Piekło to nie jakiś abstrakcyjny termin, nie mający większego znaczenia, ani miejsce, do którego można trafić po śmierci, tylko całkiem realny stan ludzkiego istnienia. Ziemskie piekło, bo o nim tutaj mowa, jest tak samo namacalne, jak pierwszy lepszy przedmiot, który możemy wziąć do ręki, tylko że – w przeciwieństwie do przedmiotu – je mierzymy nieco inaczej, niż za pomocą wagi czy linijki.
Ziemskie piekło mierzymy własnym, szeroko pojętym cierpieniem. I chociaż może zabrzmieć to nad wyraz surowo, to po dłuższym zastanowieniu każdy powinien zauważyć prawdę w tym stwierdzeniu: lwią część tych cierpień człowiek sprowadza na siebie sam.






