Wielu mężczyzn zostało nauczonych, że chrześcijańskie przebaczenie polega na tym, żeby zamknąć usta, zacisnąć zęby i udawać, że nic się nie stało. Że jeśli ktoś cię zdradził, wykorzystał albo zwyczajnie skrzywdził, twoim obowiązkiem jest powiedzieć „przebaczam” i iść dalej, nawet jeśli druga strona nie widzi w tym żadnego problemu.
Efekt?
Zamiast wolności — narastająca gorycz.
Zamiast pokoju — wewnętrzny chaos.
Zamiast dojrzałej siły — wypalenie, cynizm albo emocjonalna pustka.
To nie jest przypadek. To skutek źle rozumianego przebaczenia, które ma niewiele wspólnego z tym, czego faktycznie uczył Jezus.










