Jednym słowem? Ma. Dwoma? To zależy. A bardziej szczegółowo? Bardziej szczegółową odpowiedź na pytanie o przeszłość kobiety znajdziesz w treści artykułu.
Napisałem go, aby szerzej wyjaśnić temat, który poruszałem już w kilku poprzednich tekstach. Po części dlatego, że wiele osób w komentarzach odnosiło się do tej sprawy, a po części po to, żeby mieć jeden konkretny tekst poświęcony owemu, jakże istotnemu, wątkowi.
Także bez zbędnego lania wody przejdźmy do konkretów.
Dlaczego przeszłość kobiety ma znaczenie?
Mógłbym tutaj po raz kolejny wrzucić odnośnik do badania, którym dzieliłem się w innym artykule (i wrzucam — kliknij, żeby się przenieść). Pokazuje ono dość wyraźnie, że wraz ze wzrostem liczby byłych kochanków rośnie ryzyko niewierności w stałym związku.
Dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn (chociaż mężczyźni są pod tym względem nieco bardziej odporni na zepsucie, że tak to ujmę).
Idealna byłaby więc taka sytuacja, w której zarówno mąż, jak i żona, są dla siebie pierwszymi kochankami. To jeden z najlepszych prognostyków trwałości małżeństwa. Oczywiście nie daje 100% gwarancji sukcesu, ale znacznie (ZNACZNIE!) zwiększa szansę na udany, stały związek.
No dobra, ale ktoś ciekawski mógłby zapytać: dlaczego tak jest?
Uwaga, wyjaśniam.
Przyzwyczajenie do ucieczki od problemów
Pierwszym powodem, z racji którego człowiek z długą historią związków to zły materiał na małżonka, jest jego przyzwyczajenie do zrywania znajomości, gdy nie idą po jego myśli. W końcu robił to już kilkukrotnie, więc stało się to dla niego czymś w rodzaju nawyku.
Jeśli zatem zwiążesz się z kobietą, która ma już na swoim koncie kilku facetów, nie zdziw się, że łatwo przyjdzie jej kopnąć cię w dupę, jeśli przestaniesz ją satysfakcjonować lub znajdzie “lepszy model”.
Jest w tym wyćwiczona. Wie, jak to zrobić. Na dodatek sumienie ma już na tyle chłodne, że rozstanie nie sprawi jej wielkich problemów (do tego jeszcze wrócimy).
Jak w takim razie chciałbyś zrobić z niej materiał na żonę? Przykujesz ją łańcuchem do kaloryfera? Będziesz chodził po domu na paluszkach, byle tylko nie dać jej powodu do zerwania?
Dla niej związki są tak samo tanie, jak fast foody, więc dlaczego związek z tobą miałby być jakimś wyjątkiem?
Jeśli taka panienka trafi na coś, co jej się wyraźnie nie spodoba (albo nie będziesz chciał ustąpić w jakiejś kwestii), skręci w inną stronę i nie będzie się tobą przejmowała.
Niewrażliwość na mechanizm wiązania
Druga kwestia dotyczy seksu. Pełni on w związku kilka funkcji, jednak w tym miejscu skupimy się na jednej, najistotniejszej dla naszego wywodu. Roboczo nazwiemy ją “mechanizmem wiązania”.
Co to takiego?
Jak zapewne wiesz, seks tworzy między dwójką ludzi więź emocjonalną. Pojawiają się silne uczucia, których wcześniej nie było. Wytwarzają się hormony (oksytocyna i wazopresyna) powodujące, że kochankom zaczyna na sobie zależeć. Para staje się sobie bliższa nie tylko na gruncie fizycznym, ale również psychicznym i duchowym.
Dlatego małżeństwom radzi się regularne sypianie ze sobą. W ten sposób mąż i żona mogą utrzymać tę silną więź i budować większe poczucie bezpieczeństwa i zaufania.
Jest to także powód, przez który rozstanie tak boli, kiedy już się ze sobą sypiało.
W takim razie co dzieje się w sytuacji, gdy czyjeś życie jest wypełnione przygodnymi znajomościami seksualnymi? Albo ma już na swoim koncie kilka wcześniejszych związków intymnych?
Czy taki człowiek jest silnie związany emocjonalnie z każdym byłym kochankiem? Oczywiście, że nie. Nasze mózgi nie mają na tyle dużych zasobów psychicznych, żeby budować tak potężną więź za każdym kolejnym razem.
W takim razie co się dzieje?
Człowiek coraz bardziej uodparnia się na ów “mechanizm wiązania”. Wyrabia w sobie cechę, która w gruncie rzeczy jest psychopatyczna, ponieważ potrafi wykorzystywać drugiego człowieka bez uszczerbku na sumieniu. Jedyną rzeczą, którą wyciąga z seksu, jest pusta przyjemność/zaspokojenie.
Co to zatem za różnica dla “kobiety z doświadczeniem”, czy zaspokajasz ją ty, czy jakiś inny typ, który jej się podoba?
Innymi słowy: im więcej facetów na liczniku, tym bardziej niedostępna emocjonalnie, zimna i wyrachowana staje się dziewczyna. Do tego jeszcze moglibyśmy dodać fakt, że rozwiązłość seksualna działa destrukcyjnie na psychikę kobiety. Jej kolejny facet odziedziczy zatem wszystkie blizny (i idące razem z nimi problemy), które zostawili po sobie jego poprzednicy.
Dlaczego “to zależy”?
Skoro już wyjaśniliśmy sobie, dlaczego przeszłość kobiety ma znaczenie, wypadałoby odpowiedzieć na pytanie, które samo ciśnie się na usta. Mianowicie: czy powinieneś z automatu przekreślać każdą dziewczynę z “przeszłością”?
No cóż, to zależy.
Tak jak pisałem wcześniej, w idealnym świecie zarówno mąż, jak i żona powinni być dla siebie pierwszymi kochankami. Dlatego życzyłbym każdemu, żeby właśnie taką kandydatkę do związku sobie znalazł.
Jednak (niestety) nie żyjemy w idealnym świecie.
Dlatego, wchodząc w rolę adwokata diabła, powiem, że nie każda dziewczyna z historią musi być koniecznie zła. Mogło przecież zdarzyć się tak, że była wcześniej z kimś, z kim nawet planowała ślub, i to facet zostawił ją.
To jeden z powodów, dla których najbezpieczniej (szczególnie dla kobiety) jest nie sypiać ze swoim wybrankiem przed ślubem.
Druga kwestia jest taka, że — z perspektywy chrześcijańskiej — nawet kobieta z długą historią związków może odmienić swoje życie i stać się nowym człowiekiem w Chrystusie. Wiem, że takie rzeczy się dzieją, bo dowodów nie brakuje. Nawet homofile potrafią wyjść ze swojego ohydnego zboczenia i wieść normalne życie.
Nie uważajmy zatem za nieczyste tego, co Bóg uczynił czystym (jak mówi Pismo Święte).
Istnieje jednak pewien problem. Jak mężczyzna ma sprawdzić, czy domniemana przemiana kobiety jest prawdziwa, czy tylko udawana? Przecież taka osobniczka może tylko pozować na świętą, żeby złapać jakiegoś naiwniaka.
Chłop ma teraz biegać po jej rodzinie oraz sąsiadach, żeby wywiadywać się na temat aktualnego życia swojej potencjalnej wybranki? Wszystko po to, żeby upewnić się, że z tą przemianą to tak na poważnie?
Poza tym jest jeszcze jeden problem. I tutaj zwrócę się do każdej czytelniczki:
Jeśli robisz ze swojego ciała tani towar dostępny dla wielu facetów, znacznie utrudniasz mężczyznom szanowanie cię. Dlaczego? Zdradzę ci teraz tajemnicę i wyjaśnię, jak mężczyźni myślą (szczególnie ci, którzy nie wierzą w Boga).
Otóż, gdy masz na swoim koncie wiele intymnych związków, niszczysz swoją reputację. A im bardziej ją zniszczysz, tym bardziej w oczach facetów staniesz się ścierą — kawałem mięsa, który można pożreć i wydalić.
Mężczyźni będą na ciebie patrzyli jak na panienkę dobrą do łóżka i pochwalenia się kolegom, że się ją zaliczyło, ale na pewno nie jak na kandydatkę na żonę.
Tak myśli przeciętny facet z materialnym spojrzeniem na rzeczywistość. Ja też — i mówię to jako chrześcijanin — miałbym poważny problem z szanowaniem takiej kobiety. Wymagałoby to ode mnie dużo (duuuuuuuuużo) wysiłku.
Niestety, ale przeszłość ciągnie się za człowiekiem.
Dlatego — i tutaj znowu zwracam się do mężczyzn — powinieneś bardzo ostrożnie podchodzić do związku z kobietą “doświadczoną”. Schowaj naiwność do kieszeni i dobrze się upewnij, czy rzeczywiście zmieniła swoje nawyki, bo wiele ryzykujesz.
Zastanów się też, czy jesteś w stanie przejść do porządku dziennego nad jej przeszłością.
Mnie osobiście (szczególnie na tym etapie życia, na którym jestem) trudno byłoby zaakceptować, że moja żona wcześniej z kimś była. Jak pisałem w innym tekście, nawet jeden ex to już tłum, a co dopiero kilku.
Ku przestrodze
To nie była część oryginalnego artykułu, ale trafiłem na takie cudeńko na jakieś stronie z lekarzami i nie mogłem się nim nie podzielić. Potraktuj poniższą treść jako bonus i formę zadośćuczynienia, że tekst pojawił się dzień później.
Facet w potrzebie pisze tak:
Nie potrafię zaakceptować tego, że moja dziewczyna miała partnerów seksualnych przede mną. Dla mnie jest pierwszą kobietą jaką kiedykolwiek miałem. Po jakimś czasie zacząłem wypytywać o przeszłość partnerki, powiedziała mi o jednym chłopaku który był w jej życiu. Dziewczyna kłamała, widziałem to po niej od razu. Doszło do tego, że zacząłem przeszukiwać jej rzeczy osobiste ( laptop, telefon) i natrafiłem na kolejnego byłego partnera. Z czasem moja obsesja (myślę, że można to spokojnie tak nazwać) wzrastała, szukałem dalej, widziałem osoby z którymi wcześniej się spotykała, zdjęcia które żałuję, że widziałem. Nie jestem z tego dumny. Od sześciu miesięcy myślę o tym codziennie, o jej przeszłości, nie tyle psychicznej jak fizycznej, do tego doszedł problem z zaufaniem, po tych wszystkich rzeczach które przede mną „zatajała”, nie potrafię jej uwierzyć, że nie miała już nikogo więcej. Po czasie nauczyłem się z tym poniekąd żyć, staram się jak mogę żeby o tym nie myśleć, zmieniam tematy, czynności, lecz tak jak już wcześniej napisałem, i tak myślę o tym codziennie w mniejszym lub większym stopniu, a ona to widzi, gdyż nagle zmienia mi się humor, potrafię się śmiać, ale jeśli coś mi o tym przypomni, nastrój zmienia się o 180 stopni. Chcemy być razem, bo mimo wszystko kochamy się bardzo. Myślałem na początku, że wszystko samo minie, czytałem na internetowych forach, że nie tylko ja tak mam. Chciałbym prosić o jakąś radę.
Bardzo dziękuję za poświęcony czas i odpowiedź,
Pozdrawiam,
Daniel
A to są odpowiedzi psychologów:
Źródeł zazdrości nie ma co szukać w przeszłości partnerki, jej telefonach i mailach lecz w sobie. Zazdrość wywodzi się z lęku, braku pewności siebie i poczucia niskiej wartości. Warto spotkać się z psychoterapeutą i przyjżeć się sobie.
Zależy Panu na związku więc jest duża szansa na zmianę własnego Ja i zbudowanie udanej relacji
Pozdrawiam
Rafał Dobolewski
Źródło: Nie potrafię zaakceptować tego, że moja dziewczyna miała partnerów seksualnych przede mną
W skrócie: chłop odkrył, że jego „cudowna” dziewczyna była obracana nie przez jednego, ale przez co najmniej kilku innych typów, zanim weszli w związek. Potem jeszcze go okłamywała. W efekcie stracił do niej cały szacunek i zaufanie (co jest zupełnie normalne w takiej sytuacji).
Poszedł po poradę do psychologów, a ta banda imbecyli mu mówi, że ma iść na psychoterapię, bo to niby z nim jest problem.
Ręce opadają, jak się czyta takie porady.
I miej tu jakikolwiek szacunek do psychologów. Gang szarlatanów ćwierkających z jednego klucza.
Przynajmniej dla nas jest w tym pewna przestroga i dowód, że mężczyzna z automatu traci szacunek do rozwiązłej kobiety. A kiedy na dodatek okazuje się, że tą kobietą jest jego kobieta… no no no…
Mam nadzieję, że ten gościu nie pozwoli zrobić sobie prania mózgu u któregoś z psychomagów, bo z tej mąki już chleba nie będzie. Związek można zakończyć.
Właśnie dlatego mężczyzna powinien się dobrze zastanowić, czy jest w stanie przejść do porządku dziennego nad przeszłością kobiety, czy nie. O ile oczywiście ma taki komfort, że wyciągnie z niej tę informację przed władowaniem się w związek.
Podsumowanie
Na zakończenie dodam jeszcze, że wyżej opisane problemy nie dotyczą tylko kobiet. Na mężczyzn, mimo ich nieco większej odporności, rozwiązłość seksualna też działa destrukcyjnie. Tacy delikwenci nie nadają się na mężów, bo nie są godni zaufania.
Bądźcie zatem niewinni jak gołębie, ale roztropni jak węże — szczególnie, jeśli chodzi o związki.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Jest jeszcze teoria telegonii, tzn. że pierwszy mężczyzna, z którym obcowała kobieta, pozostawia w jej organizmie do końca życia nieusuwalny ślad genetyczny i nawet jej dzieci zrodzone z innego mężczyzny go posiadają.
A co do meritum to uważam, że o ile u konkubiny (nienawidzę słowa „partner”) jakakolwiek przeszłość jest akceptowalna, o tyle u żony już nie. Jeżeli chodzi o mężczyzn, to oczywiście nie działa to identycznie, ale to nie oznacza, że akceptuję pogląd, iż posiadanie kochanek jest czymś dobrym.
Z ciekawości sprawdziłem tę teorię, ale nie znalazłem żadnych solidnych dowodów na potwierdzenie istnienia takiego procesu. Jeśli kobieta miała dziecko z innym mężczyzną, wtedy jest bardziej prawdopodobne, że dzieci kolejnego mężczyzny będą miały geny jej ex, bo matka do końca życia zachowuje geny swoich dzieci.
Też nie lubię określenia „partnerstwo”, bo kojarzy mi się ze zboczeńcami.
Ty nie tylko gardzisz kobietami ale i wszystkimi ludźmi. Kto tak Cię bardzo skrzywdził w życiu, że masz takie poglądy?
Gdzie w tej wypowiedzi jest pogarda?
To przestroga dla wszystkich normalnych ludzi ceniących sobie wartości rodzinne , moralne i etyczne nie tylko chrześcijan .
Rozwiązłość była jest i będzie wynaturzeniem i zwichroeaniem psychicznym . Żeby oddać komuś swoje ciało najpierw trzeba go poznać, połączyć się emocjonalnie i duchowo . Sam akt sexualny jest bardzo istotny dla scalenia relacji partnerskich ale to jest ostatni element który cementuje związek.
Mam poważne wątpliwości czy po kilku dniach czy tygodniach jesteś w stanie poznać partnera i stwierdzić że to właśnie ten na całe życie. Szybkie punkcie do łóżka to tylko zwykle pieprzenie i zaspakajanie zwierzęcych instynktów a chyba jesteśmy czymś więcej niż zwierzętami. Takie skakanie z jednego faceta na drugiego a do tego jeszcze obarczanie tą wiedzą swojego partnera świadczy niestety o płytkości intelektualno-moralnej kobiety lub mężczyzny .
Sam tego niestety doświadczyłem.
O wielu rzeczach o mojej żonie dowiedziałem się niestety po ślubie o czesci jeszcze przed ale zaowocowało to moim rozbiciem psychicznym .
W 2 lata miała 6 facetów i tylko 1 z nich to był poważny i długi związek. Więc pytam się dlaczego mam jej okazywać szacunek skoro ja miałem przed jej poznaniem kilka związków gdzie dziewczyny chciały uprawiać sex ale ja nie będąc pewnym czy to ta właściwą która przeżyje że mną resztę życia konsekwentnie odmawiałem współżycia że względu na szacunek do nich i samego siebie .
I rzepy podsumować, nie jestem fanatycznym katolikiem nie praktykuje chociaż jak większość zostałem wychowany tej wierze .
Kieruje mną tylko imperatyw moralny i szacunek do drugiego człowieka.
Zgadzam się. Każdy normlany człowiek na trzeźwo zdaje sobie sprawę, że przespanie się kimś obcym jest co najmniej dziwne. Dlatego najpierw musi się odurzyć, żeby nabrać do tego „odwagi”. No chyba, że od dłuższego czasu praktykuje rozwiązłość. Wtedy może jest już mu wszystko jedno.
Jak już odpisywałem w innym komentarzu, mnóstwo mężczyzn ma problem z zaakceptowaniem bogatej przeszłości u kobiety. Zupełnie jakbyśmy mieli to wbudowane w system operacyjny przez głównego programistę 😉
Czyli jesteś kulturowym katolikiem, jak większość ludzi w Polsce. Nawet jeśli uznają się za ateistów, nadal operują i myślą w chrześcijańskim systemie moralnym, chociaż nie zdają sobie z tego sprawy. Nie chcę tu teraz zaczynać filozoficznej dyskusji, ale napiszę, że bez Boga nie można mieć obiektywnych wartości moralnych. Bez absolutu wszystko staje się relatywne, a dobre jest to, co sam uznam za dobre.
;D
Tak, nakryłaś mnie. Gardzę całym światem. Kobietami, mężczyznami, zwierzętami, chmurami na niebie… wszystkim.
A tak na poważnie: nie przesadzasz trochę? Gdzie w tym tekście widzisz pogardę, kiedy to jest jeden z łagodniejszych tekstów, jakie napisałem? Zresztą w innym komentarzu zdradziłaś, że jesteś katoliczką, więc chyba powinnaś się zgadzać z tą treścią, co nie?
A może podaj jakieś argumenty? Uważam, że artykuł jest bardzo merytoryczny, uważam tak jako facet. Wiele wartościowych rzeczy stąd wyciągam, mimo radykalne go podejścia autora w niektórych wpisach. Ja aż tak radykalny nie jestem, ale uważam z perspektywy faceta po przejściach, że skoro faceci tak myślą i też mają swoje ” męskie” emocje to tym bardziej powinnaś wziąć to pod uwagę.
Uderz w stół,a nożyce same się odezwą.Zabolało?
Joanna, ciekawe, czy masz niebieskie włosy i krowi pierścień w nosie, bo „kto cię skrzywdził” to taka wasza ulubiona odzywka na „zamknij się, bo mówisz to, co mi się nie podoba.” Czemu jak typowa julka nie przykleisz mu jeszcze łatek typu „incel”, „mizogin”, „seksista”, „grifter”, „doświadczonekobietyfob”. Pewnie sama masz bogatą przeszłość, a twoja odzywka to czysta projekcja. Idź na terapię, bo wyrażanie frustracji w internecie to nie jest samopomoc.
Podobno jest wierzącą katoliczką (tak pisała w innym komentarzu), więc osobiście dziwi mnie, że coś jej w tym tekście nie pasuje. Powinna się pod nim podpisywać rękami i nogami.
Mam naturalne blond włosy, niebieskie oczy, jestem bardzo ładna i jestem dziewicą, bo mam zasady. Kocham życie i kocham mężczyzn. I przykro jest czytać takie rzeczy o sobie.
Joanna tobie jest przykro? Ale już nie jest ci przykro, gdy bezpodstawnie oczerniasz innych i zarzucasz im krzywdę, co? Piękny przykład hipokryzji i podwójnych standardów. To Ty doszukujesz się w tekście nienawiści, a tam jej nie ma. To Twój problem. Powtórzę – Idź na terapię. Kto cię tak skrzywdził? 😉
Też mnie dobijało to jak widziałem, że psycholodzy jak jeden mąż krzyczą, by biec na terapię, bo to z nami jest problem… Dzisiejszy świat wspiera rozwiązłość, a ludzi z innymi preferencjami traktuje jak zepsutych. Sam miałem taką dziewczynę, której przeszłości nie akceptowałem i te myśli o eks mnie męczyły, a bóle somatyczne były nie do wytrzymania. Jeszcze cały internet wykrzykiwał pojęcie „Zazdrość wsteczna”, by racjonalizować czyjąś przeszłość i karcić tych, którym ona nie pasuje. Strasznie mnie zirytowało, że nie mogłem znaleźć dla siebie odpowiedzi. Ale na szczęście trafił na dobrego terapeutę faceta, który pouczył mnie, bym nie przejmował się, co myślą inni i przede wszystkim, by nie szukać pomocy w internecie. Ta cała zazdrość wsteczna nie istnieje. Jest obrzydzenie lub inne wyparte emocje. Jeszcze Wam powiedzą, że to związane z „OCD” i stąd te negatywne myśli. Niezła lewacka propaganda. Te myśli są efektem dysocjacji, działania wbrew sobie i wypierania swoich potrzeb i emocji. W którymś momencie stają się nie do zniesienia. I dobrze. Bo mają Cię zmusić do działania. Prawdopodobnie mówią „Obrzydliwe, zostaw mnie, nie chcę”. Idźcie za tym, co czujecie, a nie tym, co mówi internet i towarzystwo rozwiązłych ludzi. Acha, i to nie jest tylko domena chrześcijan. Jestem niewierzący 🙂 Pozdro.
Przy pisaniu trafiłem na różne teksty promujące tę „zazdrość wsteczną”. Czego to ludzie nie wymyślą, żeby tylko usprawiedliwić swoje zepsucie.
Mnóstwo mężczyzn ma problem z zaakceptowaniem bogatej przeszłości u kobiety. Zupełnie jakbyśmy mieli to wbudowane w system operacyjny przez głównego programistę 😉 Chyba tylko ci, którzy na co dzień praktykują rozwiązłość, nie mają z tym problemu. Chociaż nawet w tym przypadku wątpię, żeby którykolwiek z tych dziwkarzy chciał się ożenić z ladacznicą. Tylko że wtedy jest hipokrytą, prawda?
Ciężko coś znaleźć w google na temat tych genów przekazywanych przez ex, czy mógłbyś podrzucić linka z tą informacją że matka zachowuje geny dziecka?
https://tylkomedycyna.pl/wiadomosc/kobiety-przechowuja-dna-wszystkich-mezczyzn-z-ktorymi-odbywaly-stosunki-plciowe
To jest właśnie pisane na podstawie badania, o którym wspominałem. Ale jeśli przeczytasz sobie treść tego badania, jego autorzy nie wyciągają takich wniosków:
Najbardziej prawdopodobnym źródłem męskiego Mc w mózgu kobiety jest nabycie płodowego Mc z ciąży z płodem płci męskiej. U kobiet nieposiadających synów, męskie DNA może być również nabyte w wyniku aborcji lub poronienia. Historia ciąży była nieznana dla wszystkich, z wyjątkiem kilku badanych w obecnych badaniach, dlatego męski Mc w mózgu kobiety nie mógł być oceniany na podstawie konkretnej historii wcześniejszej ciąży. Oprócz wcześniejszych ciąż, męski Mc może zostać nabyty przez kobietę od rozpoznanego lub zmarłego bliźniaka płci męskiej, starszego rodzeństwa płci męskiej lub poprzez nienapromieniowaną transfuzję krwi.
Tu jest badanie:
https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0045592
Tu masz szerszy opis:
https://www.yahoo.com/news/fact-check-claimed-women-retain-190004935.html
EDIT: edytowałem komentarz, bo złe linki dałem początkowo.
Wysłałem Ci link do artykułu o przechowywaniu DNA bylych partnerów i przekazywaniu go potomstwu
Tu masz tekst o genach dzieci u matki:
https://lauragraceweldon.com/2012/06/12/mother-child-are-linked-at-the-cellular-level/
Autor linkuje w nim do kilku badań naukowych.
Jeśli chodzi o geny zostawiane przez poprzednich kochanków, nie ma na to solidnych dowodów. Wszystko, co możesz znaleźć, to jakieś testy na muchach i jeszcze parę badań, gdzie sprawdzali krew i mózgi kobiet. Ale ani jedno, ani drugie niczego nie udowadnia.
Zgadzam się z Tobą że nie udowadnia jednoznacznie że to DNA w mózgach kobiet pochodzi od byłych partnerów sexualnych którzy zostawili swoje nasienie w pochwie ale również nie stwierdza kategorycznie że tak nie jest .Badania są wciąż prowadzone a współczesna medycyna nie jest wcale tak bardzo zaawansowana by móc jednoznacznie potwierdzić lub zaprzeczyć takim korelacjom.
Co nie zmienia faktu, że póki co są to tylko luźne sugestie bez jakiegokolwiek cienia dowodu
https://kobieta.wp.pl/dziecko-jako-kombinacja-wszystkich-partnerow-seksualnych-5982744399729281a
Tu masz jeszcze bardzo ciekawy artykuł
To jest znowu to badanie z muchami. Nie sądzę, żeby wyniki z eksperymentów na muchach owocówkach można było przekładać na człowieka