ze względu na możliwość zerwania związku małżeńskiego, przenosi siłę rodzinną na kobietę. Dlaczego? Ponieważ jeśli żona może w każdej chwili zażądać rozwodu, mąż — chcąc nie chcąc — musi starać się zaspokajać jej widzimisię. To z kolei odwraca jego uwagę od większych osiągnięć, bo poświęca energię gdzie indziej.
- Pełna wolność seksualna (bez czystości przedślubnej) sprawia z kolei, że dostęp do seksu jest uzależniony wyłącznie od zaimponowania kobiecie. A co się podoba kobietom? Nie chcę tutaj generalizować, ale bądźmy szczerzy: zazwyczaj nie jest to produktywne, prospołeczne zachowanie.
Jeśli zatem ciężka praca, dobre wykształcenie czy szukanie zatrudnienia na stabilnym, specjalistycznym czy niebezpiecznym stanowisku przestają być istotne dla zdobycia rodziny czy seksu, mężczyźni wycofują się z “pierwszej linii frontu”. Bo po co mają tam być, skoro wystarczy pracować tylko tyle, żeby przeżyć?
Seks zawsze gdzieś znajdą. Jeśli nie realny, to wirtualny.
Co więcej, konieczność zaimponowania kobiecie (a nie jej ojcu) zachęca do działań antyspołecznych. Szukania bogactwa na skróty, agresji, mówienia wszystkich kłamstw, które dziewczyna chce usłyszeć, i innych, podobnych rzeczy. Bo co preferują kobiety?
Zestaw takich cech, jak np.:
- atrakcyjność fizyczna,
- muskulatura,
- impulsywność,
- socjopatia.
Jasne, istnieją panny bardziej rozsądne, ale jeśli mówimy o przeciętnej reprezentantce płci żeńskiej, mężczyzna z powyższymi cechami zapewne będzie miał dużo większy potencjał na rynku matrymonialnym.
Wolność seksualna stwarza jeszcze jeden problem. Mianowicie: przekierowuje zasoby społeczne na walkę o względy kobiet, co jednocześnie sprawia, że brakuje ich na działalność rozwojową.
Ludzka energia w rozumieniu Unwina (czyli siła rozumu, twórczości i autorefleksji) nie jest szczególnie istotna na wolnym rynku seksualnym. Oznacza to zatem, że społeczeństwa praktykujące rozwiązłość programują członków swojej wspólnoty do porzucenia zachowań budujących cywilizację na rzecz tych destruktywnych.
Z kolei absolutna monogamia może nawet pobudzać rozwój mózgu, na co istnieją pewne dowody w świecie małp naczelnych.
Problem emancypacji kobiet
Wiemy już, że emancypacja kobiet nie jest wyjątkowym odkryciem Zachodu. Wiemy też, że wedle historycznych danych zawsze prowadziła do rozluźnienia moralności seksualnej i zapaści kulturowej.
Zasadne jest więc zadanie pytania: czy to przypadek, czy istnieje tutaj jakaś prawidłowość?
Unwin uważał, że emancypacja kobiet jest tylko pośrednią przyczyną upadku. Że sama w sobie nie spowoduje degeneracji kultury, jeśli uda się zachować wysoki standard moralny (absolutną monogamię).
A jeśli się mylił?
Można by postawić argument, że emancypacja kobiet jednak bezpośrednio przyczynia się do zapaści cywilizacji. Chociażby dlatego, że zwiększa wpływ płci żeńskiej na kulturę. A wiemy przecież, że kobiety (przeciętnie) są bardziej uległe/konformistyczne, mniej logiczne i mniej chętne do analizowania argumentów na podstawie ich wartości merytorycznej.
Ponadto kobiety rzadziej poczuwają się do odpowiedzialności, jeśli chodzi o konsekwencje ich czynów. Czy zatem będą zwracały uwagę na szerszą odpowiedzialność, jaką jest dbanie o społeczeństwo?
Mężczyznom bardziej zależy na tym, żeby cywilizacja funkcjonowała. Chociażby dlatego, że w sytuacji zagrożenia ze strony innych kultur kładą na szali swoje życie. Natomiast większość kobiet przeżyje podbój przez barbarzyński lud. Przejęcie gwałtem przez innego mężczyznę może nie będzie dla nich przyjemnym przeżyciem, ale przynajmniej nie zapłacą ceny absolutnej za swoją bezmyślność.
A rozkład absolutnej monogamii? Czy emancypacja kobiet również do niej przyczynia się bezpośrednio?
Patrząc na feministyczną propagandę, jakoby małżeństwo było dla kobiety więzieniem, można wysnuć taki wniosek.
W końcu absolutna monogamia wymaga, aby zarówno mężczyzna, jak i kobieta trzymali swoje żądze na wodzy. Jednak mężczyźni mają ku temu silniejszą motywację (np. z powodu zagrożenia śmiercią, co opisałem wyżej).
Ponadto obniżenie standardów do modyfikowalnej monogamii służy tylko i wyłącznie kobietom. Dzięki takiemu rozwiązaniu wciąż mogą korzystać z męskiej inwestycji w rodzinę, ale już bez obowiązku dochowania wierności.
Wolny rynek seksualny też jest zaletą dla przeciętnej młodej kobiety, bo daje jej ogromną władzę. W końcu przeciętny młody mężczyzna uważa przeciętną młodą kobietę za atrakcyjną, ale w drugą stronę nie ma już tak kolorowo. W efekcie panienki zyskują niesamowitą ilość uwagi i kontroli, a panowie zwykle kończą samotni i sfrustrowani.
Tutaj leży potencjalna przyczyna odejścia od przedślubnej czystości. “Wyzwolona” kobieta ma tak wiele możliwości seksualnych w rozwiązłej kulturze, że musiałaby mieć naprawdę solidny kręgosłup moralny, żeby nigdy nie ulec pokusie.
Czy emancypację i moralność da się połączyć?
Jeśli miałbym wysnuć własną hipotezę na ten temat, powiedziałbym, że racjonalizm sam sobie podcina skrzydła. Co mam na myśli? Kiedy społeczeństwo kieruje się rozumem, ma tendencję do spychania religii na boczny tor. Zupełnie jakby straciło świadomość, że to właśnie wiara jest źródłem moralności.
Nie rozum. Wiara.
Jeśli nie ma absolutnego prawodawcy (Boga), moralność staje się tylko zbiorem arbitralnych zasad bez większego znaczenia. A skoro tak, można wykorzystać rozum do ich podważania. Ba! Można nawet szukać argumentów przemawiających za luzowaniem restrykcji seksualnych.
Bez Boga moralność staje się polem ciągłej debaty społecznej, co widać dzisiaj. Dlatego “wyzwolonej” kobiecie trudno w takich warunkach udowodnić, że eksplorowanie potencjału seksualnego jest czymś złym.
Oczywiście można za tym stwierdzeniem zbudować całkiem solidny argument racjonalny, ale ostatecznie będzie to w dużej mierze przepychanka słowna.
Myślę więc, że jedynym sposobem na połączenie emancypacji kobiet z absolutną monogamią byłoby połączenie racjonalizmu i deizmu. Stworzenie silnego społeczeństwa spójnie integrującego rozum i wiarę.
Kościół Katolicki stara się robić coś takiego od dawien dawna. Tak, tak, dobrze czytasz. Jeśli ktoś ci wmówił, że Kościół zwalczał naukę na przestrzeni dziejów, zostałeś okłamany. Prawda jest taka, że Kościół stworzył fundamenty i zapoczątkował to, co dzisiaj nazywamy nauką.
Nie zaszkodziłoby też wsparcie systemu legislacyjnego. Dlatego mam w tym miejscu pomysł racjonalizatorski: ograniczmy możliwość rozwodu do minimum i ścigajmy zdrady małżeńskie z kodeksu karnego. Byłoby to bardzo pomocne.
Prawo mojżeszowe, dla przykładu, karało śmiercią za uwiedzenie zamężnej kobiety (kamienowano zarówno niewierną żonę, jak i jej kochanka).
Może nie musielibyśmy iść aż tak daleko, żeby karać śmiercią, ale parę latek w więzieniu za zdradę mogłoby być ciekawą opcją. Z prawnego punktu widzenia miałoby to jak najbardziej sens. W końcu rodzina jest ogromną wartością społeczną. Dlatego każdy, kto dokonuje na nią zamachu (rozbijając małżeństwo zdradą), może mieć wytoczoną sprawę karną.
Podsumowanie
W zakończeniu tego tekstu nie sposób nie odnieść się do Boga. Bowiem wszystko wskazuje na to, że jego prawa moralne nie są jedynie arbitralnymi “widzimisię”, mającymi ograniczać ludzką wolność. Wręcz przeciwnie. Boskie prawo oferuje szereg instrukcji, które — jeśli przestrzegane — minimalizują ludzkie cierpienie i maksymalizują rozkwit społeczeństw.
Zarówno badania Unwina, jak i Eberstadt, zapewniają silne, racjonalistyczne uzasadnienie dla tego poglądu.
Bóg nakładający ograniczenia moralne na naszą seksualność co prawda redukuje nam dostęp do natychmiastowej przyjemności, ale robi to w celu uchronienia ludzkości przed ogromnym, długoterminowym cierpieniem. W zamian oferuje dużo większą radość odwleczoną w czasie. Radość, która wynika z kwitnącego społeczeństwa.
Jeszcze jedna rzecz przychodzi mi do głowy. Zarówno feministki próbujące znormalizować kurestwo, jak i pigularze (czarni, czerwoni… nieistotne) niewidzący nic złego w byciu kurwiarzem, grają do tej samej bramki.
Są jak dwa przedziały tego samego pociągu, który wiezie nas w stronę przepaści.
Źródła:
- https://archive.org/details/b20442580/page/n9/mode/2up
- https://www.kirkdurston.com/blog/unwin
- https://arctotherium.substack.com/p/review-of-j-d-unwins-sex-and-culture
- https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0000062
- https://www.nature.com/articles/s41586-022-05543-x
- https://www.pnas.org/doi/10.1073/pnas.2107848118
- https://www.statista.com/statistics/1033777/fertility-rate-japan-1800-2020/
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.