Fabian Koziołek
Menu
  • Start
  • Artykuły
    • O męskości
      • Fundamenty męskości
      • Doskonalenie w męskości
      • Męskie ciało
      • Męska psychika
      • Męski duch
    • O kobietach
      • Kobieca natura
      • Relacje z kobietami
      • Feminizm
    • O rodzinie
    • O życiu społecznym
    • Krótkie strzały
    • Wielkie chrześcijaństwo
    • Publicystyka polityczno-kulturowa
    • Studium przypadku
    • Męska czytelnia
    • Wideo
  • Serie wpisów
    • Blackpill, Redpill, Godpill
    • Czerwone flagi w randkowaniu
    • Dosięgnąć męskości
    • Kręgosłup i serce
    • Męskość i jej cechy
    • Silne kobiety czy po prostu słabi mężczyźni?
    • Zamiana ról
  • O mnie
  • Kontakt
  • Oficjalna strona
Menu
partnerstwo

Partnerstwo nie istnieje – rozwinięcie

Posted on 4th styczeń 202021st maj 2023 by Fabian Koziołek
Czas czytania: 7 min.

Nowy rok rozpoczniemy od powrotu do tematu, który już od dłuższego czasu oczekuje na rozwinięcie. Pisałem już wstępnie w poprzednim wpisie o tym, dlaczego nie istnieje coś takiego, jak partnerstwo, więc tutaj nie będę się powtarzał i od razu przejdę do dalszej części tematu. A chciałbym go dzisiaj poruszyć z nieco innej perspektywy, mianowicie pokazać proces zakochiwania się chłopca (bo tych dzisiaj jest dużo więcej, niż mężczyzn).

Wyjście z domu

Dom, czyli dzisiejsza rodzina, w dużej mierze wygląda tak, że to matka rządzi życiem dzieci, swoim i męża, a ten ostatni, wracając z pracy, grzecznie przytakuje jej decyzjom. Może to tłumaczyć zmęczeniem, chęcią zachowania spokoju w domu, albo jeszcze czymś innym, ale prawda jest inna – boi się swojej kobiety. Czasem zdarzy się, że wybuchnie, kiedy po kolejnej tyradzie żony kończy mu się cierpliwość, ale koniec końców znów wchodzi pod pantofel.

Dzieci, dziewczynki i chłopcy, to obserwują i uczą się. Czego? Że kobiecie nie powinno się sprzeciwiać, a mężczyzna jest jedynie jakimś – słabo przez dzieci rozumianym – pomocnikiem mamy. Co w tym dziwnego, skoro matka z dziećmi przebywa, matka uczy, matka dba o wszystko i wszystkich, a ojciec spędza czas z dziećmi tylko o tyle, o ile może, i w taki sposób, na jaki pozwala jego żona. Same dzieci również nie do końca za tymi momentami przepadają, bo matka pewnie już zaczęła uczyć je niechęci do taty.

W tym momencie przechodzimy do syna, czyli naszego chłopca. Musimy uświadomić sobie kilka rzeczy, które z powodu wyżej wymienionych dzieją się w jego głowie. Spędził większość życia z matką i to ona wszystkiego go nauczyła, z ojcem miał kontakt słaby i nie czuł się przy nim za dobrze. Poza tym obserwując relację ojciec-matka nauczył się jednej rzeczy: mężczyzna (ojciec), którym chłopak sam ma się stać, jest zależny od kobiety, daje sobie wejść na głowę, pozwala jej o wszystkim decydować, a robiąc to wszystko wygląda dosyć żałośnie. Kobieta (matka) jest znowu tą cudowną, dbającą o wszystko i opiekującą się wszystkimi, nieomylną istotą. Taki obraz rodziny wystarczy, by wychodząc do świata chłopiec miał przeświadczenie o ułomności swojej męskości i czuł się zagubiony.

Rodzice pierwsi uczą chłopca, by wstydził się męskości.

Przeskoczmy teraz w dorosłe życie. Chłopak jest pełnoletni, wie wszystko o kobietach i jak kobiety się czują, bo sam zachowuje się jak kobieta (natura matki przeszła na niego). Wie, że z definicji jest mężczyzną, ale męskości nie zna i jej nie rozumie, bo nie było nikogo, kto by go o niej nauczył (nawet gdyby ojciec próbował, pozostający pod wpływem matki chłopak broniłby się przed tym rękami i nogami). Spotykając na swojej drodze kobiety, będzie je uważał za cudowne istoty i albo zechce im się przypochlebiać, albo z zazdrości, że sam jest „tylko” mężczyzną, będzie próbował je wykorzystywać.

Chłopak nie ma pojęcia, że nie przepracowując tego, co wyniósł z domu, będzie powtarzał błędne koło w całkowitej nieświadomości. Zakocha się, kobieta stanie się jego całym światem. Aby ją zadowolić i utrzymać przy sobie, ergo udowodnić, że na nią zasługuje, będzie próbował spełniać każdą jej zachciankę. Będzie szukał u niej pseudo-matczynej miłości, której największy wyraz znajdzie w seksie – dla niego będzie wyczyniał wszystkie te rzeczy. Gdyby tylko wiedział, że to miłości ojca tak naprawdę mu brakuje…

Nowa rodzina, nowe "partnerstwo"

Teraz chłopiec jest już w związku, może nawet się ożenił. O małżeństwie wie tyle, że on powinien zarabiać, najlepiej dużo, a żona zajmie się resztą. W końcu nie ma sensu się jej przeciwstawiać – jest kobietą, a kobiety są lepsze od mężczyzn (taką naukę nosi w sobie od dziecka). Jasne, może w niektórych przypadkach stanie się osobą decyzyjną, ale tylko wtedy, gdy żona w oczywisty sposób powie, żeby on się czymś zajął. Zadowolony, że dostał wolną rękę, przez chwilę może „poczuć się jak mężczyzna”, bo kobieta go doceniła (oczywiście jest to z góry błędne poczucie męskości).

Taki chłopiec-mąż nie wie, że jest nawinięty na palec jak nitka, a pętla z każdym dniem zaciska się wokół niego coraz bardziej. Jest zaskoczony i zdziwiony, że druga połówka się na niego wydziera i „strzela fochy”, kiedy on przecież stara się robić wszystko, by była szczęśliwa. Problem polega na tym, że kobieta nigdy nie będzie szczęśliwa przy słabym mężczyźnie – im bardziej będzie sobie uświadamiała jego słabość, tym bardziej będzie nim gardzić. Z biegiem lat ta pogarda przerodzi się w nienawiść, a on nie będzie miał pojęcia, o co chodzi. Jego „chęć zachowania spokoju w domu”, której nauczył się od swojego taty, koniec końców zaprowadzi go do piekła, bo wciągnie go tam własna żona.

Dzieci, jeśli takowe będą mieli, nauczą się tego samego przed wyjściem w dorosłość, czego nauczył się on sam i jego bracia/siostry. Błędny krąg rozpocznie się od nowa.

Dlaczego partnerstwo nie istnieje?

W poprzedzającym wpisie zaznaczałem już, że nie ma równości – ktoś zawsze dominuje. Zarówno biznesy, jak i związki, w których próbuje rządzić kilka stron, szybko się rozpadają. Jednak w przypadku związków sprawa jest o tyle prostsza, że rola lidera naturalnie należy do mężczyzny i tylko w przypadku, który opisujemy w tym tekście (czyli gdy mężczyzna jest słaby), odstąpi on tę rolę kobiecie. Niejednokrotnie powtarzałem, jaki jest tego efekt – ani on, ani ona nie będą z tego zadowoleni.

Rozumiem, że ego kobiety od razu mówi: „no gdzie, chyba nie dasz sobą rządzić jakiemuś żałosnemu mężczyźnie” – i tak najczęściej będą myślały te z kobiet, które miały podobną sytuację w domu, czyli nie miały dobrego kontaktu z ojcem. Nawet te normalniejsze, doceniające męską rolę w życiu i rodzinie, bardzo często naskakują na swoich mężów bez uprzedzenia. Często robią to tylko po to, by go sprawdzić.

Niejednej kobiety miałem okazję w życiu posłuchać i to, co było dla mnie, jako mężczyzny, najbardziej zaskakujące, to to, że przyznawały się do ataków agresji powstałych tylko w jednym celu. Chciały dzięki nim sprawdzić, czy mąż ma w sobie wystarczająco dużo siły, by się im przeciwstawić. Biada temu, kto w takiej sytuacji woli ustąpić – zrobi tak jeszcze kilka razy i całkiem straci resztki szacunku, które kobieta do niego miała. Mężczyzna oczywiście nie powinien dać się porwać emocjonalnemu dramatowi tworzonemu przez kobietę, bo wtedy ona wygrywa. Powinien w spokoju obstawać przy swoim, ewentualnie pomóc jej zapanować nad emocjami.

Partnerstwo to kłamstwo - zawsze ktoś ma ostatnie słowo.

Rodzinne przywództwo mężczyzny ma również inne plusy, z których czerpie i kobieta, i (a może przede wszystkim) dzieci. Mężczyzna (jeśli żyje w zgodzie ze swoją męskością) nie daje się porywać emocjom, myśli logicznie i robi to, co słuszne – takie same nauki przekaże swoim dzieciom. Kobieta natomiast, funkcjonując w emocjonalnym piekle (w zależności od danej osoby może dać się bardziej porywać emocjom, albo mniej), nie będzie w stanie podejmować słusznych decyzji – to samo piekło emocjonalne przekaże również dzieciom. Zastanówmy się – ile decyzji podjętych w emocjach okazało się z czasem słusznymi decyzjami? Niewiele, jeśli miałbym odpowiedzieć.

Poza tym wciąż pozostaje przekazanie jak najlepszego przykładu dzieciom. A czy może być lepszy przykład, niż męski ojciec i kobieca matka? Czy naprawdę ktoś uważa, że zamiana ról wpłynie pozytywnie na psychikę, a w rezultacie dorosłe życie dziecka? Czy naprawdę ktoś uważa, że chłopiec może stać się mężczyzną przy matce? Ojcowie – naprawdę – zajmijcie się waszymi dziećmi, bo żony sobie same nie radzą.

No i finalnie wróćmy jeszcze do kobiety. Czy dla kobiety może istnieć większe szczęście niż możliwość bycia kobietą przy boku mężczyzny – nie dorosłego chłopca, ale mężczyzny? Zadaję to pytanie dlatego, że coraz częściej obserwuję kobiety, które próbują udawać mężczyzn, i mężczyzn, którym w ogóle nie przeszkadza bycie emocjonalnymi i drażliwymi jak kobiety. Jest to spowodowane niczym innym, jak tylko słabością współczesnych facetów.

Miejmy w pamięci, że kobieta zawsze będzie podążała za silnym mężczyzną, którego szanuje, a słabego będzie nienawidzić całym sercem. Wyssie z niego wszystko, co się da, aby na końcu puścić go z kwitkiem i poszukać sobie kogoś bardziej męskiego.

Partnerstwo to tylko inne określenie słabości

Mężczyźni nie wiedzą, na co się piszą, robiąc sobie z kobiet boginie. Próbują zasłużyć sobie na ich miłość, a w zamian otrzymują nienawiść. A niech no któryś wyskoczy ze swojej roli i spróbuje „być mężczyzną” bez pozwolenia żony, to dopiero przekona się, co to znaczy kobiecy gniew. Kobieta – ni mniej ni więcej – dostaje szału, kiedy zaczyna odczuwać, że traci kontrolę nad raz usidlonym chłopem.

Nie musicie wierzyć mi na słowo. Obserwujcie to, co dzieje się wokół was, a sami przekonacie się o tym, co mówię. Nie ma partnerstwa, jest tylko i wyłącznie męska słabość i niezdolność do pełnienia swojej roli.

Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach. A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.

Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.

Obraz Tú Anh z Pixabay 

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

82 − = 72
Powered by MathCaptcha

O blogu

Witaj!

Męskość to termin, który dziś wydaje się pusty. Najwyższa pora przywrócić mu dawny blask, a mężczyzn zwrócić z powrotem w stronę ich słusznej natury. To misja, która przyświeca blogowi.
Jeśli powyższe cię interesuje, trafiłeś/łaś w dobre miejsce.
A jeśli chcesz dowiedzieć się więcej odnośnie mojej osoby i bloga, zrobisz to tutaj.

Nowy artykuł w (prawie) każdą niedzielę o 19:00, zapraszam!

Znajdź wpis

Ostatnie wpisy

  • “Seks i kultura”, czyli jak ważna jest moralność seksualna?
  • Chrystus-wojownik, którego zabrano mężczyznom
  • Praca żony jako zagrożenie dla małżeństwa
  • Krótkie strzały #16: Polacy wierzą w tradycyjne role płciowe?
  • Krótkie strzały #15: Małżeństwa są trwalsze, niż myślisz

Najnowsze komentarze

  • Janusz - Chrystus-wojownik, którego zabrano mężczyznom
  • Fabian Koziołek - Prawdziwa wolność
  • Fabian Koziołek - Chrystus-wojownik, którego zabrano mężczyznom
  • Fabian Koziołek - Dlaczego Bóg jest mężczyzną?
  • Czytelnik - Prawdziwa wolność

Archiwa

Tagi

asertywność beta Bóg charakter córka depresja dojrzewanie dorastanie dorosłość dosięgnąć męskości feminizm kobiecość kobieta kobiety książka literatura matka małżeństwo miłość męska czytelnia męskość mężczyzna nienawiść odwaga ojciec ojcostwo pewność siebie prawdziwy mężczyzna psychologia płeć recenzja relacje rodzice rodzina rozwój seks siła socjalizm status sukces syn szacunek do siebie słabość upadek mężczyzn związki

Tu też mnie znajdziesz:

© 2025 Fabian Koziołek | Theme by Superb Themes
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.Zgoda