Kiedy człowiek przestaje udawać wszechwiedzącego pana swojego życia, który wszystko może, jeśli tylko zechce, a zamiast tego nabierze pokory, otworzy oczy i zacznie obserwować, co się wokół niego dzieje, zauważy coś niesamowitego.
Odkryje, że jego dom od lat płonie, a on przez cały ten czas nie widział trawiącego wszystkie meble ognia.
To prawda na gruncie jednostkowym, rodzinnym, kulturowym, a nawet ogólnoświatowym. Dzisiejsi architekci społeczni (mimo że rysują się na otwartych wrogów wiary) od co najmniej kilkunastu lat pompują nam do głów nową religię — satanizm. I nie jest to moje subiektywne spostrzeżenie.
Określam tę nową religię jako satanizm w pełni obiektywnie, bo stoi ona w sprzeczności do wszystkiego, co jako ludzkość kiedykolwiek uznawaliśmy za boskie. Innymi słowy: nowa religia i jej wyznawcy biorą wszystko, co Bóg stworzył, i usilnie starają się postawić to na głowie.
Wydaje ci się, że przesadzam albo zmyślam?
W takim razie czytaj dalej. Mam sporo przykładów na potwierdzenie powyższych słów.
Nie będziemy nawet za bardzo odlatywać w abstrakcję, bo — szczerze pisząc — nie trzeba.
Boska hierarchia a ludzka hierarchia
Pierwszą oznaką ówczesnego satanizmu, a nawet ewolucyjnego cofania się w rozwoju, jest odwracanie boskiej hierarchii. Przypominam, że wygląda ona w ten sposób:
Bóg
Syn Boży
Mężczyzna
Kobieta
Dziecko
Oczywiście architektom społecznym się ona nie podoba. Wiedzą, że jeśli mężczyzna stoi na czele rodziny/społeczeństwa/kraju (a szczególnie bogobojny mężczyzna), nie mają wielkich szans na przekabacenie ludzkich umysłów. Dlatego od wielu lat (naprawdę wielu lat) stopniowo rozsadzają boską hierarchię.
Najpierw pozbyli się Boga z centralnego punktu rzeczywistości ludzkiej. Gdy to im się udało, dalej poszło już z górki. Głównie dlatego, że mężczyzna bez wsparcia swojego duchowego ojca dużo łatwiej ulegnie kobiecie.
Doczekaliśmy się jednego, drugiego i trzeciego ruchu feministycznego, a razem z nim na świat zaczęło wylewać się zło w najczystszej postaci.
„Niby jakie zło?” — zapytasz.
Lista jest długa:
tzw. „wyzwolenie seksualne” (które w rzeczywistości zniewala od żądzy),
liczne zboczenia seksualne,
socjalizm,
komunizm,
dominacja emocji nad rozumem,
„równouprawnienie” (które w rzeczywistości jest uprzywilejowaniem kobiet względem mężczyzn),
mordowanie dzieci poprzez aborcję,
dewastacja tradycyjnych wartości kulturowych,
jeszcze parę by się znalazło.
Architekci społeczni zawsze wykorzystują kobiety do przepychania zepsucia.
Swoją drogą to ciekawe, że feministki popierają wszystko, co najgorsze — nawet jeśli nie ma to specjalnie związku z kobietami (np. socjalizm, komunizm, zboczeńcy z LGBT, tzw. „postępactwo”). Nic dziwnego, że architekci społeczni zawsze wykorzystują kobiety do swoich niecnych celów.
W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że feministki na szczęście nie reprezentują wszystkich kobiet (mimo że im się tak wydaje). Fakt faktem, od początku feministycznej historii było mnóstwo kobiet, które się z tymi ruchami nie zgadzały.
Tak czy inaczej, dzisiaj kobiety są wypychane na pierwszy plan, a mężczyźni obrażani, zawstydzani, zostawiani z tyłu. Zaś boska hierarchia przemieniła się w ludzką (albo — jak kto woli — diabelską), która wygląda mniej więcej tak:
Kobieta
Mężczyzna (jeśli ma szczęście)
Dziecko
Dlatego wszystko schodzi na psy. Kobiety nie nadają się rządzenia rodziną czy (tym bardziej) społeczeństwem.
Najgorsze jest to, że współcześni mężczyźni zaczynają myśleć tak samo, jak kobiety. Panowie, waszym zadaniem pomóc kobiecie wyjść z piekła emocji, a nie do niego dołączać. Kobieta (jeśli chce wieść dobre, spokojne życie) ma się pod tym względem upodobnić do mężczyzny, a nie odwrotnie.
Seksualność a zboczenia
Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, żeby ze sobą sypiali i sprowadzali na świat dzieci. Jednak dumny człowiek powiedział: „nie!” i wymyślił coś takiego, jak homoseksualizm, albo jeszcze gorzej — zoofilię, pedofilię i inne filie.
Oczywiście słowo „wymyślił” jest trochę nie na miejscu w przypadku zboczeń, bo należą one do rzeczy, nad którymi człowiek nie panuje.
Działają mniej więcej na tej zasadzie, co alkoholizm czy narkomania. Jedyna różnica polega na tym, że w pierwszym przypadku przeżyte traumy doprowadziły człowieka do szukania szczęścia w wyuzdanej seksualności, a w drugim — w używkach.
Tak czy inaczej nie jest to normalne.
Kiedyś ludzie zdawali sobie z tego sprawę i nawet jak wpadli w tak ohydny tryb życia, zachowywali go dla siebie. Czuli wstyd. A dzisiaj? Dzisiaj obnoszą się ze swoimi zboczeniami, jakby były one jakimś powodem do dumy.
Zresztą właśnie z powodu tego wstydu wielu homoseksualistów tak agresywnie walczy o akceptację u normalnych ludzi. Oni wiedzą, że robią źle. Gdzieś głęboko w środku to czują, ale zamiast zmierzyć się ze swoim wewnętrznym zepsuciem, wolą je unormować.
Wydaje im się, że wtedy będą szczęśliwsi. To oczywiście kłamstwo, bo nie będą.
Nigdy nie odnajdą spokoju, praktykując swoje zboczenie.
Płeć a choroby psychiczne
Bóg stworzył dwie płcie: mężczyznę i kobietę. Ale potem przyszedł dumny człowiek i nawet tu (NAWET TU!) musiał dołożyć swoje trzy grosze. Aktualnie, wedle niektórych „yntelektualistów” z LGBT płci jest nieskończona ilość. Płeć to spektrum.
Jeszcze lepiej! Płeć może być płynna, czyli jednego dnia mogę się czuć kobietą (i bez problemu iść podglądać koleżanki w toalecie) a kolejnego znowu mężczyzną (i iść z kumplami na piwo).
Nie będę się tu jakoś specjalnie rozpisywał, bo jeśli nie widzisz w tym szaleństwa, nie ma dla ciebie pomocy. Tylko szkoda mi trochę młodych ludzi, którzy traktują to jak modę i nieraz szukają poklasku, robiąc z siebie wariata.
Niestety nie zdają sobie sprawy, że po przekroczeniu pewnej granicy zabawa przestaje być zabawą.
Wolność a niewolnictwo
Bóg uczynił nas wolnymi. Dał nam nawet wybór: możemy podążać za nim albo odwrócić się i iść w stronę mroku. Tak czy inaczej w obydwu przypadkach odpowiadamy za życie, które otrzymaliśmy.
Jesteśmy wolnymi ludźmi.
Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie, bo na świecie żyje mnóstwo małych żałosnych istotek, które muszą dowartościowywać się władzą nad innymi. Gdyby jej nie posiadali, musieliby w końcu zmierzyć się z faktem, że tak naprawdę są nikim — a tego nie chcą.
Z tego samego powodu do polityki zwykle ciągną parszywi ludzie. Słabi, niepewni siebie, którzy za władzą i pieniędzmi ukrywają swoje kompleksy.
Zapamiętaj jedną rzecz: każdy człowiek, który próbuje kontrolować drugiego człowieka, jest zły (istnieje tylko kilka wyjątków od tej reguły). Dlaczego zły? Bo narzuca swoją wolę innym; próbuje stawiać się w boskiej pozycji.
Oczywiście narzędzi kontroli jest wiele, zaś samo niewolnictwo dzieli się na dwa rodzaje:
fizyczne,
umysłowe.
Pierwsze jest mniej szkodliwe, bo żelazne kajdany w pewnym momencie można zdjąć i odejść. Natomiast drugie to już zupełnie inna para kaloszy. Jeśli kajdany jakiejś ideologii lub propagandy zacisną się wokół człowieka, nie sposób ich tak łatwo usunąć. Tym bardziej, że taki delikwent zwykle nawet nie wie, że ma wyprany mózg.
Na pozór chodzi wolno, ale myśli ma skierowane wyłącznie na jeden tor i ciągle powtarza hasła, które wcisnęli mu do głowy jego przywódcy lub propagandyści.
Temat aborcji jest idealnym przykładem niewoli mentalnej. Do tej pory jestem zafascynowany faktem, że ktokolwiek może popierać mordowanie dzieci w tak okrutny sposób — i jeszcze uważa się przy tym za dobrego człowieka.
Kolejnym przykładem jest nasz ulubiony wirus. Tutaj mamy mieszankę niewoli mentalnej, którą napędza propaganda i bezpodstawny strach, oraz fizycznej, czyli lockdownów. Ludzie sami wchodzą do klatek i dają się szprycować jak bydło.
Świątynia a ciało
Mimo że zwykle myślimy o kościele jako świątyni bożej, jest to przeświadczenie błędne. Kościół to tylko zewnętrzna reprezentacja prawdziwej świątyni, czyli ludzkiego ciała. W końcu to w tym ostatnim mieszka dusza.
Z tego samego powodu obowiązkiem każdego z nas jest dbać o ciało i nie bezcześcić go.
Jeśli chwilę się zastanowimy, szybko dojdziemy do wniosku, że mało kto tego obowiązku przestrzega. To niesamowite, jakie okropieństwa ludzie są w stanie zafundować świątyni, którą mają pod opieką — szczególnie w dzisiejszych czasach.
Rozmiar bezczeszczenia ciała rozciąga się od wyuzdanych praktyk seksualnych, przez uzależnienia i samookaleczanie, po tatuaże oraz różne inne „ozdoby” tego typu.
Powyższe praktyki zwykle wynikają z poczucia wewnętrznej pustki i niezrozumienia własnej — bądź co bądź — świętej natury.
Indywidualizm a myślenie grupowe
Współcześni lewicowi sataniści nienawidzą chrześcijaństwa z jeszcze jednego powodu. Mianowicie: chrześcijaństwo jest religią indywidualistów.
Wiem, że dzisiejsi niedzielno-jasełkowi chrześcijanie nie zdają sobie z tego sprawy. Jednak fakt pozostaje faktem. Jak mówi Biblia, Bóg stworzył każdego z nas wyjątkowym i nawet ofiarował duchowego nauczyciela, żeby nas prowadził.
Nie mamy być bezosobowymi robotami, które bez przerwy powtarzają hasła wymyślone przez propagandystów. Nie mamy ufać ludziom, tylko Bogu — i myśleć za siebie, robić swoje oraz żyć własnym życiem.
Powyższe stoi w oczywistej sprzeczności do wszystkiego, co robią architekci społeczni. Dzisiaj każdy musi być w jakiejś szufladce. Zaszczepiony, niezaszczepiony. Socjalista, kapitalista. Lewak, prawak. Itd.
Wszystko w myśl zasady: „dziel i rządź.”
Każdy z nas ma należeć do jakiejś grupy i jako jej członek kłócić się z innymi grupami. Bo kiedy my jesteśmy zajęci walką między sobą, ci na górze powoli odbierają nam wszystko, co mamy.
Pamiętaj, że jedyny prawdziwy podział to prawda i kłamstwo/dobro i zło.
Właśnie dlatego chrześcijaństwo — prawdziwe chrześcijaństwo — i wynikający z niego indywidualizm jest zagrożeniem dla architektów społecznych.
Miłość a nienawiść
Ostatnią, ale nie mniej ważną (a może najważniejszą) kwestią jest miłość, a dokładniej: jej brak. Zamiast tego na każdym kroku przepychana jest nienawiść.
Zaszczepieni mają nienawidzić niezaszczepionych.
Lewactwo ma nienawidzić prawicowców.
Kobiety mają nienawidzić mężczyzn.
Itd.
Oczywiście, jak to mówił klasyk, w tym szaleństwie jest metoda. Nienawiść oślepia i prowadzi do czynów, których człowiek normalnie w życiu by się nie dopuścił. Innymi słowy: reagując emocjonalnie, nigdy nie podejmiemy dobrej decyzji. Zakładamy klapki na oczy i idziemy na rzeź.
Z drugiej strony mamy miłość. W końcu każdy słyszał, że chrześcijaństwo każe nam kochać bliźniego swego.
Jednak boska miłość to nie emocja, tak jak niektórym się wydaje. Boska miłość to pewne nastawienie do świata, w których chcesz dobrze i życzysz innym dobrze.
Bo kochać kogoś nie oznacza akceptacji lub tolerancji dla jego zepsucia i zła. Wręcz przeciwnie — mamy zwracać na nie uwagę. Kiedy robi błąd, mamy obowiązek mu o tym powiedzieć. Kiedy czyni źle — to samo.
Prawdziwa miłość objawia się tym, że potrafisz być szczerym w stosunku do drugiego człowieka. Bez obaw o to, że urazisz jego uczucia czy coś podobnie durnego.
Zauważ, że ludzie zazwyczaj potrafią być szczerzy tylko wtedy, kiedy się na kogoś rozzłoszczą. Włącza się tryb „teraz to mu (albo jej) wygarnę, co o nim myślę.”
To zła szczerość.
Szczerość wynikająca z nienawiści zabija. Za to szczerość wynikająca z miłości daje życie. Dlatego ludzie zwykle lepiej reagują, kiedy zwracasz im uwagę w dobrej wierze, a nie żeby się przyczepić.
Podsumowanie
Jak widzisz, współcześni sataniści stawiają cały świat na głowie. Próbują zniszczyć lub przerobić na swoją modłę wszystko, co stworzył Bóg.
Swoją drogą to jednocześnie zabawne i fascynujące. Dosłownie wszystkie zasady boskie muszą zostać obalone, zakopane i odbudowane na nowo — na opak.
Wynika to z faktu, że sataniści są pyszni. Wydaje im się, że sami mogą być bogami. Tak jak ich mroczny ojciec, zazdroszczą Stwórcy boskiej mocy. Jednak (na szczęście) stare przysłowie mówi, że duma kroczy przed upadkiem.
I w tym przypadku tak będzie.
Tym słodko-gorzkim podsumowaniem kończę tradycyjny, świąteczny artykuł. Miłego końca świąt i nowego roku! Trzymajcie się zdrowo i ciepło! 😉
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Zdjęcie wpisu autorstwa: Dalton Smith on Unsplash
Dowiedz się więcej:
Mając na myśli Boski porządek i hierarchię,masz na myśli jedynie judeo-chrzescijańską tradycje. To jest tylko element krajobrazu światowego. Globalnie udział tej kultury stał się istotny dopiero w czasie ery kolonizacyjnej. Dopiero w ~1850 chrześcijaństwo stało się największą religią https://youtu.be/q3EneZhsM0Y
Co więcej, nawet w naszej religii taka hierarchia nie jest prawdziwa. Ale już kiedyś o tym dyskutowaliśmy i masz „heretyckie” i sprzeczną wiarę z kościołem katolickim.
Oczywiście że jest prawdziwa i wprost opisana w Biblii.
A co do kultury fakt jest taki, że taka hierarchia jest jedyną, która działa. Jakoś do współczesnych czasów nie dotrwała żadna cywilizacja matriarchalna.
1) Jest prawdziwa, bo opisana w Bibli, czy jest prawdziwa i opisana w Biblii?
2) Nie jest to prawda, są kultury nawet teraz matriarchalne, np Luguru
1) I jedno i drugie
2) Pojedyncze kultury może i tak, ale żadnych cywilizacji. Powód jest prosty — żadne społeczeństwo matriarchalne nie ma szans w rywalizacji z patriarchalnym. Historia świata tego dowodzi.