Gdybym powiedział, że kochający ojciec nie chciałby, żeby jego córka spotykała się — albo, co gorsza, związała się — z facetem, który na nią nie zasługuje, wszyscy by mi przyklasnęli, prawda? W końcu kto normalny oddałby córkę w ręce jakiegoś gnoja lub nieudacznika niepotrafiącego się nią zaopiekować?
Zakładam, że w tym przypadku wszyscy jesteśmy po jednej stronie — zarówno kobiety, jak i mężczyźni.
W takim razie pozwól, że zadam kolejne pytanie. Czy kochający ojciec nie powinien podobnie traktować swojego syna? Czy jednak w przypadku syna jakakolwiek kobieta będzie wystarczająco dobrą kandydatką na żonę?