Dlaczego zadaję to pytanie? Dlaczego pytam o samotność? Bo wielu mężczyzn dzisiaj uważa (i szczerze w to wierzy), że bez kobiety byliby nikim. Wielu z nich naprawdę dało sobie wmówić, że samodzielnie nie są w stanie poradzić sobie z życiem. Wielu boi się samotności, która w rzeczywistości jest jednym z największych błogosławieństw, jakie mogą spotkać człowieka. Ale za to wszyscy szczerze wierzą, że od kobiety otrzymają miłość, opiekę i szczęście. I mija wiele lat, zanim zorientują się (o ile w ogóle dopuszczą do siebie tę myśl), że kobiety mają bardzo niewiele do zaoferowania, jeśli chodzi o te sprawy.
Samodzielne życie
Mężczyźni dzisiaj nie dają sobie nawet cienia szansy, by zbudować choć trochę szacunku do siebie, przekonać się na własne oczy, że potrafią zadbać o swoje sprawy i samodzielnie radzić z przeszkodami, jakie stawia im na drodze życie. Przechodzą spod opieki matki bezpośrednio pod opiekę dziewczyny, a ich okres kawalerstwa, w którym powinni dojrzewać i uczyć się mierzenia z przeciwnościami, zostaje wstrzymany. Jak mogą potem mieć pewność, że są w stanie zadbać o swoją przyszłą rodzinę, jeśli nie wiedzą nawet, czy byliby w stanie zadbać o siebie?
W niektórych przypadkach jest to tak daleko posunięte, że chłopak nawet nie jest w stanie zadbać o swoje podstawowe potrzeby, czyli wypranie ciuchów, robienie zakupów czy przygotowywanie jedzenia. Ze strachu o swój byt trzyma się kobiety, bo ma wrażenie, że samodzielnie nie da rady. A jeśli dochodzi do rozstania, to szybko stara się znaleźć kolejną, a niekiedy (broń Boże, żeby coś takiego robić) wraca z podkulonym ogonem do tej, z którą zerwał, żeby nie musieć samodzielnie mierzyć się z życiem. Miałem niejednego kumpla, który trzymał się w ten sposób kobiety, jakby to od niej zależał jego żywot. Ona mu matkowała, a on zachowywał się w stosunku do niej jak mały chłopczyk.
Mężczyźni dziś nie dają sobie nawet szansy, by się sprawdzić.
A prawda jest taka, że mężczyzna potrzebuje kobiety jedynie wtedy, gdy chce założyć rodzinę, czyli mieć dzieci. W każdej innej sytuacji nie tylko jest w stanie, ale nawet powinien radzić sobie sam. Może zarabiać, oszczędzać, inwestować i dbać o swoje sprawy bez pomocy kobiety. Prawdę mówiąc, jeśli będzie robił to samodzielnie, to prawdopodobnie wyjdzie mu to dużo skuteczniej, niż z kobietą u boku. Dlaczego? Bo kobieta zawsze czegoś chce. A to „chodźmy gdzieś na miasto na obiad”, a to „dawno mnie nigdzie nie zabrałeś”, a to „przydałby się nam urlop”, a to „niedaleko otworzyli nową knajpę, chodźmy ją sprawdzić” – te i podobne propozycje nigdy się nie kończą. Mam wrażenie, że większość mężczyzn (których w gruncie rzeczy nie interesują wymienione sprawy) byłoby naprawdę zamożnych, gdyby nie kobiety.
Dlatego, mężczyzno, zamiast szukać sobie na siłę zastępczej matki, naucz się być mężczyzną.
Szczęście w związku?
Jeśli ktoś czuje się nieszczęśliwy w samotności, to co każe mu myśleć, że w związku będzie lepiej? Może co najwyżej podzielić się swoim nieszczęściem z innym człowiekiem, w myśl zasady, że we dwójkę, nawet w opłakanej sytuacji, raźniej. Bardzo wiele osób tak myśli, a ja wam mówię: jak można być tak aroganckim, żeby wymagać od drugiego człowieka, by was uszczęśliwiał? Dzisiejsi, słabi mężczyźni właśnie tak myślą, uważają, że związek z kobietą zapewni im szczęście.
Rozmawiałem ostatnio z kolegą, a ten podzielił się ze mną myślą, że „może porzuciłby swoje nałogi, gdyby znalazł sobie jakąś wartościową kobietę”. Widzicie, o co mi chodzi? Widzicie, w jak opłakanym stanie są dzisiaj mężczyźni? Mogą tego nie mówić wprost, ale są przekonani, że sami z siebie nie mają żadnej wartości, bo wartości mężczyźnie może nadać tylko kobieta. Wiem coś o tym, bo jeszcze kilka lat temu sam myślałem w ten sposób. Dlatego też dobrze zdaję sobie sprawę, skąd bierze się to myślenie (o tym powiem na końcu).
Potrzeba ogromnej arogancji, żeby domagać się, aby drugi człowiek nas uszczęśliwiał.
Niestety stało się tak, że dynamika płci na pewnym etapie historii została odwrócona i teraz cierpią na tym zarówno mężczyźni, jak i kobiety. O co mi dokładnie chodzi? Ano właśnie o to, że dziś to mężczyźni szukają szczęścia w kobiecie, a nie odwrotnie. Taki układ nigdy się nie sprawdzi dla żadnej ze stron, ponieważ to zawsze i wszędzie mężczyzna powinien być szczęściem dla kobiety. Rolą mężczyzny jest bycie liderem i przykładem do naśladowania, rolą kobiety podążanie za tym przykładem i opieka nad dziećmi (do której jej organizm został stworzony). Spójrzcie chociażby na feministki, niby wielkie obrończynie kobiecości, a każą kobietom zachowywać się i działać tak, jakby były mężczyznami.
Kiedy mężczyzna porzuca swoją rolę, kobieta traci światło, za którym mogłaby podążać. A w mroku rodzą się różne szaleństwa.
Chęć bycia kochanym
Mężczyźni poszukują miłości z powodu pustki, którą czują wewnątrz siebie (czasem próbują się jej również pozbyć na wiele innych sposobów, np. poprzez używki albo przyjemności). Wydaje im się, że to kobieta ma tę miłość, którą mogą wlać w siebie i dzięki temu poczuć się szczęśliwymi. Jednak pustka, którą czują, powstała przez to, że zostali oddzieleni od ojca, a równocześnie od swojej męskości. Innymi słowy: miłość, której szukają mężczyźni, to miłość ojca, którą ten powinien otrzymać od swojego ojca i/lub od Boga, a której żadna kobieta nie zapewni. Wbrew temu, czego próbuje uczyć nas świat, miłość spływa z mężczyzny na kobietę, a nie na odwrót.
Zresztą kobieta poszukuje tej samej miłości w mężczyźnie, a najczęstszym efektem jej poszukiwań jest to, że zostaje wykorzystana. Dorosły chłopiec, który nie dorósł do stania się mężczyzną, może zaoferować co najwyżej popieprzoną miłość matki, pełną emocji, chaosu i chęci kontroli nad drugim człowiekiem. Ma do zaoferowania tę samą miłość, którą może podarować kobieta, co tworzy z pary coś na wzór lesbijskiego związku, mimo że na pozór mamy do czynienia z mężczyzną i kobietą. Męska (ojcowska) miłość różni się bowiem od kobiecej. Męska miłość nie jest emocjonalna.
Pustki, którą czuje dzisiejszy mężczyzna, nie wypełni żadna kobieta.
Dodatkowo, mężczyźni bardzo często upatrują miłości w seksie. Kiedy dostaną pozwolenie na przespanie się z kobietą, czują się kochani. Ale seks nie jest wyrazem miłości, a co najwyżej wyrazem kontrolowanej przyjemności. Kontrolowanej przez kobietę. Panie wiedzą, jak wykorzystać seks, żeby wyciągnąć od słabych mężczyzn wszystko, czego potrzebują, dlatego też każdy mężczyzna, który pożąda seksu, staje się przedmiotem kobiecych gierek. On staje się uzależniony, a ona jest jego dilerem, który dozuje porcje narkotyku. Dlatego tak wielu mężczyzn, którzy prześpią się z kobietą, jest w stanie ignorować wszystkie jej wady, żeby tylko nie stracić źródła seksualnej przyjemności.
Samotność jako błogosławieństwo
Wielu ludzi boi się samotności tylko dlatego, że nie są w stanie sami ze sobą wytrzymać. Nawet, gdy muszą przez jakiś czas pobyć we własnym towarzystwie, w ruch idą gry, filmy, muzyka lub jeszcze inne zapychacze uwagi. Wielu spędza całe życie w taki sposób, by pod żadnym pozorem nie musieć spojrzeć do wewnątrz. A szkoda, bo tylko samotność i w wejrzenie w siebie pozwala odkryć i naprawić to, co zostało uszkodzone.
Właśnie dlatego samotność jest błogosławieństwem. Bo pozwala zatrzymać się na chwilę, spojrzeć na własne życie krytycznym okiem, czasem odkryć coś, na co ktoś był do tej pory ślepy. Poza tym, tak jak pisałem wcześniej, osoba, która nie jest w stanie wytrzymać sama ze sobą, nie zasługuje na to, by przebywać wśród innych ludzi. A już na pewno nie powinna męczyć drugiego człowieka związkiem, bo wtedy staje się jak pijawka i wysysa z niego energię życiową.
Ostatecznie, jeśli już jakiś mężczyzna poczuje się na tyle samotny, że nie potrafi tego dłużej znieść, to o wiele lepiej zrobi, spotykając się z kumplami, niż szukając z tego powodu kobiety. Ładowanie się w związek tylko po to, żeby uciec od siebie, nie skończy się niczym dobrym. To tak, jakby przykleić plaster na ropiejącą ranę – nie widać jej, ale zakażenie nadal działa.
Dlaczego dzisiejszy mężczyzna boi się być sam?
Odpowiedź na to pytanie po części już padła, ale tutaj podaję ja wprost. Otóż dzisiejsi mężczyźni tkwią przy matkach do późnej dorosłości, matki wmawiają im te wszystkie bzdury dotyczące znalezienia sobie kobiety, że mężczyzna bez kobiety, to nie mężczyzna, albo że „co będzie całe życie sam siedział”, albo że „znajdź sobie taką, która się tobą zajmie”, etc. Do tego dochodzi wykonywanie za syna (dorosłego!) wszystkich czynności domowych i dbanie o to, żeby niczego mu nie brakowało. Inaczej mówiąc, od małego przygotowują chłopca do tego, żeby nigdy w życiu nie stał się samodzielny.
Ojciec powinien ukrócić te zapędy matki i obronić syna przed jej wpływem, a co najważniejsze – powinien wprowadzić go w tajniki męskości, samemu będąc przykładem do naśladowania. Jeśli tego brakuje, chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną albo – jeśli ma szczęście – po wielu latach zacznie się budzić i odkryje, że czegoś w nim brakuje; że chociaż z zewnątrz jest określany jako mężczyzna, to nie ma zielonego pojęcia o tym, jak nim być.
I żadna kobieta go tego nie nauczy, bo nawet najcudowniejsza kobieta na świecie nie zrobi z chłopca mężczyzny. Do tego jest niezbędny drugi mężczyzna, najlepiej ojciec.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Dowiedz się więcej:
Początek bloga, że mężczyzna nie potrzebuje kobiety okej, myślałem, że to dobry wstęp do filozofii MGTOW.
Ale dalszy ciąg artykułu to zbiór herezji (jedyne słowo, jakie mi przyszło na myśl, które wiernie odzwierciedla mój silnie negatywny stosunek do tego, co przeczytałem w tym poście i jednocześnie nie będące wulgaryzmem) powtarzanych przez wzorce toksycznej męskości typu: facet ma być silny, zaradny, odważny, charyzmatyczny, ma w kryzysowych dla siebie sytuacjach nie prosić nikogo o wsparcie i ze wszystkim radzić sobie sam, ma być pewny siebie, nie płakać, nie okazywać emocji, uczuć czy słabości, oraz wszystkie negatywne sytuacje życiowe i społeczne brać na klatę i następnego dnia założyć maskę i przejść nad tym do porządku dziennego, udając przed sobą i społeczeństwem, że te sytuacje go nie ruszają, choć prawda jest inna, czego dowodzą między innymi statystyki, wśród których wyraźnie widać ilu samobójców mężczyzn przypada na jedną samobójczynię kobietę.
Dlatego nie polecam tego bloga, gdyż po tym co przeczytałem i po tytułach postów z „Dowiedz się więcej”, doszedłem do wniosku, że ów blog propaguje wzorce toksycznej męskości, której jako mężczyzna nienawidzę, gdyż toksyczna męskość wyrządza nam, mężczyznom ogromną krzywdę.
Nie ma czegoś takiego jak „toksyczna męskość”. To termin ukuty przez marksistów i feministki, który ma na celu zawstydzanie normalnych mężczyzn.
A depresja i samobójstwa u mężczyzn nie wynikają z tego, że wmawia się im, że nie mogą być słabi. Wręcz przeciwnie — tylko słabi, sfeminizowani i opętani mężczyźni mają depresję i myślą o samobójstwie.