W poprzedniej części przyglądaliśmy się, jak ewoluuje społeczeństwo, gdy władza powoli przechodzi w ręce kobiet. Natomiast dziś poświęcimy czas najmniejszym komórkom społecznym, którymi są rodzina i związek.
Tutaj najwyraźniej widać, że każdy mężczyzna podążający za kobietą cierpi.
Nie tylko on, bo cierpią również jego dzieci i sama winowajczyni, czyli żona. Kobiety (może nie wszystkie, ale większość) po prostu nie radzą sobie w roli lidera, a brak naturalnego autorytetu nadrabiają agresją i bezczelnością.
Większość ludzi, którzy mieli za szefa kobietę, może to potwierdzić.
Ale po kolei. Wyjaśnijmy sobie krok po kroku, dlaczego żaden związek ani rodzina nie zazna szczęścia, kiedy to kobieta — jak to się ładnie mówi — nosi w domu spodnie.
Rodzina z kobietą za sterami
Podstawowym problemem rodzin, w których rządzą kobiety, jest nienaturalność tego układu. Jedyna słuszna hierarchia wygląda następująco:
Mężczyzna
Kobieta
Dziecko
Innymi słowy: mężczyzna ponad kobietą, kobieta ponad dzieckiem.
Dlaczego piszę „jedyna słuszna”? Ponieważ żadna inna nie działa. To nie mój wymysł, to rzeczywistość. Jeśli mi nie wierzysz, spróbuj innego ustawienia i przekonaj się samodzielnie, że wszyscy członkowie rodziny, dom, ogródek, a nawet pies i kot będą wykończeni.
Z tymi ostatnimi to oczywiście żart (ale czy na pewno? ;)).
Większość dzisiejszych rodzin, nawet tych tradycyjnych, nie przestrzega naturalnej hierarchii. Nawet jeśli poza domem mężczyzna wydaje się liderem rodziny, gdy nikt nie patrzy grzecznie słucha się żony.
Nawet nie wiesz, ile słyszałem historii o mężczyznach, którzy zrobili wielką karierę i na co dzień są prezesami firm czy generałami w wojsku, a w domu dostają wciry od żony. Duch kobiety jest silny i coraz mniej mężczyzn potrafi sobie z nim radzić.
Dlatego dzisiaj hierarchia w większości rodzin wygląda tak:
Kobieta
Mężczyzna
(po prostu jest gdzieś z boku, ale nikt nie zwraca na niego uwagi)
Dziecko
(które robi co chce, bo matka szybko traci u niego autorytet)
W takich domach mąż zwykle spędza cały dzień w pracy lub po kryjomu pije, żeby tylko jakoś zdzierżyć żonę. Zdarzają się też tacy, którzy odchodzą.
Zaś kobieta w tym czasie stopniowo wykańcza dzieci. Synowie i córki kończą na antydepresentach, biorą używki czy pakują się w toksyczne związki i powtarzają historię rodziców.
Jeśli wydaje się to zagmatwane — spokojnie. Wszystko o czym wspomniałem rozwinę poniżej.
Przejdźmy więc do konkretów.
Żona ponad mężem
Kiedy małżeństwo zamieni się rolami (żona bawi się w mężczyznę, mąż w kobietę) żadna ze stron nie będzie szczęśliwa. Z jednej strony dlatego, że nie wypełniają swoich naturalnie przydzielonych zadań. Jednak jest jeszcze ważniejszy powód.
Żona, która ma na głowie dom, a do tego musi jeszcze przewodzić rodzinie, prędzej czy później nie poradzi sobie ze stresem. Będzie wściekła, a swoją złość przeleje nie tylko na męża, ale również na dzieci. Męża dodatkowo znienawidzi za to, że jest słaby i zostawił ją ze wszystkim samą.
Jednak tutaj muszę zaznaczyć pewną przewrotność kobiet.
Z jednej strony nienawidzą słabych mężczyzn, ale z drugiej czerpią przyjemność i poczucie własnej wartości z tego, że mają nad nimi kontrolę. Dlatego tak wiele kobiet mimo wszystko wiąże się z „dorosłymi chłopcami”. Karmią swoje ego władzą, jaką sprawują nad mężczyzną.
Z kolei mąż nigdy nie będzie zadowolony, jeśli przez całe życie siedzi pod pantoflem żony. Mimo że żaden się do tego oficjalnie nie przyzna, każdy męczy się w takiej relacji. Mąż nie może być mężczyzną, więc stopniowo narasta w nim niechęć do żony. Jeśli ta dodatkowo mu matkuje, chłop tym bardziej ją znienawidzi.
Kiedyś mąż brał żonę pod swoją opiekę i był dla niej kimś w rodzaju drugiego ojca. Problemem dzisiejszych małżeństw jest to, że żona staje się dla mężczyzny kimś w rodzaju drugiej matki.
To nie działa. Nigdy.
Dzieci w takim układzie też są skazane na porażkę. Bo skoro oboje rodziców męczy się w nienaturalnych rolach, jak mają zająć się potomstwem? A tym bardziej — przekazać mu dobry przykład?
A skoro już przy dzieciach jesteśmy, przyjrzyjmy się bliżej sytuacji, w której to matka sprawuje nad nimi całkowitą pieczę.
Dzieci w sidłach matki
Zacznijmy od podstaw. Matka oczywiście jest dzieciom potrzebna. Głównie w pierwszych latach życia, kiedy to dzięki wyczulonej uwadze wykrywa wszelkie niepokojące zmiany u dziecka. Ojciec prawdopodobnie nie zauważyłby większości sygnałów, które widzi matka.
Stąd cenimy sobie troskę i opiekuńczość kobiet. Chyba nikt nie twierdzi inaczej.
Jednak schody zaczynają się wtedy, gdy dzieci dorastają. W wieku kilku lat coraz ważniejszy staje się ojciec, a matka schodzi na dalszy plan. Pojawia się też problem braku autorytetu, o czym już wspomniałem.
Dzieci szybko przestają traktować matkę jako — nazwijmy to — źródło domowego prawa. Czują respekt do ojca i w nim widzą autorytet. Dlatego też rolą mężczyzny jest dyscyplinowanie dzieci i dbanie o ich porządne wychowanie. Do zadań ojca należy również ochrona potomstwa przed niebezpieczeństwem — także ze strony matki.
Dlaczego tak, a nie inaczej?
Podejdźmy do tego krok po kroku. Jeśli chodzi o dyscyplinę, matka zwykle nie jest w stanie jej wdrożyć, bo dzieci zwyczajnie nie chcą słuchać. Pyskują, obrażają się, uciekają itp.
Z racji tego, że kobiecie trudniej zapanować nad emocjami, traci w tych sytuacjach cierpliwość, wścieka się i agresją wymusza na dzieciach posłuszeństwo. W ten sposób od najmłodszych lat uczy je złości.
Innym razem poddaje się i pozwala dzieciom robić, co tylko zechcą.
Jak pewnie się domyślasz, żadne z tych rozwiązań nie przynosi pozytywnego efektu. Co więc powinna robić matka, kiedy dzieci już podrosną?
Jej rola sprawdza się do pilnowania ich pod nieobecność ojca. Matka dba o to, żeby dzieci nie zrobiły sobie krzywdy. Jeśli zaś młodzi ludzie nie chcą jej słuchać, nie powinna się na nich wydzierać ani w inny sposób zmuszać do dyscypliny. W tej sytuacji matka najlepiej zrobi, jeśli zda raport z zachowania dzieci ojcu, gdy ten wróci z pracy.
To właśnie mąż powinien zająć się dyscypliną.
Mężczyzna ma naturalny autorytet ponad kobietą i dzieckiem.
I nie chodzi tu o to, że ma od razu bić. Ojciec posiada naturalny autorytet, a jego słowo znaczy dużo więcej dla dziecka, niż słowo matki. Dlatego zwykle wystarczy rozmowa z ojcem, aby młody człowiek wziął się w garść. Ponadto mężczyzna ma więcej cierpliwości i lepiej kontroluje emocje.
Fizyczna dyscyplina czasem się przydaje, ale to ostateczność.
Tutaj znowu na arenę wchodzi żona. Powinna stać murem za mężem i jego decyzjami w stosunku do wychowania potomstwa.
Dzieci są mądre i wykorzystają każdą słabość rodziców. Jeśli wiedzą, że mogą urobić mamę żeby popuściła im trochę z ojcowskiej dyscypliny, zrobią to.
Wiele matek wykorzystuje tę sytuację. Udają dobre i litościwe, gdy mówią dzieciom, że nie muszą robić tego, co kazał tata. W ten sposób kobiety „kupują” miłość swoich dzieci i przejmują nad nimi władzę. Ojciec zaczyna przypominać tyrana, matka świętą.
Dlaczego to robią? Dla kontroli.
Tej samej, co w przypadku mężczyzn.
Kobieta czerpie poczucie własnej wartości z tego, że ma władzę nad dziećmi. Że to ją kochają, a nie ojca. Osiąga ten cel poprzez manipulację i szantaż emocjonalny. Czasem — gdy nienawidzi męża — nastawia też dzieci przeciwko niemu.
Nieświadomy ojciec w pewnym momencie przychodzi do domu i z zaskoczeniem stwierdza, że dzieci nie chcą słuchać albo wprost go nienawidzą. Ale to nie jest prawdziwa nienawiść dziecka. Nauczyło się jej od matki, która narzuciła mu swoją naturę.
Myślisz, że skąd się wzięła idea „cudownej matki”? Dlaczego dorośli ludzie ślepo wierzą w nieskazitelność matki albo w to, że nie mogą jej opuścić, bo tak wiele jej zawdzięczają? Dorośli ludzie (!), a boją się wyprowadzić, żeby nie urazić mamy. Albo czują się zobligowani jej pomagać, nawet za cenę zrezygnowania z własnego życia.
Mimo że świat propaguje mit o cudownej matce, prawda wygląda zupełnie inaczej.
To jest prawdziwa destrukcja, która odbywa się w każdym domu słabego ojca. Matka szantażuje, manipuluje i uzależnia od siebie dzieci, a potem stopniowo wysysa z nich życie.
Dlatego obstaję przy teorii, że za lwią część problemów u dzieci odpowiadają matki, nie ojcowie. Wina mężczyzn leży w tym, że są za słabi, żeby obronić dzieci przed żoną.
Współczesną tragedią jest to, że tak wielu mężczyzn uważa, że kobieta lepiej wychowa dziecko, niż oni. Dlatego nie wtrącają się, kiedy matki stopniowo zabijają dusze synów i córek.
Niektóre kobiety działają tak pokrętnie, że najpierw niszczą psychikę dziecka. Następnie — gdy potomek jako nastolatek lub dorosły człowiek ćpa, ma depresję lub inne problemy — matka wraca niczym anioł, żeby się nim opiekować. Mimo że ona odpowiada za te zniszczenia.
Myślisz, że przesadzam? Słyszałem dziesiątki podobnych historii.
Zastanawiasz się, dlaczego matki tak robią? Karmią tym swoje ego.
Kobiety są z natury niepewne siebie, więc czerpią wartość z władzy nad innymi — mężczyzną, dzieckiem, zwierzęciem. Kiedy mogą jako ta „cudowna matka” opiekować się kimś; kiedy ktoś jest od nich zależny, czują siłę.
Nieważne, że podczas tego procesu zniszczą mężczyznę albo dziecko.
Właśnie dlatego tak ważny jest ojciec, który uchroni dzieci przed zapędami matki. Jeśli nie będzie dla nich tarczą, matka narzuci im swoją wolę i naturę. Presja kobiety jest tak silna, że niektórzy normalni chłopcy z winy matki stają się homoseksualistami.
Ponadto matka dużo szybciej zaakceptuje demoralizację dziecka (np. homoseksualizm, nastoletnią ciążę, związek z kimś wyraźnie złym itp.), niż ojciec. Powodem jest ta sama chęć bycia dobrą, wyrozumiałą, opiekuńczą i „cudowną matką”. W ten sposób jeszcze skuteczniej odsuwa dzieci od ojca, który wydaje się przy niej tyranem.
Mimo faktu, że to on chce dla dziecka jak najlepiej. Zaś matka pragnie je kontrolować.
Zaczyna się od związku
Związek przedmałżeński jest sytuacyjnie podobny do małżeństwa, ale zostawiłem go na koniec z konkretnego powodu. Gdy młodzi ludzie łączą się w pary, robią to wiedzeni nauką i nawykami, które wynieśli z domu.
Chłopak uzależniony od matki szuka w świecie matczynej miłości i myśli, że znajdzie ją poprzez seks. Zaś dziewczyna chce znaleźć faceta i urobić go sobie tak samo, jak robiła to mama.
Mimo że tego nie wiedzą, tak naprawdę każde z nich szuka ojcowskiej miłości.
Syn słabego ojca nie miał w domu przykładu męskości i prawdopodobnie uważa się za gorszego od płci przeciwnej. W kobietach upatruje poczucia własnej wartości, więc im ładniejszą uda mu się zdobyć lub im więcej zaliczyć, tym pewniej się czuje.
Ale kiedy nie ma dostępu do swoich bogów-kobiet, taki chłopak zwykle ucieka od rzeczywistości poprzez używki.
Znowu córka słabego ojca prawdopodobnie będzie traktowała mężczyzn jak nieporadne istoty, które można wykorzystać. Będzie też myliła prawdziwą męskość z jej prymitywnymi przejawami (np. agresją czy brawurą). Dlatego albo znajdzie sobie mężczyznę-ofiarę losu, którego może kontrolować, albo jakiegoś prymitywa lub bandytę, bo wydaje się silny.
Taka dziewczyna na siłę próbuje znaleźć miłość ojca, której nigdy w pełni nie doświadczyła. Jednak zamiast miłości znajduje zawód za zawodem.
Kolejnym problemem jest seks. Dzisiaj już nawet trudno nazwać go tabu, co jest ogromnym błędem. Współczesny świat zrobił straszną krzywdę młodym ludziom nauką, że seks to zabawa.
Nic bardziej mylnego.
Seks i jedzenie — tym kobiety kontrolują mężczyzn.
Seks jest narzędziem kontroli, tak samo jak jedzenie. Tak się składa, że to dwie główne metody, którymi kobiety zdobywają władzę nad mężczyzną. Większość facetów z chęcią zgodzi się na wszystko, jeśli tylko kobieta zrobi im kanapkę i przyjdzie do łóżka nago.
Również z powodu seksu mężczyźni wiążą się nie z tymi kobietami, które — że tak górnolotnie powiem — są im pisane. Większość, lądując z jakąś w łóżku, traci rozum. Dosłownie. Taki mężczyzna przestaje zwracać uwagę na wady kobiety, ignoruje sygnały jej niestabilności, toleruje irytujące zachowanie. Tylko dlatego, żeby dostać kolejną dawkę narkotyku, czyli seksu.
Mężczyzna nie zdaje sobie sprawy, że już jest w sidłach, a jeśli doprowadzi ten związek do małżeństwa…
Niech Bóg ma go w opiece.
Znowu dla kobiety seks w ogóle nie jest lekką sprawą, mimo że nasze czasy lansują tzw. „wyzwolenie seksualne”. Większość pań idąc do łóżka z facetem z automatu przywiązuje się emocjonalnie. Kiedy mężczyzna odwraca się na drugi bok i zasypia, kobieta już planuje następne 50 wspólnych lat.
Potem siłą ciągnie nieświadomego chłopa w stronę swoich marzeń. Jeśli ten nie chce iść, kobieta wykorzystuje szantaż — zwykle jego przedmiotem jest seks. Jeśli mimo to mężczyzna nadal nie ma zamiaru spełniać jej zachcianek, na wierzch wychodzi prawdziwe szaleństwo i wściekłość.
Większość facetów boi się tej reakcji, więc ustępują. Coraz bardziej i bardziej, aż w końcu lądują w małżeństwie, które wygląda dokładnie tak samo jak to, o którym pisałem na początku artykułu.
Tak powtarza się błędne koło. Z dziada pradziada, z rodziców na dzieci.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Dowiedz się więcej:
Czy kobieta według Ciebie ma tylko jedną rolę do wypełnienia w swoim życiu i ta rola to bycie matką, zajmowanie się domem i podporządkowywanie się mężczyznie? Rozumiem, że jak będziesz miał za szefa kobietę to nie będziesz wypełniał jej poleceń, bo narusza to Twój autorytet :D?
Jak będę miał szefa-kobietę, będę wypełniał swoje obowiązki, tak jak porządny pracownik powinien 😉 O autorytecie pisałem przede wszystkim w kontekście rodziny.
I tak. Uważam, że żona — przynajmniej dobra żona — powinna być posłuszna mężowi. Jeśli nie chce, nikt jej nie każe wychodzić za mąż.
Ale wtedy nie powinna mieć dzieci, bo tylko zrobi im krzywdę.
Rozumiem. Jakby nie patrzeć masz pełne prawo tak uważać 🙂
Po przeczytaniu tego tekstu, mam wrażenie, że odpowiadałaby Ci kultura Bliskiego Wschodu z jej jasnym podziałem na sferę kobiecą – dom, dzieci (do wieku dojrzewania), i męską – praca, rządzenie. Gdzie kobieta nie ma możliwości na własne zdanie, własne życie bez mężczyzny opiekuna. Gdzie cudzołóstwo jest karane (tylko kobietę), gdzie rządzi prawo Szariatu.
Jeżeli byłbyś zainteresowany jak taki świat wygląda, to zachęcam do przeczytania „Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu” Agaty Romaniuk lub na przykład relacji polskiej dziennikarki z Afganistanu. Tutaj przy próbie założenia internetu jako samotna kobieta (https://grondeckawkabulu.substack.com/p/jak-awansowaam-na-mczyzn): „Kiedy za pierwszym razem Amin zawitał w moje progi, rozejrzał się po podwórku w sposób iście teatralny, niczym marynarz, który wypatruje na horyzoncie pirackiego statku, po czym zawołał: a dlaczego tu nikogo nie ma? Miałam ochotę wyrzucić go za drzwi i powiedzieć, że nie ma nikogo, żeby otworzyć, ale wtedy już na pewno nie miałabym internetu i na co niby zdałaby mi się ta demonstracja. – No, ktoś jednak pana wpuścił – zauważyłam z przekąsem. – Ja jestem. To jest mój dom. Proszę zabrać się do pracy. – Pani jest sama?! – zrobił wielkie oczy. Przyzwyczaiłam się już, że afgańscy mężczyźni są w stanie bronić prywatności afgańskich kobiet jak niepodległości, a jednocześnie zadawać obcokrajowczyni bardzo osobiste pytania i rozrzucać jej majtki i staniki po całej pralni, ku uciesze personelu. Puściłam zatem to pytanie mimo uszu. Jak się później okazało, tylko po to, żeby usłyszeć je jeszcze cztery razy.”
Nie wiem, gdzie w moim tekście znalazłeś prawo szariatu.
Tak jak pisałem w komentarzu powyżej, moje rozważania dotyczą głównie hierarchii w rodzinie. Jeśli dana kobieta nie planuje być żoną i matką, nikt jej do tego nie zmusza.
Innymi słowy: jeśli nie chce mieć opiekuna (męża) musi sobie radzić sama.
Zaś w przypadku rządzenia, kobiety się po prostu do tego nie nadają (może poza paroma wyjątkami). Ba! Wielu dzisiejszych mężczyzn też się do tego nie nadaje, więc co dopiero kobiety, które z natury są bardziej podatne na stres i emocje.
Nigdzie nie napisałeś o prawie szariatu, ale kultura i hierarchia, którą przedstawiasz, bardziej odpowiada aktualne obecnej na bliskim wschodzie.
To jedyna hierarchia, która działa. Kiedy kobiety zajmują miejsce mężczyzn, na wierzch wychodzi wszystko, co najgorsze.
Nie musisz mi wierzyć na słowo. Prawdopodobnie na którymś etapie życia sam się o tym przekonasz.
Ta hierarchia funkcjonowała zawsze i wszędzie tam, gdzie rozwijały się silne społeczeństwa. Jest też przedstawiona w chrześcijaństwie, ale kościół katolicki widocznie o tym zapomniał.
Bycie konkretna i laczenie ze soba pierwiastka meskiego i kobiecego jest wlasciwym kierunkiem. Tak, zeby potrafic byc empatycznym i jednoczesnie logicznym. Mezczyzni maja przewage logiki, a co za tym idzie, w mniejszym zakresie buduja relacje i nie rozumieja pewnych kwestii zwiazanych z emocjami. Podstawowa rzecza, na ktora cierpia w zwiazku z wypieraniem niektorych emocji, jest niepelny dostep do potrzeb bez emocji nie jestesmy w stanie zrozumiec, czego ludzie potrzebuja, a jak nie jestesmy w stanie zrozumiec, czego potrzebuja, to nie jestesmy w stanie ani sprzedawac, ani prowadzic zespolu, ani nade wszystko materializowac naszych potrzeb zyciowych, bo nie wiemy, czego chcemy. I to jest problem z logika. Logiczne myslenie jest wymagane w naszym kraju od mezczyzn, a od kobiet dla odmiany wymaga sie emocjonalnosci. Stad tez stereotypy, ktore sie budza. Dlatego, kiedy kobieta zaczyna negocjowac swoja podwyzke, jest gorzej traktowana, niz mezczyzna w tej samej sytuacji. On ma byc twardy, zaradny, silny i sprawczy, a kobieta, gdy prezentuje te same cechy, nazywana jest czesciej agresywna i porownuje sie ja do kogos, kto jest egoistyczny.
Widzę tu trzy błędy, nad którymi chciałbym się pochylić:
1. Nie musimy kierować się w życiu emocjami, żeby rozumieć potrzeby innych. Emocje nawet w tym przeszkadzają, bo zaburzają osąd nad sytuacją.
Podam Ci przykład: współczujesz komuś i z tego powodu za wszelką cenę chcesz złagodzić jego cierpienie. A właśnie to cierpienie może być mu w tym momencie najbardziej potrzebne, żeby przejrzał na oczy.
Z powodu współczucia odbierasz mu samodzielność.
2. Człowiek w gruncie rzeczy nie ma wielkich potrzeb. To właśnie fałszywe myśli i emocje pchają go w stronę różnych rozrywek, rzeczy i ludzi, bo wydaje mu się, że kiedy będzie to wszystko mieć, będzie szczęśliwy.
Później boleśnie przekonuje się, że to nieprawda.
3. Bądźmy poważni — nikt nie będzie posądzał kobiety o agresję, gdy negocjuje podwyżkę. Zależy w jaki sposób to robi. Stanowczość nie jest równoznaczna z agresją.
Niestety kobiety mają to do siebie, że każdą krytykę lub odmowę odbierają personalnie. To w połączeniu z brakiem cierpliwości daje wybuchowy efekt.
Wściekają się, a wtedy stają się agresywne 😉
Stary podział ról już nie działa w społeczeństwie – akurat nasz naród przeszedł zbyt wiele wojen i tak czy owak kobiety musiały sobie radzić same – pracować i wychowywać dzieci jeśli mężczyzna zginoł na froncie.
Oczywiście, że kobieta musi sobie radzić sama, jeśli straci męża. Ale to nie znaczy, że stary podział ról nie działa.
Prawdę mówiąc tylko tradycyjny podział ról działa. Wszystko inne prędzej czy później źle się kończy.