Znasz angielski zwrot „one trick pony”? Dosłownie przetłumaczylibyśmy go jako “kucyk jednej sztuczki”. Po polsku brzmi to dość głupio, dlatego lepiej sprawdzi się inne tłumaczenie — oparte na znaczeniu. Stąd tytułowy “Magik jednej sztuczki.”
Ale równie dobrze sprawdziłoby się tu określenie “Gwiazda jednego przeboju.”
Dlaczego o tym piszę? Bo widzę wielu mężczyzn, którzy wchodzą na drogę samorozwoju (jak to się dzisiaj ładnie mówi), ale skupiają się tylko na jednej rzeczy. Cala reszta leży odłogiem.
To trochę tak, jakbyś całe życie ćwiczył jedną rękę. Efekt będzie śmieszny.
Żebyśmy się się tutaj źle nie zrozumieli — oczywiście powinieneś mieć jakąś umiejętność “główną”, którą możesz zaoferować innym. I bardzo dobrze, jeśli jesteś w niej najlepszy, albo przynajmniej należysz do ścisłej czołówki.
A żeby sytuacja była idealna, twoja “główna” umiejętność powinna być dla ciebie źródłem zarobku.
Ostatni punkt nie jest konieczny, ale na pewno gwarantuje dużo wygody. W końcu generujesz dochód na czymś, co znasz i jesteś w tym skuteczny.
ALE!
No właśnie, ale…
Wielu mężczyzn poprzestaje na swojej “głównej” umiejętności. Zamyka się w jednej bańce, albo (mówiąc psychologicznie) strefie komfortu. Efekt? Reszta jego życia pozostaje zaniedbana.
Przykłady możemy tutaj mnożyć bez liku.
Weźmy chociażby faceta, który inwestuje wszystkie siły w chodzenie na siłownię — i nawet dość dobrze mu to wychodzi. Ma świetną sylwetkę, także kiedy zdejmuje koszulkę, ludzie go podziwiają.
Pod tym względem wszystko wygląda bardzo dobrze. Można by powiedzieć: oby tak dalej!
Jednak co mu przyjdzie ze świetnej sylwetki, jeśli ma marną pracę i np. zarabia najniższą krajową? Trochę słabo, prawda? Nie byłby to wielki problem, gdyby dopiero wchodził na rynek pracy, więc zatrudnił się gdziekolwiek dla stałego źródła dochodu.
W końcu żadna uczciwa praca nie hańbi.
Kłopot zaczyna się dopiero wtedy, gdy facet tkwi w tej robocie latami i nie tylko nie potrafi, ale nawet nie chce poszukać czegoś lepszego. Jest królem siłowni, ale żebrakiem poza nią. Co najwyżej może wystąpić w roli utrzymanka i żigolaka dla jakiejś starej baby z kapitałem 😉
Działa to też w odwrotną stronę. Powiedzmy, że ktoś jest bogaty i ma tyle pieniędzy, że nawet nie chce mu się ich wydawać. Jednak jednocześnie jest gruby i niezbyt zdrowy, bo nigdy o siebie nie dbał.
Taki osobnik może nawet przyciągnie do siebie jakąś kobietę z gorączką złota w oczach, ale co z tego? Chciałbyś być w związku mając świadomość, że w ogóle nie podobasz się dziewczynie, a może nawet się tobą brzydzi?
Pomińmy w ogóle dziewczynę.
Chciałbyś być bogaty w zamian za zdrowie, które zniszczyłeś lenistwem i górą niezdrowego żarcia? Ja bym nie chciał.
Tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Nie bądź magikiem jednej sztuczki — zamiast tego ogarnij wszystkie najważniejsze aspekty swojego życia. W grę wchodzi tutaj m.in.:
- Praca i dochód (także nieograniczanie się do tylko jednej umiejętności);
- Zdrowie (dobre jedzenie, odpowiednia ilość snu, etc.);
- Dbałość o wygląd (nie w sensie przesiadywania godzinami przed lustrem, ale odpowiedniej sylwetki i ogólnej, schludnej prezencji);
- Duchowość (dobrze jest mieć Boga po swojej stronie);
- Zrozumienie rzeczywistości, a szczególnie natury ludzkiej (żebyś przypadkiem nie został pantoflem jakieś pierwszej lepszej dziuni, która pokaże ci kawałek cycka);
- Życie prywatne (pod to hasło podchodzi rodzina, związki, znajomości, etc.).
Lista oczywiście mogłaby być dłuższa, ale kilka powyższych przykładów wystarczy, żeby wszyscy zrozumieli, o co chodzi.
Kiedy masz w zanadrzu więcej, niż tylko jedną sztuczkę, otwierają się przed tobą więcej, niż tylko jedne drzwi. Dlatego rozwijaj swoje talenty w naturalny sposób, a będą rozkwitały i rozgałęziały się na zupełnie nowe umiejętności i zainteresowania.
Pamiętaj:
Siłownia to nie wszystko. Pieniądze to nie wszystko. Ładna dziewczyna, która się do ciebie parę razy uśmiechnęła, to też nie wszystko.
Twój świat sięga tak daleko, jak ty sam i twoje umiejętności. Dlatego nie zamykaj się w jednej szufladzie, która będzie cię określała do końca życia.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeśli uznaliście tekst za ciekawy i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Ut elit tellus, luctus nec ullamcorper mattis, pulvinar dapibus leo.