Do tej pory opisywałem cechy, które w mniejszym lub większym stopniu człowiek dzielił ze zwierzętami. W tym aspekcie mistrzostwo różni się diametralnie. Jako jedyna z wymienionych męskich cnót przysługuje tylko i wyłącznie ludziom, bo jako jedyna opiera się w głównej mierze na ludzkim intelekcie.
Z tego samego powodu mistrzostwo jest cechą najbardziej pożądaną współcześnie, dającą największe prawdopodobieństwo osiągnięcia sukcesu, a dodatkowo taką, która może pełnić rolę uzupełniającą, jeśli ktoś cierpi na niedostatek którejś z pozostałej trójki.

Cecha odróżniająca nas od zwierząt
W przeciwieństwie do zwierząt, których zwycięstwo lub przegrana zależy wyłącznie od okoliczności i wrodzonej sprawności, człowiek może manipulować rzeczywistością. W królestwie natury sprawa ma się jasno: silne, zwinne i bardziej skłonne do walki zwierze z łatwością pokona słabszego osobnika. Tylko dzięki przenoszeniu naszego człowieczeństwa na zachowania zwierząt możemy mówić o ich strategii, mądrości czy zaradności. Wszystko, co w ten sposób opisujemy, jest po prostu zlepkiem instynktów, pozwalających ich posiadaczowi przetrwać. Zwierzęce zachowania nie są produktem myślenia, a na pewno nie takiego, jakie cechuje człowieka.
W naszym cyfrowym, skomplikowanym społeczeństwie, jeśli miałbyś postawić na tylko jedną z czterech męskich cnót, właśnie ta przyniosłaby ci najwięcej owoców.
Zdolność i chęć rozumowania, rozwijania umiejętności i technologii dających przewagę nad okolicznościami – nie ważne, czy mówimy o osobistej niedoskonałości, o naturze, czy o innych ludziach – jest cnotą tylko i wyłącznie ludzką. Zarówno potęgą, jak i piętą achillesową człowieka.
Jeśli zapytać mężczyzn, co to znaczy być dobrym w byciu mężczyzną, często otrzymamy zestaw odpowiedzi podobnych do tych spotykanych w ofertach pracy, opis niezbędnego minimum potrzebnego, by wykonywać dany zawód.
Te wymogi, oczekiwania wobec mężczyzn, mogą się zmieniać w zależności od czasu, miejsca i kultury, ale pierwotna zasada, która jest fundamentem dla nich wszystkich, pozostaje ta sama. Zawsze i wszędzie mężczyzna musi być zdolny do tego, by „dźwigać własny ciężar”.
Kobieta dużo chętniej i częściej przyjmie pomoc ze strony grupy, bo zawsze jej potrzebowała. Ciąża, poród czy wychowanie dziecka czyni ją bardziej wrażliwą na zewnętrzne niebezpieczeństwa. Ale nawet w społeczeństwach, w których nie trzeba obawiać się już zagrożeń z zewnątrz, kobieca wartość w oczach mężczyzn rzadko kiedy opiera się na ich przydatności, a raczej na takich cechach, jak atrakcyjność czy urok osobisty. Jeśli mogą sobie na to pozwolić, większość mężczyzn z chęcią wesprze kobietę, która jest beztroska, ale ładna i czarująca.
Bycie kompetentnym zawsze było kluczową częścią męskiego zdrowia psychicznego i jego poczucia własnej wartości. Mężczyźni chcą być samowystarczalni i powinno się tego od nich wymagać. Żaden szanujący się facet nie zdzierży bycia kulą u nogi innego człowieka.
Zupełnie inaczej sprawa ma się z mężczyznami. Możemy ze świecą szukać kobiety lub mężczyzny, którzy zechcą pomóc dorosłemu, zdrowemu facetowi. Jeszcze rzadziej będą robić to bez urazy, a nawet obrzydzenia. Nie ma takiego okresu w życiu dorosłego mężczyzny, w którym może być zwolniony z niesienia własnego ciężaru – chyba że jest chory, ranny, niepełnosprawny albo stary. Bycie kompetentnym zawsze było kluczową częścią męskiego zdrowia psychicznego i jego poczucia własnej wartości. Mężczyźni chcą być samowystarczalni i powinno się tego od nich wymagać. Żaden szanujący się facet nie zdzierży bycia kulą u nogi innego człowieka.
Jak podsumował to Don Corleone w Ojcu Chrzestnym: „kobiety i dzieci mogą sobie pozwolić na bycie beztroskimi, ale nie mężczyźni”. Mężczyźni zawsze muszą trzymać rękę na pulsie, muszą demonstrować przed grupą, że potrafią o siebie zadbać.
Jeśli tego nie potrafisz, jesteś pasożytem, żerujesz na tych, którzy budują społeczeństwo. Dziecko to dziecko, ale niekompetentny dorosły jest żebrakiem. Jednym z problemów współczesnego, wielkiego dobrobytu jest to, że czyni on dzieci i żebraków z nas wszystkich – taka tendencja jest obrazą i barierą dla dojrzałej męskości.
Mężczyźni chcą wiedzieć, czy ich towarzysze posiadają zdolności fizyczne, hart ducha i niezbędne umiejętności opanowanie do perfekcji, by wygrać.
Mężczyzna, któremu zależy na tym, by być kompetentnym, stał się ograną postacią komediową. Żart o „mężczyznach, którzy nie chcą się zatrzymać i poprosić o wskazanie drogi” wydaje się nie starzeć w uszach kobiet i ludzi żerujących na systemie, którym wygodniej jest oddać większą część swojej niezależności w zamian za opiekuńcze ramię państwa.
Męska odraza wobec zależności jest murem blokującym socjalistyczny, „matczyny” ustrój. Dlatego mężczyźni, którzy biorą na swoje barki odpowiedzialność i ciężar życia – szczególnie ci, którzy robią to z sukcesem – zawsze będą pierwsi na celowniku różnej maści socjalistów, żebraków, ludzi słabych i zależnych.
Zależność jest bezsilnością. Ale powiedziawszy to, wciąż należy pamiętać o fakcie, że mężczyźni zawsze polowali wspólnie i w swoich grupach układali się w hierarchie oparte na sile, odwadze i zdolnościach. Mimo, że mężczyzna czuje się komfortowo będąc niezależnym, mówienie o całkowitej niezależności jest kompletną bzdurą. Mało kto zdołałby przetrwać na własną rękę, mało kto chciałby.
Ale wciąż, decydowanie o własnym losie w kontekście społeczeństwa opiera się na wymyśleniu, jaką wartość dokładasz do kolektywu i w jaki sposób możesz stać się cennym członkiem wspólnej grupy. Całkowitym minimum, by przejść od zależności do niezależności, jest kompetencja i samowystarczalność, czyli umiejętność „dźwigania własnego ciężaru”.
Bycie niezależnym członkiem grupy polega na wyuczeniu się zestawu przydatnych umiejętności. Takie jest założenie stojące za posyłaniem dzieci do szkoły – mają się tam nauczyć niezbędnego minimum, które pozwoli im być przydatnym dla i funkcjonować w społeczeństwie.
Nie możemy obronić się przed podziwianiem ludzi lepszych od nas, chociaż często się do tego nie przyznajemy, a nawet (czego nie polecam nikomu) nienawidzimy tych, przy których czujemy się niewystarczający.
Wracając do meritum: zrozumienie Męskiej Drogi znaczy zrozumienie tego, jak mężczyźni się wzajemnie oceniają i jak przyznają sobie status w kontekście pierwotnej historii, wspólnej wszystkim mężczyznom. Jak już pisałem: amoralny męski etos jest taktyczny i utylitarny. Podobnie wybiera się członków do sportowej drużyny. Zanim ktokolwiek zapyta cię, czy jesteś dobrym człowiekiem, będzie chciał wiedzieć, czy jesteś dobrym graczem. Opowiadanie sobie plotek z życia sportowców może być ciekawe na co dzień, ale gdy wychodzą na boisko, liczy się tylko jedno: jak mogą przyczynić się do zwycięstwa. Mężczyźni chcą wiedzieć, czy mają zdolności fizyczne, hart ducha i niezbędne umiejętności opanowanie do perfekcji, by wygrać.
Tak samo rzecz się ma w życiu – mistrzostwo w jakiejś dziedzinie potrafi otworzyć wiele drzwi i wzbudzić podziw u wielu ludzi.
Definicja tej cechy u Donovana brzmi:
„Mistrzostwo jest chęcią i zdolnością do kultywowania/demonstrowania biegłości w, i znajomości technik wspierających egzekwowanie swojej woli na sobie, na naturze i na innych ludziach.”
Kto potrafi więcej, dostaje więcej – nie ważne, czy mówimy o zasobach, czy szacunku swoich towarzyszy.
Mistrzostwo pozwala również osiągnąć wyższy status społeczny z tego prostego powodu, że jeśli posiadasz jakieś dodatkowe umiejętności ponad wymagane minimum, jesteś więcej wart – a jeśli jesteś mistrzem w jakiejś dziedzinie, ludzie sami zaczną zgłaszać się do ciebie z problemami. Tak to działa, nikt z nas nie jest odporny wobec czyjegoś mistrzostwa. Zawsze podziwialiśmy i będziemy podziwiać ludzi lepszych od nas, chociaż często możemy się do tego nie przyznawać, a nawet takiego człowieka znienawidzić za jego wyższość nad nami – ale nie polecam tej drogi.
Dlatego też mistrzostwo może być cechą kompensacyjną, w takim sensie, że jeśli komuś brakuje siły albo odwagi, może to nadrobić, dostarczając swojej grupie czegoś o wielkiej wartości. Jak pisze Donovan: „równie dobrze jakiś kurdupel mógł ujarzmić ogień, albo wymyślić kuszę, albo zagrać pierwszą muzykę, i dzięki swoim zdolnościom był podziwiany wśród swoich, nawet mimo innych niedostatków. Homer był ślepcem, a mężczyźni cenili jego słowa przez tysiące lat.”
Kobiety też zarabiają na swoje utrzymanie poprzez dobre opanowanie umiejętności danego rodzaju – mistrzostwo nie jest ekskluzywną cnotą mężczyzn. Ale u nich gra ważniejszą rolę. Indywidualne zdolności zawsze były czymś, co pozwalało mężczyznom lepiej walczyć pomiędzy sobą o status. Kto potrafił więcej, dostawał więcej – nie ważne, czy mówimy o zasobach, czy szacunku swoich towarzyszy.
Jak to pięknie podsumowuje autor: „jeśli potrzeba jest matką wynalazku, to właśnie potrzeba rywalizacji o status i uznanie wśród swoich jest tym, co napędza wielu wynalazców do działania.”
Nie ma takiego okresu w życiu dorosłego mężczyzny, w którym może być zwolniony z dźwigania własnego ciężaru – chyba że jest chory, ranny, niepełnosprawny albo stary.
Męskość nigdy nie może zostać całkowicie oddzielona od agresji, bo bez niej nie bylibyśmy w stanie rywalizować (triada siły, odwagi i honoru jest mocno z agresją związana). Jednak bez mistrzostwa, cechy szczególnie ludzkiej, bo związanej z ludzkim rozumem, męskość nie byłaby pełna.
Elity w dominującej liczbie przypadków zdobywają i utrzymują władzę dzięki swoim kompetencjom, a nie brutalnej sile – ta teza jest dużo bardziej prawdziwa teraz, w naszym cyfrowym, skomplikowanym świecie.
I w tym cyfrowym, skomplikowanym społeczeństwie, jeśli miałbyś postawić na tylko jedną z czterech męskich cnót, właśnie ta przyniosłaby ci najwięcej owoców.
Nie znaczy to jednak, żebyście całkowicie porzucili pozostałe trzy. Bądźcie silni, odważni i honorowi, a przede wszystkim najlepsi w tym, co robicie, a przy odrobinie szczęścia świat stanie przed wami otworem.
Jutro zapraszam na finał, w którym zajmiemy się męskim honorem, tym samym kończąc naszą przeprawę przez korzenie męskości. Korzenie, na których wyrósł każdy z nas.