Tobie też wmówiono, że związek polega na partnerskiej relacji, w której wspieracie się wzajemnie w kryzysowych czasach? Raz ty wyciągasz z dołu ją, a kiedy indziej ona ciebie?
Tak? Brzmi znajomo?
A zastanawiałeś się kiedykolwiek, dlaczego twoja druga połówka (którą oczywiście bardzo kochasz), z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok darzy cię coraz mniejszym szacunkiem?
No właśnie.
Nikt ci nie powiedział, że odsłanianie swoich wrażliwych punktów przed kobietą nie jest najlepszym pomysłem, prawda? W takim razie ja ci to mówię — tu i teraz.
Zaś poniżej tłumaczę, dlaczego.
Mężczyzna, który przewodzi
Na początek wyjaśnijmy sobie jedno: nie ma czegoś takiego jak “związek partnerski”.
Dlaczego?
Bo zawsze jedna strona dominuje, a druga się podporządkowuje. Jeśli jakikolwiek mężczyzna mówi, że on i jego kobieta są “partnerami”, możesz z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że rozmawiasz z pantoflarzem. Facetem, który słucha się żony (albo narzeczonej/dziewczyny).
Za słowem “partnerzy” taki jegomość może ukryć swoją słabość, więc to robi.
Dobra. Skoro to mamy wyjaśnione, kontynuujmy.
Mężczyzna jest głową rodziny nie tylko z tego powodu, że powinien przewodzić, czyli podejmować decyzję w imieniu żony i dzieci. Jest głową również dlatego, że stanowi przykład do naśladowania dla swojej kobiety, synów i córek.
Żona nie może widzieć w mężu słabości, jeśli ma go szanować.
Ty, jako mężczyzna, jesteś dla niej filarem, bezpieczną przystanią, kołem ratunkowym. Ona MUSI to wiedzieć, jeśli ma w spokoju zająć się domem i dziećmi.
W przeciwnym wypadku, gdy mąż (który miał być skałą) okazuje się miękką pipą, kobieta nie tylko traci do niego szacunek, ale jednocześnie gubi grunt pod nogami. Jej oparcie (mąż) jest chwiejne, pęka, pojawiają się w nim rysy. Przez to nie może mu dłużej ufać.
Jak to się kończy? Stresem — i to nieustannym.
Nie ma czegoś takiego, jak "związek partnerski".
Jeśli kobieta zacznie wierzyć, że nie jesteś w stanie pełnić roli lidera, znienawidzi cię. Dlaczego? Bo w takiej sytuacji musi brać na swoje barki rolę, do której z natury się nie nadaje, czyli rolę przywódcy.
Właśnie dlatego nie powinieneś dzielić się z nią swoimi słabościami. Ona ma widzieć w tobie przykład siły, a każde zwierzenie z własnych najskrytszych problemów sprawia, że wspomniany obraz siły zaczyna pękać i łamać się.
Jak myślisz, dlaczego u kobiet podziwia się “męskie” zachowania, ale już “żeńskie” u mężczyzn są obiektem drwin?
Odpowiedź jest prosta: mężczyzna znajduje się ponad kobietą w boskiej hierarchii. Dlatego gdy upodabnia się do kobiety, “zniża się” do jej poziomu. U kobiety jest przeciwnie — “wznosi się” do poziomu męskiego.
Nawet te tępe feministki robią wszystko, by upodobnić się do mężczyzn (nawet jeśli nie chcą się do tego przyznać).
Ale to jest temat na inny artykuł.
Wystarczy, że wiesz jedno: kobiety zawsze szukały w mężczyznach przykładu — czy to w ujęciu społecznym, czy rodzinnym. Dlatego ty masz ten przykład dostarczać.
A teraz pozwól, że zejdziemy z tego patetycznego tonu.
W dalszej części tekstu podam ci bardziej praktyczny dowód na to, że nie warto dzielić się z kobietą swoimi tajemnicami.
Dla ciebie intymność, dla niej amunicja
Jeżeli uważasz, że masz w swojej kobiecie oparcie i bez problemu możesz dzielić się z nią swoimi tajemnicami oraz słabościami, pozwól, że ci coś wyjaśnię.
W momencie, w którym dzielisz się wrażliwymi stronami swojej natury, twoja panienka odegra swoją rolę idealnie.
Wysłucha, będzie współczuła, a może nawet przytuli i powie coś w stylu: “o ty biedny…”
W tej konkretnej chwili poczujesz się kochany — zupełnie jakbyś przytulał się do mamusi jako mały chłopczyk 😉
ALE!
No właśnie… ale…
Kilka dni (a może i tygodni) później, kiedy już zapomnisz o całej sprawie, przyjdzie chwila spięcia między wami. W każdym związku się zdarza, prawda? Wymieniacie argumenty, zaczynacie się kłócić, robi się gorąco…
(Swoją drogą polecam ostatni artykuł, w którym opisałem, jak sobie w takiej sytuacji radzić.)
Właśnie wtedy z zaskoczeniem przekonasz się, że wszystkie twoje słabostki i tajemnice, o których w zaufaniu jej opowiedziałeś, nagle stają się amunicją w jej ustach.
Nawet jeśli wierzysz, że twoja księżniczka jest na to za dobra, lepiej nie kuś losu!
Pozwól, że wyjaśnię ci to na przykładzie.
Ostatnio słyszałem historię młodego faceta, który ma bardzo trudną relację z ojcem. Jak sam mówił, nienawidzi swojego rodzica i życzy mu śmierci, bo tata podobno był dla niego taki zły.
(To oczywiście błąd z jego strony, bo jeśli nienawidzi własnego ojca, nigdy nie będzie prawdziwym mężczyzną — ale nie o tym dzisiaj.)
Ten sam młody facet zwierzył się z tej sytuacji swojej ówczesnej dziewczynie. Było tak, jak opisałem wyżej: gdy mówił, pocieszała go i współczuła. Jednak kilka tygodni później doszło między nimi do kłótni, w której dziewczyna użyła tej historii przeciwko niemu.
Powiedziała mu coś w stylu: “jesteś gorszy od swojego ojca.”
Oczywiście wiedziała, że go to zaboli. Właśnie do tego dążyła. Kobiety doskonale wiedzą, gdzie wbić szpilę, żeby bolało. Jedno zdanie i faceta znokautowała lepiej, niż zrobiłby to mistrz wagi ciężkiej w boksie.
Stąd moja rada dla ciebie:
Nie dawaj kobiecie amunicji, którą później wykorzysta przeciw tobie.
Nawet jeśli wierzysz, że twoja księżniczka by czegoś takiego nie zrobiła, dla własnego bezpieczeństwa i komfortu psychicznego — nie rób tego. Nie kuś kobiety, bo możesz się potężnie na niej zawieść 😉
Podsumowanie
Kiedyś pisałem tekst w podobnym temacie, ale już wtedy czułem, że czegoś w nim brakowało. Dlatego dzisiaj postanowiłem uzupełnić bloga tym oto krótkim (mimo że dłuższym, niż zakładałem) wyjaśnieniem.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej w tej kwestii, poniżej (w obrazkach) znajdziesz artykuł, o którym mowa.
A! Jeszcze jedno.
Wiesz, że kobiety lubią dużo gadać, prawda? To jeszcze jeden powód, dla którego nie warto dzielić się z nimi sekretami. W przeciwnym wypadku szybko się przekonasz, że twoja tajemnica nie jest już tajemnicą.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Zdjęcie wpisu autorstwa Adrienn z Pexels
Dowiedz się więcej:
Hej Fabian, co sądzisz o czakrach?
Nic, nie mam zdania, nie korzystam 😉
Moim zdaniem takie kobiety to po prostu „dziewczynki”, które nie nadają się do poważnego bycia z kimś. W życiu bywa różnie i zdażają się przeciwności losu w których dobrze mieć przy sobie wsparcie drugiej połówki. Bo co jeśli partner trafi do szpitala? Jest taka kobieta go nie wesprze tylko zostawi w chwili słabości, to nie jest ona godna zwać się kobietą, lecz dziewczynką która jest dobra tylko wtedy gdy jest wszystko dobrze, a gdy coś jest nie tak, płacze i robi dramat. Poza tym prawdziwa siła objawia się tym, że człowiek potrafi przyznać się do swoich słabości. ukrywanie problemów przed partnerką nie jest oznaką bycia samcem Alpha, lecz znaczy że facet albo się boi bo nie ma do niej zaufania (trzeba rozważyć bycie z kimś takim), lub wmawiania sobie na siłę bycia niezniszczalnym (trzeba pamiętać że mężczyzna jednak jest człowiekiem, i jak każdemu mogą puścić nerwy, problemy z psychika itp).
Gdzie facet ma się budować, wzmacniać, otrzymywać pełne wsparcie, zrozumienie i miłość jak nie przy swojej wybrance?
Facet który postanowił być mężczyzną w pewnym sensie idzie na wojnę. Walczy dzielnie każdego dnia, a kobieta powinna opatrywać mu rany, a nie tylko beztrosko wpatrywać się w niego i żyć w złudnym przekonaniu że nie ma on żadnych problemów.
Ładnie napisane z tym codziennym chodzeniem na wojnę i opatrywaniem ran.
W tekście pisałem o sprawach duchowych (albo jak kto woli: psychologicznych). W końcu jak mężczyzna zachoruje to tego nie ukryje przed żoną 😉 No i oczywiście powinna mu wtedy „opatrywać rany”, jak napisałaś.
Jednak są pewne rzeczy, o których swojej wybrance mówić nie powinien — z różnych powodów. Bo mogłaby niepotrzebnie panikować, bo straciłby w jej oczach, jakby zaczął się nagle użalać nad sobą czy dzielić problemami, itd.
Piszesz, że prawdziwa siła to przyznanie się do swoich słabości. Kobiety coś takiego często mówią, ale same w to nie wierzą. Żadna nie chciałaby być z facetem, który przyznaje się do swoich słabości. To siła jest atrakcyjna, a nie słabość.
Poza tym wystarczy, żeby mężczyzna sam przed sobą potrafił się do tego przyznać i wyciągnąć wnioski. Nie musi dzielić się swoimi słabościami ze światem.
Taka ciekawostka uważam że kobiety też nie powinny dzielić się swoimi słabościami,tak samo faceci potrafią wyciągać brudy z przeszłości,coś o tym wiem. To nie jest tak że robią tak tylko kobiety tylko wszyscy ludzie,których nikt nie nauczył miłlości. A apropo feministek,to właśnie wy faceci nas takimi czynicie,sam to z resztą super napisałeś jak kobiety przejmują rządy, dlaczego bo facet nawala.To raz a dwa myślę że kobiety są feministkami bo zostały zranione w swerze intymnej i psychicznej. Następna sprawa możliwe,że faceci nie ogarniają i okazują słabość dlatego że wychowywała ich tylko mamusia bo tata nie umiał znałeść czasu dla syna.I tak historia zatacza koło.Więc bez sensu jest jechać tylko po kobietach.Tak jak napisałeś a ja dodam nie swoje słowa,,Marynarzu chwyć ster w swoje ręce,,
Każdy człowiek został w swoim życiu w ten czy inny sposób zraniony, ale nie każdy tworzy wokół tego ideologię i nie próbuje się mścić. Więc to nie jest usprawiedliwienie dla bycia feministką.
To, że wcześniej sobie wybrała typa, który ją „zranił”, nie oznacza, że inni mężczyźni muszą ponosić za to konsekwencje.
To jej problem, że hoduje w sobie nienawiść i jest zaślepiona do tego stopnia, że już nie ogarnia, co jest słuszne, a co nie.
Oczywiście, że słabość ojców gra rolę w tym, jak wyglądają nowe pokolenia mężczyzn. Z połowę bloga poświęciłem temu tematowi. Co nie zmienia faktu, że nikt nie zwraca uwagi na zło, które dzieciom wyrządzają matki.