Jako że nasi „światli panowie” raczą nas kolejnymi lockdownami („rząd pod sąd” samo ciśnie się do ust), pojawiają się kolejne obawy, że „biedne i bezbronne” kobiety będą zamknięte w domach ze swoimi „oprawcami”. Czy te obawy są słuszne? Czy przemoc domowa to naprawdę domena mężczyzn?
Może jednak to nie ich powinniśmy nazywać oprawcami?